Nasze dzieciaki ze szkół w Ropie, Uściu Gorlickim i Libuszy mają naprawdę wielkie serca - odpowiedziały na nasz apel i zebrały ponad 320 kilogramów karmy dla kotów i psów, które są pod opieką fundacji Psystań dla Zwierząt.
Młodzi ludzie z wielkim sercem dla zwierząt
Najwięcej, bo aż 96 kilogramów zwierzęcych przysmaków zebrała klasa VI a z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Libuszy. W nagrodę dostaną 30 biletów na seans do kina Helios w Nowym Sączu. Wygrana klasa liczy 21 uczniów. Apel wzięli sobie do serca bardzo mocno. - To wyjątkowi młodzi ludzie -mówi Sabina Król, opiekunka samorządu szkolnego w ZS-P w Libuszy. - Nie trzeba ich do niczego specjalnie motywować, zachęcać. Gdy tylko potrzebna jest pomoc, obojętnie czy chodzi o ludzi czy zwierzęta, są jak na zawołanie - chwali uczniów. W sumie, z libuskiej szkoły dotarło do nas 147 kilogramów różnego rodzaju karmy. Niewiele mniej, bo ponad 106 kg przyjechało do nas ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Ropie, a kolejne 60 kg z Zespołu Szkół w Uściu Gorlickim.
Uczniowskie dary dla czworonogów bez domu
Redakcyjny pomysł na akcję narodził się z potrzeby pomocy ludziom, którzy podjęli się niełatwego zadania opieki nad porzuconymi psiakami i kotami. Nie tylko takimi, bo w tymczasowych domach są psy wyciągnięte z dramatycznych warunków - niemal zagłodzone, chore wymagają długiego leczenia i opieki weterynaryjnej. Można powiedzieć, że fundacja zajmuje się nimi całościowo - leczy, szczepi, odrobacza, szuka domów.
- Działamy od początku lutego tego roku. Dobre domy znaleźliśmy dla 34 naszych czworonożnych podopiecznych - 14 kociaków i 20 psów. Cztery dziko żyjące kotki zostały wysterylizowane, zaszczepione i wypuszczone na wolność w bezpiecznym miejscu - mówi Zofia Wantuch, prezeska fundacji. - Średnia miesięczna wynosi 3,4 zaadoptowanego zwierzaka - dodaje dowcipnie.
Nie odmawiają przedstawicielom innych gatunków - wśród podopiecznych jest też gołąb Kolumb. Drobne ptactwo też się zdarza.
Może są wymagający, bo zanim zwierzę trafi do nowych właścicieli, wolontariusze fundacji robią dokładny wywiad. Chcą sprawdzić, czy myśl o przygarnięciu psa lub kota, to przemyślana decyzja, czy chwilowa fanaberia. Po adopcji sprawdzają, w jakich warunkach zwierzę żyje. Wszystko po to, by mieć pewność, że nie będzie „powtórki z rozrywki” - czworonóg nie trafi kolejny raz na ulicę. - To takie nasze dmuchanie na zimne - podkreśla prezeska.
Garstka jedzenia, która mocno ściska za serce
Oczy prezeski śmieją się, gdy patrzy na górę jedzenia zgromadzoną w redakcyjnym pokoju. Odetchnęła też z ulgą - zwierzęta mają zapewnione jedzenie na cztery miesiące. Fundacja utrzymuje się tylko z datków, za które kupuje karmę, potrzebne leki.
Dzięki uczniom kociaki i psiaki będą miały w czym smakować, w darach bowiem są takie pyszności jak choćby krokieciki z ryżem i jagnięciną i specjalne kiełbaski dla psów… z tendencją do otyłości.
- Mam tylko nadzieję, że ta nasza menażeria po takich rarytasach nie zrobi się wybredna - śmieje się.
Są i podarunki, które ścisnęły serce nam. Otóż w całym stosie karmy jest jedno malutkie zawiniątko, foliowy woreczek z garstką suchej karmy. Wygląda na to, że któreś z dzieci po prostu nasypało do niego tyle, ile zjada jego domowy pupil. Maluch podzielił się więc, czym mógł.
Stos wygląda imponująco. Prezeska łapie się za głowę.
- Jak my się z tym wszystkim zabierzemy - zastanawia się.