Pinchas Burstein, który w 1969 roku przyjął pseudonim Maryan, jest autorem obrazów budzących niepokój odbiorcy, zapełnionych przez przedziwne kolorowe postacie o czarnym konturze. Ociekają krwią potem i śliną. Widać zmęczenie, ból, szaleństwo...
Syn piekarza z Piekła
Artysta urodził się w 1927 roku w Nowym Sączu w rodzinie piekarza, mieszkającego – jak ustaliła sądeczanka Ewa Andrzejewska – przy ulicy Żywieckiej (część dawnej żydowskiej dzielnicy Piekło). Podczas wojny przebywał w gettach i na przymusowych pracach, potem cudem jako jedyny ze swojej rodziny ocalał z Auschwitz, m.in. postrzelony w twarz i kilkukrotnie w nogę. W 1945 roku w szpitalu w Częstochowie amputowano mu zakażoną gangreną kończynę. Po dwóch latach od zakończenie wojny (przebywał w obozach dla „dipisów”) wyjechał do Palestyny. Studiował w New Bezalel School of Art w Jerozolimie, następnie w l`Ecole Nationale Supérieure des Beaux-Arts w Paryżu. Kariera malarska Maryna rozpoczęła się od końca lat 50. W 1959 roku otrzymał Prix des Critiques d`Art à la Biennale de Paris. W 1962 roku przeniósł się do USA. W 1976 Minister Kultury Republiki Francuskiej przyznał mu „Chevalier de l`Ordre des arts et lettres”. Maryan zmarł na atak serca 15 czerwca 1977 roku w Nowym Jorku w pełnym artystów Hotelu Chelsea. Jego sztuka była ciągłym zmaganiem się z obozową traumą.
- Przeżył piekło Holocaustu, stracił rodzinę. Był inwalidą fizycznym i psychicznym. Na tych gruzach stworzył obraz człowieka od wątków osobistych do uniwersalnych, człowieka, który cierpi – mówi Krzysztof Bojarczuk, który od lat wraz z przyjaciółmi ze Stowarzyszenia Maryan walczy o pamięć o malarzu, który urodził się i dzieciństwo spędził w Nowym Sączu. Dzięki ich staraniom udało się m.in. sprowadzić do Polski cenne pamiątki po artyście.
Pokój Maryana z Nowego Jorku do Nowego Sącza
Dziesięć lat temu osobiste rzeczy po artyście przyjechały z mieszkania na Manhattanie do naszego miasta, a przekazała je wdowa Annette Maryan. Wówczas w trzech ścianach między kolumnami bimy w Galerii Dawna Synagoga na kilka miesięcy zatrzymał się czas z lat siedemdziesiątych. Annette Maryan, która zmarła niemal 35 lat po śmierci Maryana, niewiele zmieniała w wystroju swojego nowojorskiego mieszkania. Eksponaty z niego przez Atlantyk trafiły do sądeckiego Stowarzyszenia Maryan, które przed laty powołał do życia Krzysztof Bojarczuk, artysta malarz, grafik i nauczyciel. O przedmioty osobiste po artyście zabiegały współtwórczynie stowarzyszenia: Ewa Andrzejewska i Julie Boudreaux, którym udało się odwiedzić wcześniej wdowę po artyście. To z ich relacji i dzięki fotografiom można było odtworzyć coś, co stanowi pokój-pracownię Bursteina.
Wystawa w sądeckim muzeum była częścią projektu „Galicja. Topografie mitu” realizowanego przez Małopolskie Centrum Kultury SOKÓŁ, którego ostatnią wystawę „VOID” przygotowała Anda Rottenberg. I to właśnie sądeczanie zainteresowali słynną kurator sztuki twórczością Maryana.
„Przyznam, że o jego twórczości dowiedziałam się dekadę temu w Nowym Sączu – napisze w 2021 roku w „Vogue” szefowa działu kultura Anda Rotenberg – od pisarki Ewy Andrzejewskiej i malarza Krzysztofa Bojarczuka. Nie podzielałam wówczas ich zachwytu; tworzył w ekspresyjno-groteskowej estetyce, która była mi na tyle obca, że pozostawałam głucha na krzyk jego dzieł i nie zadałam sobie trudu zrozumienia jego artystycznego przesłania. Podziwiałam raczej upór z jakim ci sądeczanie z wyboru starali się przywrócić artystę swojemu – i mojemu – miastu”.
Nowy Sącz i sądeczanie na przełomie lat 80. i 90. Wyjątkowe ...
My name is Maryan
Otwarta w 2013 roku Muzeum Sztuki i Historii Judaizmu w Paryżu (po śmierci Annette Maryan znaczna część spuścizny malarza trafiła do paryskiego Centre Georges Pompidou) wystawa „Maryan (1927-1977). Ludzka menażeria” nie zrobiła spodziewanej furory. Próby przywracania pamięci o zapomnianym artyście zmagającym się z piętnem zagłady jednak nie ustały.
W 2019 roku do Nowego Sącza wraz z mężem przyjechała nowojorska kurator sztuki Alison Gingeras, która chciała zobaczyć osobiste przedmioty Pinchasa Bursteina. Wybrała kilka rzeczy, które chciała umieścić na przygotowywanej przez siebie wystawie twórczości Maryana w North Miami, a potem w Tel Awiwie.

- Wybrała paletę, konia na biegunach, który stał w pokoju Maryana na Manhattanie, odręczny spis leków jakie brał artysta wraz z żoną, postacie z papier mâché oraz papierowe, meksykańskie maski pogrzebowe. Na wystawie stanowią one tło jego nowojorskiej pracowni. Do Stanów Zjednoczonych trafiły też papierowe lalki i reprodukcje obrazów, które miał Maryan – wymienia Bojarczuk.
W North Miami prace Bursteina oglądane były od listopada 2021 roku aż do października 2022.
„Wystawa przywraca Maryanowi należne mu miejsce w powojennej historii sztuki – nie tylko stanowi kronikę twórczości przeoczonego artysty, ale bezpośrednio łączy go z szerszym kontekstem podobnie myślących współczesnych mu Europejczyków i Amerykanów” – pisał w materiałach informacyjnych do wydarzenia Instytut Polski w Nowym Jorku.
Obrazy Maryana zestawiono z pracami artystów z jego pokolenia jak Asger Jorn, Constant, Egill Jacobsen i innych członków grupy CoBrA; a także artystów amerykańskich. Samej ekspozycji towarzyszył liczne wydarzenia, podczas których przybliżano postać żydowskiego malarza.

W grudniu 2022 roku otwarto tę samą wystawę (pod kuratelą Alison Gingeras i Noa Rosenberg), w innej nieco już aranżacji, w Muzeum Sztuki w Tel Awiwie w ramach obchodów 90-lecia instytucji. Można ją oglądać do maja tego roku.
- Zamysłem Gingeras było, aby przedstawić Maryana od nowa. Człowieka, który już nie żyje, podobnie jak jego pokolenie. Jego imię i nazwisko są podawane identycznie jak te z aktu urodzenia w Nowym Sączu, czyli Pinkus Bursztyn. Dostaje jakby nową tożsamość dla tej wystawy. Mówi się, że jest zapomnianym prekursorem sztuki Holocaustu – zaznacza Bojarczuk.
Sama wystawa nadal cieszy się wielkim zainteresowaniem. O Maryanie ukazał się nawet specjalny dodatek do jednego z najpopularniejszych izraelskich dzienników „Haaretz”. Świetlne banery promujące wystawę Bursteina wiszą na telawiwskich wieżowcach a plakat wystawy zajmuje całą stronę folderów izraelskich linii lotniczych. Z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Holokauście w Tel Aviv Museum of Art odbył się nawet slam poetycki inspirowany życiem i twórczością Maryana.
Drugie życie malarza
Kiedy wystawiano dzieła Bursteina w Paryżu, był on francuskim malarzem, dla Amerykanów nowojorskim Żydem, zaś w Izraelu zyskał teraz niemal nową tożsamość. Co Polska i rodzinny Nowy Sącz może mieć dla siebie w związku z tym oryginalnym twórcą? Co prawda stał się nim dopiero w Izraelu i Francji, to jednak tu spędził wczesną młodość i doświadczył tragedii wojny.
- Maryan jest dla nas jak lustro. To my się w nim przeglądamy i mamy tam zobaczyć. Ja uważam, że jest częścią spuścizny artystycznej Nowego Sącza, ale też i Polski. Prędzej czy później zostanie tu należycie doceniony - odpowiada Bojarczuk.
Dobra wiadomość, że Pinchasem Bursteinem zaczynają się interesować kolekcjonerzy. W grudniu ubiegłego roku obraz z 1973 roku zatytułowany „Postać” został sprzedany na aukcji Desa Unicum za 240 tys. zł. To najwyższa kwota jaka została osiągnięta za obraz tego artysty w Polsce.
W 2027 roku przypadnie setna rocznica urodzin i 50 śmierci Pinkusa Bursztyna. Sądeckie Stowarzyszenie Maryan marzy, by w tym roku w Polsce odbyła się wielka wystawa tego artysty: pełna jego obrazów, a także z niezwykłym pokojem malarza, który swoje „drugie życie” zyskał w Nowym Sączu.
- Tak powstawała zapora w Rożnowie, która ratuje Sądecczyznę przed powodzią
- Akurat mieli przerwę. Nie mieli pojęcia, że robią im zdjęcia do Google Street View
- Kuba Wojewódzki odwiedził popularny kurort. Zachwyciła go Krynica-Zdrój?
- Wielkie otwarcie klubu Odnova w Nowym Sączu. Był tort i tłumy gości
- Tłumy na otwarciu lokalu Pizza Hut w Nowym Sączu
