- Jesteśmy w kontakcie z domem aukcyjnym, który sprzedał pamiętnik - zapewnia Jarosław Mensfelt, rzecznik prasowy muzeum KL Auschwitz-Birkenau. Niestety muzeum nie dysponuje żadnymi funduszami na wykupienie rękopisów zbrodniarza, więc jedyną możliwością jest zdobycie ich jako darowizny.
O tajemniczym filantropie wiadomo tylko tyle, że jest on wnukiem byłego więźnia obozu w Oświęcimiu. Nabywca wstępnie zapowiedział, że chce przekazać pamiętnik takiemu muzeum, które zajmuje się dokumentacją zbrodni Holokaustu. Choć muzeum Auschwitz -Birkenau wydaje się naturalnym wyborem, to przekazanie "twórczości" dr Mengele właśnie tu nie jest jeszcze pewne.
Nie wiadomo, ile amerykański obywatel zapłacił za pamiętnik, ale eksperci szacują jego wartość na ok. 60 tys. dolarów, czyli mniej więcej 180 tys. zł.
Rzecznik muzeum, Jarosław Mensfelt ,jest przekonany o tym, że rękopis powinien trafić do Oświęcimia.
- Dr Mengele dopuszczał się zbrodni w Auschwitz, tu mordował i prowadził pseudonaukowe eksperymenty. I dlatego ta makabryczna pamiątka, jaką jest rękopis, powinna trafić do oświęcimskiego muzeum - mówi Mensfelt. Nie jest przesądzone, czy w razie pozyskania pamiętnik trafiłby do gabloty czy do głębiej skrywanych zbiorów muzeum.
Autor pamiętników był jednym z najbardziej poszukiwanych po wojnie zbrodniarzy. Ten doktor medycyny i antropologii jako członek SS pod koniec 1942 r. został przeniesiony do obozu KL Auschwitz - Birkenau, gdzie miał zastąpić jednego z chorych lekarzy.
Mianowany naczelnym lekarzem Birkenau niemal od pierwszego dnia brał udział w selekcjach przywożonych tam Żydów. W zbrodniczych możliwościach, jakie otworzył przed nim obóz, wykazywał wyjątkową sumienność. Selekcje na rampie w Brzezince przeprowadzał ubrany w biały fartuch i rękawiczki. Szybko zyskał wśród więźniów swoje niechlubne przezwisko: "Anioł Śmierci".
Oprócz gazowania Mengele lubował się w eksperymentach pseudomedycznych. Na wszelkie możliwe sposoby badał bliźnięta, chcąc odkryć tajemnicę mnogiej ciąży i w ten sposób zwiększyć populację "rasy panów". Przeprowadzał na nich okrutne zabiegi bez znieczulenia, dokonywał zbędnych amputacji, umyślnie zakażał rany, zarażał tyfusem plamistym. Interesował się wszelkimi anomaliami, stąd jego "badania" nad karłowatością i nietypową chorobą, na którą zapadali w obozie tylko Cyganie - nomą.
Głównym miejscem jego pracy była sala sekcyjna zlokalizowana w budynku krematorium nr 2 w Brzezince. Po wojnie zaginął ślad po dr. Mengele. Wyjechał do Ameryki Południowej i ukrywał się, zmieniał nazwiska. Nigdy nie udało się go schwytać, choć izraelski wywiad przez całe lata deptał mu po piętach. Zmarł w Brazylii w 1979 roku. Podczas kąpieli w oceanie dostał udaru i utonął.
Gdyby okazało się, że amerykański nabywca pamiętnika Mengele zdecydował się przekazać rękopis muzeum Auschwitz-Birkenau, nie byłyby to jedyne wspomnienia byłych esesmanów w muzealnych zbiorach.
Pamiętniki spisał były komendant obozu Auschwitz Rudolf Hoess. Dokładnie opisał w nim obozową machinę zagłady, jednocześnie starając się ukazać siebie jako osobę jedynie wykonującą polecenia. Także Pery Broad, niskiej rangi esesman z Auschwitz, spisał swoje wstrząsające obozowe wspomnienia. Jednak Broad i Hoess pisali je więzieniu. Tylko dr Mengele zrobił to jako wolny człowiek.