Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dmytro Kameko: Jestem futsalowcem. Mam nadzieję, że swoim doświadczeniem pomogę chłopakom w amp futbolu

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Dmytro Kameko ma 38 lat. Jest byłym reprezentantem Ukrainy w futsalu, jako zawodnik wywalczył akademickie mistrzostwo świata (2012)
Dmytro Kameko ma 38 lat. Jest byłym reprezentantem Ukrainy w futsalu, jako zawodnik wywalczył akademickie mistrzostwo świata (2012) Tomasz Bochenek
- Prezesowi od razu powiedziałem, że nie mogę zostać na Białorusi, bo jako Ukrainiec nie mogę siedzieć w kraju, z którego lecą rakiety na mój kraj - opowiada Dmytro Kameko, były zawodnik i trener futsalu, o tym, co zdarzyło się pod koniec lutego. Teraz mieszka z rodziną w Bydgoszczy, a od kilku tygodni jest trenerem reprezentacji Polski w amp futbolu.

Wywodzi się pan ze środowiska futsalowego.

Dmytro Kameko: - Tak, byłem zawodnikiem futsalowym, teraz jestem trenerem futsalu, już z jakimś doświadczeniem. Mam nadzieję, że dzięki niemu pomogę chłopakom w amp futbolu. To inny sport niż piłka nożna 11-osobowa, inny niż futsal. Ale od początku oglądam amp futbol pod kątem tego, jak mogę wykorzystać swoje futsalowe doświadczenia. Co można przenieść z futsalu do amp futbolu, żeby tutaj podnosić poziom.

Pan jeszcze uprawia futsal? Gra w klubie?

Nie, już nie gram, od kilku lat jestem trenerem. To, co się wydarzyło w tym roku, to był wyjątek. Po wybuchu wojny wyjechałem z Białorusi, no i zagrałem trochę w ekstraklasie w Red Dragons Pniewy – chciałbym podziękować za zaproszenie moim kolegom: Rafałowi Gnybkowi, Łukaszowi Frajtagowi, no i mojemu „synkowi” Nikicie Storożukowi, który też mi pomagał, rekomendował. Moje lewe kolano już nie nadaje się do grania, nawet Łukasz żartował, że jako trener nie rekomenduje mnie jako zawodnika. Pełniłem rolę asystenta - pomagałem robić analizy, pomagałem w budowaniu taktycznych rysunków gry. No i trochę zagrałem, ale tak naprawdę nie gram już pięć lat. W sezonie 2015/2016 byłem już grającym trenerem, a od sezonu 2017/2018 jestem już tylko trenerem.

Kiedy Rosja napadła na Ukrainę, pan był na Białorusi.

Tak. Pracowałem na Białorusi cztery lata. Dwa lata w BCz Homel, z tą drużyną zdobyliśmy Puchar Białorusi. Następnie trenowałem Stolicę Mińsk. Dwa miesiące po moim odejściu chłopaki wywalczyli mistrzostwo, wystąpili w Lidze Mistrzów, gdzie przegrali z Piastem Gliwice. Natomiast pracę trenerską zaczynałem na Ukrainie, w obwodzie z którego pochodzę. Ja jestem z Dnipra, trenowałem drużynę z niewielkiego miasta Pokrowskie. Zespół był młody, my zdobyliśmy od razu brązowy medal mistrzostw Ukrainy.

Wrócę do tego, co wydarzyło się po 24 lutego. Od razu ewakuował się pan z Białorusi?

Prezesowi od razu powiedziałem, że nie mogę zostać na Białorusi, bo jako Ukrainiec nie mogę siedzieć w kraju, z którego lecą rakiety na mój kraj. Trzeba było załatwić bilety, sprawy związane z odejściem z klubu i 6 marca już byłem w Bydgoszczy.

Przyjechał pan do Polski z żoną, Białorusinką, tak?

Tak. To drugie moje małżeństwo, tutaj mieszkamy z dziećmi żony. Moje dzieci niestety są na Ukrainie. Chciałbym, żeby do mnie przyjechały. Ale syn nie może, bo ma już 18 lat. Córka ma 15, ale pracuje jako wolontariusz, mówi, że chce w Ukrainie pomagać.

Piękna postawa.

Tak, ale mnie to nie daje spokoju.

W Polsce osiadł pan w Bydgoszczy?

Tak. Moja żona jest Białorusinką z polskimi korzeniami – i po linii ojca, i po linii matki. Żona ma Kartę Polaka, dzieci mają, tylko ja jeden z rodziny nie mam Karty Polaka. Jesteśmy w Bydgoszczy, bo tam jest rodzina. Siostra babci żony, kuzynka mamy, ciocia nam pomaga, mieszkamy w domu babci. Jesteśmy wdzięczni, całe życie nam uratowali. Mamy możliwość nawet jeszcze kogoś ze swoich ściągnąć, i chcemy z Białorusi rodzinę wyciągnąć, bo może być dla nich niebezpiecznie po wywiadach, jakich tam udzieliłem.

Białoruskim mediom?

Tak, ale nie mediom państwowym, tylko niezależnym. Chłopaki, którzy ze mną rozmawiali, wyjechali z Białorusi.

Dla pana praca z reprezentacją amp futbolu nie będzie jedyną.

Prowadzę treningi w Toruńskiej Akademii Futsalu. To młody pierwszoligowy zespół, może z czasem powalczy o ekstraklasę. Ja przyszedłem nie od pierwszej kolejki, było dużo punktów straty do czołówki, ale poziom zespołu już trochę podnieśliśmy. Zobaczymy, czy już w tym sezonie uda się powalczyć o awans.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska