Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczyna z Prądnika w Nowym Jorku

Marek Lubaś-Harny
Mieszka na stałe w Kanadzie, a występuje głównie w USA. Kim jest Polka, przed którą otworem stoją sceny takie jak renomowana Carnegie Hall?

Karierę zaczynała jako najmłodsza z rodzinnego ludowego zespołu o nazwie mówiącej wszystko: "Osiem sióstr Knapik". Mieszkała w urokliwym podkrakowskim Prądniku Korzkiewskim. Wyemigrowała do Kanady. Wyszła tam za mąż. I robi karierę jako śpiewaczka. W najbliższą niedzielę będzie okazja usłyszeć ją o godz. 17 w Wilii Decjusza w Krakowie, śpiewającą pieśni Chopina.

W rodzinnym chórku
W rodzinie Knapików nie dało się nie śpiewać. Kiedy się urodziła, siedem starszych sióstr tworzyło już głośny zespół ludowy, prowadzony przez ich ojca Melchiora. Sam nie miał artystycznych zapędów, był dowódcą straży przemysłowej w Radiu Kraków. Do dziś opowiadają o nim legendy, jak rządził całą rozgłośnią. Kiedyś żołnierz AK batalionu Skała, do końca życia pozostał zdrowym patriotą, szanującym to, co swoje. Na dowód tego, żeśmy nie jacy tacy, opowiadał kiedyś: - Cały świat się zachwyca tym Pavarottim, a u nas był taki Wojciech Czyż na Bęble, co jak cały kościół śpiewał, tylko jego było słychać. Osiemdziesiątkę miał, a jeszcze by w operze Pavarottiego głosem zakasował.

Z dymu powstałeś i w dym się obrócisz

Postanowił, że jego córki też wszystkich zakasują. Kiedy zauważył, że mają talent do tańca i śpiewania, posłał je do szkół muzycznych, ubrał w krakowskie stroje i stworzył folkową grupę, której był ojcem, kierownikiem i impresariem. Siostry Knapik dały prawie trzy tysiące koncertów w Polsce i za granicą. Śpiewanie było więc dla Marii czynnością równie naturalną jak oddychanie. Niespełna trzyletnią solistkę publiczność przyjmowała z zachwytem: "Jeszcze dobrze nie chodzi, a już śpiewa!". Były to czasy wielkiej popularności sióstr Knapik. Rozpisywały się o nich gazety, były zapraszane do radia, telewizja kręciła o nich filmy.

Nikt chyba jednak wtedy nie przypuszczał, że mała Marysia trafi na operowe sceny za oceanem, że będzie śpiewała w Carnegie Hall. Sama nie bardzo w to wierzyła. Nawet studiując już śpiew w Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach, obawiała się, czy podoła karierze solistycznej. Profesor Marciniak-Gowarzewska prawie ją do niej zmusiła, strofując: - Jeśli chcesz śpiewać w rodzinnym chórku, powinnaś zwolnić miejsce, o które walczyło kilka innych dziewcząt!

Dwa różne światy
Publiczność najmocniej biła brawo, kiedy siedmioletnia Marysia śpiewała:
"A jak jo se zaśpiewam
Oj, da, dana, dana,
Hej, to jo se uwiedę
Chłopca krakowiana"...
Los chciał inaczej. Występowała z siostrami w restauracji Pod Bażantami w Szycach, kiedy trafił tam przypadkiem Richard Sztramko, kanadyjski inżynier polskiego pochodzenia, syn lotnika z bitwy o Anglię. A może to nie był przypadek? Dość, że po powrocie do Kanady nie mógł przestać myśleć o dziewczynie w krakowskim stroju, z którą nie zdążył zamienić nawet słowa.

Po roku wrócił i... poprosił Marię o rękę. Ślub w kościele w Prądniku stał się lokalnym wydarzeniem. Krakowska telewizja nakręciła film "Ostatni ślub Ośmiu Sióstr Knapik". Niektórym się wydawało, że najmłodsza z sióstr zdradziła śpiewanie, wybierając dostatnie życie u boku kanadyjskiego męża.
Mylili się. Za oceanem mąż okazał się największym wsparciem w jej śpiewaczej karierze. Przede wszystkim sfinansował jej studia. Potem musiała już stanąć na własnych nogach. - Ludziom wydawało się, że nie wiadomo jak mi się poszczęściło, bo wyjechałam do Kanady - opowiada. - A ja wcale się do tego nie rwałam. Gdyby mąż mówił po polsku, wolałabym zamieszkać tutaj. Miałam dużo szczęścia, że opuściłam Polskę bardzo młodo, bo później chyba nie umiałabym się dostosować do tamtejszych reguł gry. To dwa różne światy. W Polsce jest zasada "siedź w kącie, a znajdą cię". W Ameryce nie można być skromnym, musisz głośno krzyczeć: "Jestem najlepsza", bo inaczej nikt cię nie zauważy. Uniwersytecki dyplom upoważniał najwyżej do odgrywania roli gwiazdy w kościelnych chórach u św. Kazimierza w Toronto czy św. Stanisława Kostki w Hamilton. Ale jej ambicje sięgały dalej.
Pracować, pracować!
Krąży anegdota, że Maria Knapik, mieszkając w hotelu w Nowym Jorku, spytała portiera, jak dostać się do Carnegie Hall. Portier miał odpowiedzieć: "Pracować... Pracować!". Prawda to czy nieprawda, do tej zasady zawsze się stosowała. Nawet wygrane w prestiżowych konkursach śpiewaczych, jak choćby w Buffalo w USA, Gerdy Lissner w Nowym Jorku czy Akademii Chigiana w Sienie we Włoszech, nie gwarantowały sukcesów. Karierę w Operze Lyra w Ottawie zaczynała od dublowania tamtejszej primadonny.

Dorota, która nie umiała nie wzbudzać emocji

Wreszcie praca przyniosła owoce. W Carnegie Hall zaśpiewała pierwszy raz w roku 2002, w koncercie poświęconym pamięci ofiar ataku na World Trade Center. Ceniony nowojorski dyrygent Vincent La Selva wyłowił ją spośród młodych śpiewaczek próbujących zaistnieć w Nowym Jorku i powierzył jej partię sopranową w śpiewanej części IX Symfonii Beethovena. Od tamtej pory występowała na tej scenie kilkakrotnie. Pisano, że "zdobyła uznanie wymagającej nowojorskiej publiczności nie tylko pięknym sopranem lirycznym o dużych możliwościach koloraturowych i pełnym ekspresji aktorstwem, ale też bujną, nieprzeciętną urodą, burzą płomiennych kasztanowych włosów i zielonymi oczami".

Kiedy sprawdziła się na deskach Carnegie Hall, La Selva dał jej kolejną szansę. Zaśpiewała główną partię w ,,Manon Lescaut" Pucciniego na letniej scenie w nowojorskim Central Parku, przed dziesięciotysięczną publicznością. Dyrygent przekonał producentów, że Polka będzie ozdobą spektaklu. I tak się stało, choć letnie spektakle operowe w amfiteatrze w Central Parku mają długą tradycję, a występowało w nich wiele olśniewających gwiazd. Wracała na tę scenę potem kilkakrotnie.

Z synkiem do Polski
Ostatnio to nie sukcesy sceniczne były najważniejsze. - Przeżyciem, nieporównywalnym absolutnie z niczym, stało się urodzenie synka Antosia. Wyłączyło mnie to z występowania na scenie przez rok.
Do kraju przyjeżdża często i chętnie. Koncertowała w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, w Filharmonii Narodowej, a także w filharmonii i operze w Krakowie. - Koncertuję w Polsce tak często, jak tylko mogę. Każda wizyta w Krakowie, w Prądniku jest dla mnie wielkim przeżyciem. Przyjeżdżam też ze swoim małym synkiem, któremu chcę pokazać Polskę. Chciałabym, żeby mówił po polsku i czuł się Polakiem.

Pokaż, kogo popierasz. Już dziś oddaj głos na prezydenta Krakowa
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**
Ukradł kartę bankomatową z portfela i wypłacił całą kasęMaciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą.**Wejdź na szumowski.eu
A może to Ciebie szukamy? Zostań**miss internetu**województwa małopolskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska