Po dwutygodniowej przerwie Kowalczyk znowu stanęła na starcie. Wiadomo, że Polka nie lubi biegać „łyżwą”, ale tak kiepskiego biegu nikt nie oczekiwał. Już po 2,1 km Kowalczyk była 38., potem było jeszcze gorzej, na mecie straciła do zwyciężczyni Szwedki Charlotty Kalli bardzo dużo - 2.06,7 minuty.
Po raz pierwszy od dwóch lata na starcie pojawiła się Sylwia Jaśkowiec, który w tym okresie przeszła dwie operacje. Jaśkowiec ukończyła bieg na 66. miejscu, strata do Kalli wyniosła 2.44,1 min. Martyna Galewicz była 74., z czasem gorszym o 3.34,7 min.
W niedzielę w Toblach odbędzie się bieg na 10 km stylem klasycznym na dochodzenie. W sobotniego występu Kowalczyk nie robiła dramatu, przeciwnie, ogłosiła na Twitterze, że to były jakby kwalifikacje do jej występu, który ma nastąpić jutro.