- Jak przyjął Pan wyniki losowania pierwszej rundy eliminacji Ligi Europy? Trafiacie na macedońską ekipę Szkendiję Tetowo.
- Bardzo fajnie. Trener będzie szukał materiału filmowego, abyśmy zobaczyli, jak wygląda ta drużyna. Wtedy będziemy mądrzejsi, będziemy coś więcej wiedzieć o niej.
- Trener Jacek Zieliński i prezes Janusz Filipiak cieszą się, że nie musicie lecieć do Armenii, co nie byłoby korzystne ze względu na upały.
- Na pewno tak, choć wydaje mi się, że obojętne, z kim gramy. Ale oczywiście ponad 40-stopniowe upały mogłyby dać się nam mocno we znaki.
- W zespole rywala gra trzech Brazylijczyków, będzie więc miał Pan okazję porozmawiać z rodakami.
- Ja już czuję się Polakiem, choć nie mam jeszcze obywatelstwa.
- Nigdy nie grał Pan jeszcze w pucharach. Będzie trema?
- Tak, to będzie dla mnie debiut. Przygotowujemy się solidnie, by nasza przygoda nie skończyła się na pierwszej rundzie. Jak zagramy inauguracyjny mecz, to będzie można coś więcej powiedzieć o naszych szansach.
- W drugiej rundzie możecie zmierzyć się z Neftczi Baku, które jest faworytem swej pary.
- Jeszcze nie myślmy o kolejnej rundzie, bo nie przeszliśmy pierwszej. Musimy się skoncentrować na pierwszym rywalu, a po 7 lipca, po rewanżu, gdy przejdziemy tę fazę, możemy pomyśleć dopiero o kolejnym przeciwniku.
- Handicapem jest to, że drugi mecz zagracie u siebie.
- Też uważam, że ten decydujący mecz lepiej grać na swoim stadionie. Przy własnych kibicach, którzy mogą nam pomóc w awansie.
- Przed tym spotkaniem będziecie mieli zaledwie trzy sparingi. Jeden już za wami, ale to była raczej gra treningowa z Piastem Żmigród, którego pokonaliście 9:2. Nie za mało będzie meczów? Forma może być niewiadomą...
- Nie sądzę, sparingi nie są najważniejsze. Udowodnił to choćby ostatni okres przygotowawczy, w którym graliśmy z III-ligowymi drużynami w Hiszpanii, a potem w lidze było dobrze. Na mecz o stawkę motywacja jest inna.
- Walka o pierwszy skład zaczęła się na nowo?
- Tak, trzeba starać się od zera. Chodzi o to, że obojętnie kto by zagrał, dawał z siebie wszystko i pomagał kolegom. Oby ten sezon był taki sam jak ostatni, a może nawet lepszy.
- Ciężko pracujecie na zgrupowaniu w Trzebnicy?
- Zajęcia są solidne, trenujemy dwa razy dziennie, tak jak na każdym zgrupowaniu.
- A macie czas, by oglądać Euro?
- Oczywiście, że tak. Staramy się oglądać każde spotkanie. Kibicuję, co chyba zrozumiałe, Polakom. A szczególnie Bartkowi Kapustce, który już do nas nie wróci…
- Zwraca Pan uwagę na grę prawych obrońców?
- Tak, podoba mi się szczególnie defensor reprezentacji Szwajcarii Stephan Lichtsteiner z Juventusu Turyn. To bardzo dobry, solidny zawodnik, bardzo ciężko grać przeciwko niemu. Lubię obserwować piłkarzy, jak się zachowują. Można się czegoś nauczyć.
zjawiński w arce
Dariusz Zjawiński, który przez ostatnie dwa lata był piłkarzem Cracovii, przeszedł do Arki Gdynia. Jego kontrakt z „Pasami”, obowiązujący do 30 czerwca, został rozwiązany, gdyż krakowski klub nie był zainteresowany jego dalszymi występami w „Pasach”. W zespole Cracovii był rezerwowym. W ciągu dwóch sezonów wystąpił w 48 meczach w ekstraklasie i zdobył cztery bramki. Piłkarz przychodził do ekstraklasy jako król strzelców I ligi, ale na wyższym poziomie nie sprawdził się. Teraz sięgnął po niego beniaminek, podpisując z nim roczny kontrakt z opcją przedłużenia.