W niedzielę (6 stycznia) około godz. 18 z ratownikami Grupy Krynickiej GOPR za pośrednictwem aplikacji "Ratunek" skontaktowali się turyści, którzy utknęli na czerwonym szlaku pomiędzy schroniskami na Cyrlii i Hali Łabowskiej. Pomóc wyruszyło kilkunastu goprowców, którzy mieli utrudnione zadanie, bo nie mogli się skontaktować z turystami. Po godzinie udało się im dotrzeć do wzywających pomoc.
- Grupa była raczej dobrze przygotowana na warunki panujące w górach. Dwie osoby, które szły jako pierwsze, przecierały szlak rakietami założonymi na nogi. Za nimi szły osoby bez sprzętu i to one opadły z sił niedaleko schroniska na Łabowskiej Hali - mówi Andrzej Stefański, zastępca naczelnika Grupy Krynickiej GOPR. - Turyści zostali przez naszych ratowników zabezpieczeni i przetransportowali do schroniska.
Jednocześnie goprowcy otrzymali kolejną prośbę o pomoc. Tym razem od turysty samotnie przemierzającego szlaki Beskidu Sądeckiego. Młody mężczyzna około godz. 9 rano wędrował z Gabonia do schroniska na Przechybę. Ale w rejonie szczytu Zgrzypy opadł z sił.
- Mężczyzna był kondycyjnie dobrze przygotowany, jak i pod względem ubioru. Jednak brnięcie w śniegowych zaspach mierzących od metra w górę przez kilka godzin okazało się w pewnym momencie dla niego zbyt trudne - podkreśla Stefański. - Dyżurny GOPR polecił turyście, by ten zawrócił. Gdy nie miał już siły iść, rozpalił ognisko i grzejąc się przy ogniu oczekiwał na ratowników.
Goprowcy dotarli do mężczyzny na nartach turowych i skuterach śnieżnych. Turysta natomiast został zabrany przez ratownika specjalnym quadem na gąsienicach i zwieziony do Gabonia.
Ratownicy z Grupy Krynickiej GOPR apelują do turystów, bo przez najbliższe dni unikali pieszych wędrówek. Większość szlaków Beskidu Sądeckiego jest nieprzetarta, a brodzenie w śniegu, którego warstwa sięga od metra w górę, jest bardzo męcząca.
- Jeśli ktoś już przebywa w schronisku i musi wrócić, to najlepiej wybrać główne trasy, które zazwyczaj ją choć trochę przetarte. Należy się też dobrze wyposażyć. W rakiety, czy narty i ciepłe ubranie - zaleca Stefański.
Dobrze też mieć ze sobą naładowany telefon komórkowy z zainstalowaną bezpłatną aplikacją "Ratunek" oraz zapisanymi numerami alarmowymi 985 i 601 100 300.
WIADOMOŚCI Z SĄDECCZYZNY