Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Piotr Czapiński: Alkohol niweluje wszelkie opory, również moralne

rozmawiała Katarzyna Janiszewska
Dr Piotr Czapiński
Dr Piotr Czapiński Dagmara Kunecka
Jak to się dzieje, że największe dzieła rodzą się często w głowach alkoholików? Dlaczego lubimy pić? Dr Piotr Czapiński, neurolog, kocha czerwone wino. Bo nie alkohol jest wrogiem, ale sposób jego picia

Świat alkoholika to majaki, rozmyta rzeczywistość, delirium? Jak w filmie "Pod Mocnym Aniołem"?
To ostatnie stadium alkoholizmu. Alkoholik traci poczucie rzeczywistości, czasu, hierarchię wartości. Nie jest w stanie odróżnić spraw błahych od poważnych. Zanikają więzi rodzinne. Zatracają się normy moralne, dbałość o wygląd zewnętrzny. Ważne jest tylko to, by zdobyć alkohol, wpaść w trans pijacki i tkwić w nim. Żyją jakby to były wieczne wakacje. W przypadku alkoholików, którzy się nie ujawniają, jest inaczej. To ludzie z nieposzlakowaną opinią, inteligentni, często na wysokich stanowiskach. Ceną za napięcie w jakim żyją, nadmierne zaangażowanie psychiczne, jest alkohol, który daje im moment rozluźnienia i napęd do dalszego działania. Chociaż regularnie piją, to nie zaniedbują swoich obowiązków. A nałóg ukrywają przed światem. Był taki świetny film o pilocie boeinga...

"Lot" z D. Washingtonem? Główny bohater to alkoholik.

Pilotuje będąc pod wpływem alkoholu. A mimo to udaje mu się szczęśliwie wylądować uszkodzoną maszyną i ocalić prawie wszystkich pasażerów. Symulacje komputerowe pokazują, że każdy inny pilot na jego miejscu rozbiłby samolot. To dowód na to, że ci ludzie mogą wykonywać swoje obowiązki, nawet bardzo skomplikowane.

Jak to możliwe?

W początkowym okresie, kiedy człowiek wypija taką ilość alkoholu, że nie jest nią przytłoczony, wyostrzają mu się zmysły, pojawia się precyzja myślenia, słowa. Czasem daje to wenę twórczą. Weźmy zespoły rockowe. Alkohol jest wpisany w scenariusz ich funkcjonowania. Daje pewną lekkość, barwę, skraca dystans, pozwala na pokazania siebie w innej formie, bardziej widowiskowej.

Każdy wielki artysta, twórca musi być alkoholikiem?

Na pewno nie. To też kwestia mody. Proszę popatrzeć na Młodą Polskę. Picie alkoholu, narkotyzowanie się było wpisane w życie wybitnych ludzi. Czynili swoje życie barwniejszym, wydawali się też barwniejsi otoczeniu. To był specyficzny okres, wyszliśmy dopiero co z niewoli, zachłysnęliśmy się wolnością. Alkohol stał się symbolem wyzwolenia, dobrej zabawy, celnego słowa, dowcipu. O ile jednak niezbyt trzeźwy lider zespołu rockowego jest do zaakceptowania, to trudno wyobrazić sobie pijanego dyrygenta w filharmonii, albo pijanego śpiewaka operowego. Co nie znaczy, że ci ludzie nie idą później na imprezę na której piją alkohol.

Artysta ma wrażliwą duszę i pije, bo inaczej nie radzi sobie ze światem? Czy to alkohol otwiera jego umysł na głębsze doznania?
Rzadko bywa tak, żeby artyści rozładowywali napięcie przy pomocy alkoholu. On raczej stanowi narzędzie do wzmożonej, nieskrępowanej pracy twórczej. Pomaga w tworzeniu rzeczy ponadprzeciętnych. Pisanie dzieła to niekiedy praca ponad siły i możliwości. Ze względu na to, że czas jest zbyt krótki, myśl zbyt ulotna. Alkohol pozwala przezwyciężyć zmęczenie, pracować na pełnych obrotach, podtrzymać wizję, którą ma artysta.

Czemu alkohol daje nam przyjemność?
Alkohol wyłącza korę mózgową, powoduje, że reagujemy podkorowo, instynktownie, pierwotnie. Pobudza układ dopaminowy w mózgu, tzw. układu nagrody. Jego działanie jest podobne do działania np. amfetaminy: poprawia nastrój i energię. Mamy poczucie niezależności, wolności. Przy małych dawkach zwiększa się wydzielanie endorfin, hormonu szczęścia. Alkohol niweluje wszelkie opory, również moralne.

Po alkoholu wychodzi prawdziwa natura człowieka?

Szczególnie u tych, którzy ją tłumią, bardzo się kontrolują. Kiedy puści hamulec w postaci norm moralnych czy środowiskowych, człowiek wraca do zachowań, które na co dzień ukrywa przed otoczeniem.

A co dzieje się z ciałem?

Następuje rozluźnienie mięśni, pojawia się uczucie ciepła, człowiek czuje się dobrze i błogo. Wyostrza nam się wzrok, poprawia się czujność, uwaga, zwiększa ochota do działania.

Ale to po pierwszym kieliszku.
Zwiększenie dawki daje efekt odwrotny, wywołuje działanie toksyczne na ośrodkowy układ nerwowy. Przyspiesza akcja serca, wzrasta ciśnienie, nasz organizm jest w stanie alertu. Spada koncentracja, koordynacja ruchowa. Czujemy się osłabieni i senni. W dalszej perspektywie może dojść do blokady ośrodka oddechowego i śmierci.

Dlaczego jeden upija się na wesoło, a ktoś melancholijnie?
Zasadnicze znaczenie ma to na jaki układ w mózgu u danego człowieka alkohol działa. Czy na układ nagrody, który daje szczęście, czy serotoninowy, który wyzwala dobry nastrój, czy też następuje szybkie wyłączenie kory mózgowej, co prowadzi do reakcji agresywnych. To pewna wypadkowa, która nie jest stała. Ludzie mają zwyczaj upijać się pogodnie, albo sennie. Ale nie jest tak zawsze.

Potrafimy zrozumieć księdza, który pije, ale takiego, który ma konkubinę już nie.
Alkohol wyrasta z naszej tradycji, kultury picia. Przez wiele lat istniało przyzwolenie na to, by wiele spraw opierać o bufet. Popatrzmy na Zagłobę, który dobrze się bawił pod wpływem miodu, potrafił się upić. I nikt nie ma złego oglądu tej postaci. Pewien rodzaj przyzwolenia istnieje. Świadczy o tym choćby ilość pijanych kierowców. Wiele z tych osób pije w obecności rodziny, za jej przyzwoleniem wsiada do samochodu: może się nic nie stanie, jakoś dojedziesz.

Dziś nie wszywa się esperalu?
Leczenie idzie w stronę terapii odtruwającej i terapii psychologicznej. Dawniej polegało to na wszyciu pod skórę substancji, która blokuje metabolizm alkoholu. To powodowało wzrost poziomu aldehydu, a to bardzo nieprzyjemne uczucie dla organizmu. Pacjent źle się czuje, odrzuca go od alkoholu. To jak z kontrastem, podawanym w przypadku rentgena przewodu pokarmowego - gęsta zupa, której nie dało się przełknąć, bo wywoływała odruch wymiotny.

A Pan, kiedy wypije kieliszek wina, analizuje po lekarsku: o teraz jestem w takiej fazie?
Nie analizuję. Nie pijam mocnych alkoholi prawie w ogóle. Robiłem to za czasów studenckich, miałem wtedy mocną głowę. Uwielbiam czerwone wino i piję je codziennie, przynajmniej kieliszek. Daje mi to oddech na zakończenie dnia, pozwala się odprężyć. Wg. amerykańskich norm pewnie byłbym alkoholikiem. Ale na tej zasadzie można by przypisać do tej grupy prawie wszystkich Francuzów, większość Włochów, czy Niemców. To nie alkohol jest wrogiem, ale sposób jego picia.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska