To siódma z rzędu wygrana ekipy z grodu Kraka w tym sezonie Euroligi. "Biała Gwiazda" w siedmiu kolejkach nie sprawdziła ani razu jak smakuje porażka.
Wiślaczki kontynuują jeszcze jedną serię. Jak do tej pory, z wczorajszym przeciwnikiem spotykały się cztery razy w swojej historii występów w Eurolidze. Za każdym razem górą była drużyna z Krakowa. Przed miesiącem we własnej hali zespół spod Wawelu wygrał 85:78.
Początek spotkania to świetna gra Wisły. Jeszcze nie minęła minuta, a trener gospodyń już był zmuszony poprosić o czas. Powód? Krakowianki prowadziły 6:0. Ostatecznie tę część Wisła wygrała 26:19. Mecz kapitalnie rozpoczęła Marta Fernandez. Po pierwszej kwarcie była najlepiej punktującą zawodniczą Wisły - zdobyła 8 oczek.
Druga kwarta nie była już tak efektowna w wykonaniu krakowianek. W efekcie na przerwę wiślaczki schodziły z prowadzeniem 39:42. Najskuteczniejsza w polskim zespole Fernandez miała na koncie 18 punktów.
Wynik po dwóch kwartach budził jednak dobre skojarzenia. W poprzednim starciu obu ekip krakowianki na przerwę schodziły również z przewagą trzech punktów. Jak się tamten mecz zakończył, wspomnieliśmy wyżej.
Trzecia odsłona kiepska w wykonaniu wiślaczek. W"Biała Gwiazda" rozpoczęła z trzema punktami przewagi, ale tę część MiZo wygrało 16:10.
Przed ostatnią kwartą wiślaczki przegrywały 53:56. Czwarta cześć gry tylko dla kibiców o mocnych nerwach. Momentem przełomowym było trafienie za trzy punkty Kateriny Zohnowej. Nomen omen, był to jeden z najsłabszych elementów gry wiślaczek - dopiero dwunasty rzut za trzy oczka okazał się celny.
Największe brawa należą się wspomnianej Fernandez, która zdobyła aż 25 pkt oraz miała cztery zbiórki. 14 punktów dołożyła Ewelina Kobryn, a 13 zdobyła Janell Burse. W węgierskim zespole najlepiej zaprezentowała Anna Vajda, która zdobyła 18 punktów.
To nie koniec tegorocznych zmagań Wisły w Eurolidze. W środę krakowianki we własnej hali podejmą francuskie Lille. Będą walczyć o kolejne zwycięstwo. Jak przekonywała jeszcze przed czwartkowym bojem Kobryn: - Chcemy wyjść z grupy z jak najwyższej pozycji - przypominała. To zapewni komfort przed poznaniem rywala w kolejnej fazie Euroligi.
Jeśli uda się zawodniczkom Hernandeza zająć miejsce 2-3, może się okazać, że na drodze Wisły stanie polski zespół - Lotos Gdynia lub AZS Gorzów Wielkopolski.
Czasu na wytchnienie po spotkaniu na południu Węgier krakowianki nie mają wcale. Już w sobotę zagrają w hitowym spotkaniu na parkiecie w Polkowicach (godz. 18:15). Wisła w Eurolidze prezentuje się kapitalnie. Na polskich parkietach jest odwrotnie - przegrała już cztery razy. Jak będzie tym razem, przekonamy się w sobotę wieczorem.
MiZo Pecs 2010 - Wisła Can-Pack Kraków 71:74 (19:26, 20:16, 17:11, 15:21)
MiZo Pecs 2010: Vajda 18, Ohlde 17, Fegyverneky 12, Nagy-Bujdoso 7, Quigley 5, Krnjic 5, Ivanyi 4, Raksanyi 3, Mazzante 0.
Wisła Can-Pack: Fernandez 25, Kobryn 14, Burse 13, Castro Marques 11, Wielebnowska 4, Cohen 4, Zohnova 3, Majewska 0.