Trzy dni pracy na dachu i wrzątek mam za darmo - chwali się Bogusław Moroń, mieszkaniec Sękowej. - Woda bez trudu ogrzewa się do 80 stopni Celsjusza - dodaje. W zimie temperatura na kolektorze sięga nawet 40 stopni. Niby niedużo, ale tylko pozornie - woda do centralnego ogrzewania minimalnie, ale jest podgrzana. - Mniej drewna czy węgla jest potrzebne - mówi.
Ponad 250 słonecznych instalacji
Od roku, w zasadzie już od końca marca, wodę na kąpiele, mycie naczyń czy po prostu domowe porządki grzeją mu solary. Za darmo. W Sękowej to nic dziwnego. Tam na co czwartym domu takie instalacje są zamontowane. Gmina zdobyła potężne dofinansowanie, wystarczyło na prawie 250 instalacji na domach prywatnych i dodatkowe na czterech budynkach publicznych.
Małgorzata Małuch, wójt gminy, satysfakcji nawet nie ukrywa. - Tak możemy pomóc ludziom, żeby mieli mniejsze koszty ogrzewania swoich domów - mówi.
Maria Lignar, koordynatorka projektu instalacji systemów solarnych na terenie gmin należących do Związku Gmin Dorzecza Wisłoki gminę chwali bardzo. - Uczestniczyliśmy w kilku spotkaniach z mieszkańcami, którym nie trzeba było wiele tłumaczyć - świadomość, czym są odnawialne źródła energii, była godna podziwu - podkreśla.
Ci, którzy zdecydowali się na udział w projekcie, mogli liczyć na 75-procentowe dofinansowanie. Pan Bogusław za swoje panele i pięciusetlitrowy zbiornik zapłacił nieco ponad trzy tysiące złotych. Rynkowa cena jego instalacji to co najmniej 18 tysięcy.
Tam, gdzie dom mniejszy i mniej mieszkańców, kwoty były niższe. - Wcześniej grzałem wodę tak jak większość: nawet w upał trzeba było wejść do kotłowni, rozpalić w piecu centralnego ogrzewania. Zbiornik na dwieście litrów wystarczał na tyle, że wykąpały się cztery osoby. Reszta - a bywa że jest ich dziesięć i więcej - czekała grzecznie w kolejce, aż nagrzała się kolejna porcja - opowiada.
Prąd z elektrowni na dachu domu
Bogusław Moroń twierdzi, że to, co wydał na montaż, zwróci mu się w trzy lata. Teraz marzy mu się fotowoltaika, czyli mała elektrownia, też na dachu. Dwadzieścia instalacji w gminie już jest. Ci, którzy skorzystali, czekają jeszcze na montaż specjalnych liczników. Te dwadzieścia instalacji to na razie pilotaż.
- Jak się będą dobrze sprawowały, to poszukamy pieniędzy, żeby inni też mogli sobie zamontować - zapowiada wójt. - Grzechem było nie skorzystać, bo dostaliśmy 90-procentowe dofinansowanie - podkreśla.
Koszty takich instalacji, gdyby chcieć ją po prostu zamówić w specjalistycznej firmie - to ponad 20 tysięcy. Ma moc dwóch kilowatów. Na taką samą wartość oszacowano średnie zużycie w gospodarstwie.
- Zużycie miesięczne energii elektrycznej w domu zależy przede wszystkim od rodzaju i mocy domowych odbiorników energii oraz czasu ich pracy w miesiącu - wyjaśnia nam Marek Gierut z firmy Marko-Term z Gorlic. - Średnio dom jednorodzinny w roku zużywa od trzech do czterech tysięcy kWh energii elektrycznej - dodaje.
Przy pozyskanym dofinansowaniu mieszkańcy płacili około 2300 złotych. - Statystyki mówią, że oszczędność na samym zakupie energii może wynosić około 70 - dodaje.
Ciepło z powietrza ogrzeje gminę
Tytułem tego samego pilotażu zdecydowano o zamontowaniu powietrznych pomp ciepła przy urzędzie gminy i przedszkolu. Nie trzeba było specjalnie przekopywać terenu, jak dzieje się w przypadku pomp głębinowych. Ot, przy ścianie stoi coś podobnego do lodówki. Zimą grzeje wodę w kaloryferach, latem można przestawić w tryb klimatyzacji.
- Do minus dwudziestu stopni Celsjusza nie trzeba dogrzewać wody do ogrzewania - chwali się. - Po prostu będziemy oszczędzać na ogrzewaniu, nawet do 80 procent - dodaje. Ile? Sporo, bo gmina, średnio płaci około 30 tysięcy w sezonie za ogrzewanie.
