Zabytkowy, elegancki budynek, otoczony lasami, wzniesiony na malowniczym wzgórzu między Wieliczką a Dobczycami. Oto Dwór Sieraków, który siedem lat temu kupili Karolina Grabowska i Paweł Gąsiorek. Od tego czasu trwał tam nieustający remont. W końcu udało się przywrócić dawny blask zabudowań.
W takiej scenerii jedzenie może być prawdziwą ucztą. - Tym bardziej że naprawdę dbamy o menu. Zmieniamy je kilka razy do roku, stawiamy na sezonowość i lokalność. W większości kuchnię opieramy na produktach lokalnych, ze sprawdzonych miejsc - opowiadają.
Kiedy dodają, że zaraz przygotujemy i zjemy czterodaniową kolację, już wiem: prędko stąd nie wyjdziemy. Razem z właścicielami przechodzimy więc do kuchni, którą rządzi Sebastian Kowalik. Na przystawkę przyrządzamy grasicę na ziołowej bagietce z karmelizowanymi szalotkami (32 zł). Pieczemy bagietkę, kroimy po skosie. Smarujemy ją przygotowaną na miejscu zieloną pastą (miksujemy po prostu pietruszkę, oliwę i czosnek). Podsmażamy. Tak samo jak karmelizowaną cebulę-szalotkę. Gwoździem tego dania jest oczywiście cielęca grasica, czyli umiejscowiony gdzieś nad sercem gruczoł produkujący hormon wzrostu. Podsmażamy go tylko chwilę, podajemy na bagietce jakby trochę surowe.
Nigdy wcześniej nie miałam grasicy w ustach. Zadziwiła mnie przede wszystkim konsystencja, coś pomiędzy fakturą wątróbki a budyniu. Nie mogę się zdecydować, czy zachwyca mnie ona czy obrzydza, w każdym razie to ciekawe doznanie. No i smak jest znakomity.
Teraz zupa: krem z buraków z kandyzowaną gruszką (18 zł). - Chcieliśmy skomponować coś z buraków, ale nie oczywisty barszcz. Stąd pomysł na krem - tłumaczy Gąsiorek. Wbrew pozorom gęstą zupę o pięknym kolorze przyrządza się dość prosto: gotuje się wywar jarzynowy (z zielem angielskim, liściem laurowym i pieprzem) z burakami, dodaje do niego octu, potem wszystko miksuje. Zupę-krem dekorujemy jeszcze kawałkami kandyzowanych gruszek (owoce gotujemy wcześniej 5-10 minut w syropie z wody i cukru). Słodycz gruszek fajnie komponuje się z ostro-kwaśnym smakiem barszczu.
Dopiero teraz przychodzi czas na danie główne: zapiekankę z sandacza z porami pod puree ziemniaczanym (38 zł). Cieszy mnie to danie, bo jestem wielbicielką zarówno ziemniaków, jak i ryb. Jedno i drugie jest u nas, tak uważam, niedoceniane.
Na deser przygotowujemy jeszcze naleśniki z nadzieniem orzechowym w czekoladzie (23 zł), danie zainspirowane kuchnią węgierską ( w języku węgierskim nazywają się gundel palacsinta). Po takiej uczcie jestem w stanie już tylko ich spróbować. Bo chyba tylko na dworach jada się czterodaniowe kolacje.
Przepis na zapiekankę z sandacza z puree ziemniaczanym
Ugotować ziemniaki. Zrobić z nich puree
Pofiletować sandacza, pokroić na drobne kostki. Podsmażyć razem z pokrojonym porem i cebulą. Dodać śmietanki 36 proc. i wina. Doprawić solą i pieprzem
Sandacza z porem wyłożyć do żaroodbornego naczynia, wycisnąć na danie puree ziemniaczane (najlepiej wyciskaczem, który robi z puree "muszelki")
Całość piec kilka minut. Na koniec udekorować pietruszką