https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Elektryczne busy mają wjechać na drogę do Morskiego Oka na majówkę. A co z końmi? "Pani minister zaakceptowała nasz pomysł"

Łukasz Bobek
Busy elektryczne, które będą kursowały do Morskiego Oka
Busy elektryczne, które będą kursowały do Morskiego Oka Marcin Szkodzinski
Elektryczne busy mają pojawić się na trasie do Morskiego Oka na najbliższy weekend majowy – zapowiedziała w rozmowie z Radiem Zet Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska. Co ciekawe, nie będzie to regularna linia komunikacyjna, bo na takie rozwiązanie nie zgadza się starostwo tatrzańskie. Zamiast tego Tatrzański Park Narodowy będzie sprzedawał… usługę edukacyjną.

O transporcie do Morskiego Oka minister mówiła w piątek w porannej rozmowie z Radiem Zet. Potwierdziła, że zakupione pod koniec 2024 roku cztery elektryczne busy wyjadą na szlak do słynnego tatrzańskiego stawu w czasie długiego weekendu majowego.

- Tam jest kumulacja wolnego: świąt z weekendem majowym. Na pewno będzie to element wzmożonego ruchu turystycznego – mówiła w wywiadzie Paulina Hennig-Kloska.

Dodała, że wcześniej Tatrzański Park Narodowy musi rozstrzygnąć przetarg na operatora busów, bo sam TPN nie ma uprawnień do realizowania takiej usługi.

Jak będzie wyglądał transport busami elektrycznymi?

Jak na razie zarządca i właściciel drogi – starostwo tatrzańskie – nie wydało zgody na wytyczenie regularnej linii komunikacyjnej, która miałaby wozić turystów na tej trasie. Samorząd powiatowy jest bowiem przeciwny takiemu rozwiązaniu. Z jednej strony chce, by na trasie pozostały konie – jako element tradycji góralskiej. A z drugiej strony uzgodnienie linii komunikacyjnej oznaczałoby de facto otwarcie drogi dla każdego przewoźnika. Czyli na drogę do Morskiego Oka mogłyby wjeżdżać np. taksówki.

TPN znalazł jednak sposób, by obejść brak zgody starosty. Nie zamierza uruchamiać regularnej linii komunikacyjnej, ale… sprzedawać usługę edukacyjną.

- Istotą będzie usługa edukacyjna prowadzona w związku z tym przewozem. Będziemy to wykonywać w ramach przewozu okazjonalnego, który będzie się odbywał co jakiś czas. Będzie kursować jak wozy konne, gdy będzie odpowiednia liczba chętnych – mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Z uwagi na fakt, że przewozy tego typu może wykonywać firma, która posiada status przewoźnika drogowego, TPN (który nie ma takich uprawnień) zamierza ogłosić przetarg na takiego operatora. Park szacuje, że będzie go to kosztowało kilkaset tysięcy złotych. Środki te zamierza pozyskać ze sprzedaży tzw. usługi edukacyjnej.

Usługa edukacyjna – co to ma być?

Zgodnie z zapowiedziami dyrektora TPN, ma to być usługa polegająca na tym, że turysta w czasie przejażdżki busem będzie mógł… odsłuchać nagrania, z którego dowie się o przyrodzie Doliny Rybiego Potoku (tam znajduje się Morskie Oko) i całych Tatr. – Rozważamy także opcję, że w busie będzie jechał fizycznie przewodnik, który będzie opowiadał o tym pasażerom – mówi dyrektor.

Bus ma jechać wolno, tak by pasażerowie mogli podziwiać krajobraz za oknem.

Na razie nie zapadła decyzja, na jakiej trasie będą kursowały busy – czy do samego Morskiego Oka, czy do Polany Włosienica (tam gdzie dojeżdżają wozy konne). Nie wiadomo także skąd pojedzie bus – czy z Palenicy Białczańskiej, czy może z samego Zakopanego. TPN nie mówi także nic o cenach biletów na tzw. usługę edukacyjną.

Co to oznacza dla górali?

Wprowadzenie elektrycznych busów nie oznacza końca transportu konnego do Morskiego Oka. Paulina Hennig-Kloska w Radiu Zeta powiedziała, że jest pomysł, by konie na trasie pozostały, jako element kulturowy, ale z mniejszym obciążeniem. Co to znaczy? Tego na razie nie wiadomo.

- Nikt nie dąży do tego, by transport koni całkowicie z tej drogi wyeliminować. Wiemy, że koń jest ważnym elementem krajobrazu Podhala. Musimy brać pod uwagę wszystkich interesariuszy. Troską TPN jest ochrona przyrody i komfort turystów, samorządy muszą dbać o lokalnych mieszkańców, a ci o miejsca pracy. Dlatego elementem kompromisu, który chcemy przedstawić, jest jego trwałość. Tak, by przewoźnicy wiedzieli, że będą mogli świadczyć pewne usługi przez wiele lat, co będzie zagwarantowane stosownymi umowami – mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Pani minister zaakceptowała nasz pomysł na kompromis z samorządem i fiakrami. Dostałem zielone światło na działanie w tej kwestii. Na tym etapie nie przedstawiamy jeszcze szczegółów, ponieważ chcemy najpierw przeprowadzić rozmowy ze wszystkimi zainteresowanymi stronami.

Starostwo tatrzańskie czeka na szczegóły

Starosta tatrzański Andrzej Skupień mówi wprost, że tzw. usługi edukacyjne to pewien sposób obejścia przepisów. – Nadzór nad transportem ma starosta, droga należy do powiatu tatrzańskiego. Czy to oznacza, że TPN nie musi z nami uzgodnić tej usługi, tego nie wiemy. Nie znamy szczegółów, jak to ma funkcjonować, nie przedstawiono nam ich – mówi Andrzej Skupień.

Dodaje jednak, że jego zdaniem wpuszczenie na drogę busów elektrycznych obok jeżdżących już tam wozów konnych będzie stanowiło zagrożenie. – Pani minister nie zdradziła, jak chce to zrobić, żeby było bezpiecznie. Dlatego jestem sceptyczny co do jej deklaracji – mówi starosta. – Na razie pani minister działa metodą faktów dokonanych. Nie podoba nam się to. Liczę jednak, że się jakoś dogadamy w tej kwestii.

Starosta broni górali dlatego, że pokazują oni regionalną tradycje i góralską kulturę. – Tutaj w Tatrach udało nam się utrzymać żywą tradycję. A to, że nasze wesela, chrzciny czy inne uroczystości są w tak pięknej, tradycyjnej oprawie to zasługa właśnie koni i tego transportu. Dlatego apelujemy do wszystkim decydentów, aby to uszanować – mówił starosta tatrzański na niedawnym 150-leciu transportu konnego do Morskiego Oka.

Wówczas – w obronie fiakrów – stanął także wojewoda małopolski Jan Krzysztof Klęczar. – Nie dostrzegamy tutaj, by te konie, by ich dobrostan był w jakikolwiek sposób naruszony. Stoimy na stanowisku, że ci ludzi nadal powinni mieć prawo do pracy na tej ziemi. W mojej opinii jak w opinii kolegów z ruchu ludowego tutaj dbałość i troska o dobrostan zwierząt, zgoda i otwartość na postęp absolutnie nie stoją w sprzeczności z uszanowaniem tradycji. I o to będzie bardzo twardo zabiegać – mówił na uroczystościach 150-lecia wojewoda małopolski.

Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka na swojej stronie w mediach społecznościowych podkreśla, że ich konie są w dobrej kondycji.

- Potwierdzają to przeprowadzane każdego roku badania weterynaryjne. Są pod stałą kontrolą lekarzy weterynarzy, a także pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego. Są nieodzownym elementem góralskiej tradycji i Tatr. Jesteśmy za wprowadzeniem wozów hybrydowych, gdzie silnik elektryczny jeszcze bardziej poprawiłby komfort pracujących koni na drodze do Morskiego Oka. Nie wyobrażamy sobie, aby w Tatrach zwierzęta zastąpiły bezduszne maszyny. Liczymy, że takie rozwiązanie rozwieje wszelkie wątpliwości, a konie nadal pozostaną częścią górskiego krajobrazu – czytamy w komentarzu.

Fiakrzy zaznaczają dalej, że Podhale to region, gdzie zachowała się żywa tradycja góralska. - Chcemy, by dorastały w niej dalej nasze dzieci, by naszą kulturę mogli nadal podziwiać turyści. Meleksy czy elektryczne busy tego nie zapewnią. Wręcz przeciwnie, zniszczą część naszej tożsamości towarzyszącej nam od wieków – kwitują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska