Meble do Centrum Kongresowego musiały być fińskie
Wycięli konkurencję
Przetarg na meble do hali organizował jej zarządca Agencja Rozwoju Miasta. Startowała tylko jedna firma, choć zainteresowanych było wiele (głównie z Polski). W pytaniach do ARM inne spółki pytały wprost, dlaczego w specyfikacji przetargu wskazuje się meble Martela.
Jedna z firm dziwi się, dlaczego ARM zażyczyła sobie cokołów do szaf ze stali nierdzewnej. I to bez podania powodu. - "(...) tego typu rozwiązanie jest standardowym produktem firmy Martela" - czytamy w piśmie niedoszłego oferenta.
Inne pytanie dotyczy tego, że ARM nie dopuściła mebli z drewna bukowego, a tylko z brzozy. Firma podnosi, że nie podano parametrów odporności na odbarwienia, chociaż inne gatunki drewna również mogłyby je spełniać. Buk jest wytrzymalszy i stosuje go większość producentów. - "Tego typu wykończenia (z brzozy - przyp. red.) są stosowane w krajach skandynawskich, skąd pochodzi firma Martela" - czytamy.
Dotarliśmy do jednej ze spółek, która interesowała się przetargiem. - Ewidentnie był to przetarg pod jednego producenta. Zawierał charakterystyczne opisy mebli pod względem materiałów, wykończeń, które tylko Martela ma w swojej ofercie - mówi przedstawiciel firmy, który chce pozostać anonimowy. - Marne szanse, aby ktokolwiek inny mógł spełnić te kryteria. Po co w ogóle przetarg?
Poprosiliśmy ARM o wyjaśnienia. - Ogłaszający przetarg jest uprawniony do zamówienia takiego produktu, jaki jest mu potrzebny. W tym celu może formułować swoje oczekiwania zarówno co do przedmiotu zamówienia, jak potencjału i zdolności do rzetelnego jego zrealizowania przez wykonawców - poinformowała "Krakowską" Małgorzata Przedrzymirska, rzeczniczka ARM.
Dodaje, że wskazano minimalne wymagane parametry mebli, podając w opisie jedynie przykładowe rozwiązania.
- Dopuściliśmy możliwość przedstawienia ofert równoważnych, to jest o takich samych parametrach lub lepszych niż te, które znalazły się w opisie - zaznacza Przedrzymirska.
Martela po raz drugi
Fiński producent mebli wygrał bezkonkurencyjny przetarg wart 750 tys. zł. To już drugi, w którym łatwo odniósł sukces.
We wcześniejszym przetargu, w wymaganiach dotyczących mebli do Centrum Kongresowego zamieszczono nawet zdjęcia wyposażenia identycznego jak w katalogu firmy Martela. Dwaj polscy producenci zgłosili konkurencyjne oferty, ale przegrali. Jeden z kwotą o wiele niższą niż fińska - 2 mln zł. Zaproponował meble podobne (przetarg zezwalał na tzw. równoważniki), ale nie spełnił wymogów, więc jego ofertę odrzucono na starcie. Druga firma dała z kolei kwotę o 1 mln wyższą niż Finowie, bo musiałaby kupić meble od ich dostawców. Oczywiście, również przegrała. Oba przetargi zostały rozstrzygnięte na przełomie kwietnia i maja 2014 roku.
Prosimy o kontrolę
Konkurencyjne firmy nie odwołały się od wyników przetargów. Pamiętajmy jednak, że trzeba wydać wtedy pieniądze na dokumentację procesową, prawników i może to popsuć kontakty z miastem, które jest potencjalnym przyszłym zleceniodawcą.
Po naszych zapytaniach przetargami zainteresowała się Krajowa Izba Odwoławcza. - Sprawa zostanie przekazana do Urzędu Zamówień Publicznych i departamentu kontroli - zapowiedziała rzeczniczka KIO Justyna Tomkowska.
- Przygotowywanie przetargów pod konkretny produkt to skandal. Tym powinna zająć się nawet prokuratura - komentuje Dariusz Ziembiński, ekspert z Business Centre Club.
Polemika z urzędem
Polemikę do naszego pierwszego tekstu napisała Janina Pokrywa, dyrektorka Wydziału Inwestycji UMK. Podnosi w niej, że to projektanci Centrum Kongresowego wyznaczyli zasady jego umeblowania.
"Na podstawie projektu powstała precyzyjnie opisana specyfikacja zamówienia, z dochowaniem należytej staranności, w kategoriach dopuszczanych przez prawo, z uwzględnieniem rozwiązań równoważnych" - pisze dyr. Pokrywa. Sęk w tym, że każdy mebel został opisany nawet w kilkunastu punktach, z dokładnością co do centymetra. Inne firmy nie miały szans spełnić wymagań, nawet zbliżonych.
"Wskazanie pochodzenia produktów, nazw przykładowych mebli miało na celu jedynie przybliżenie wymagań, których nie można było opisać" - kontynuuje dyrektorka . Zatem wymagania były faktycznie bardzo wyśrubowane pod konkretne produkty.
"Uzasadnieniem tych wymagań była nie tylko estetyka mebli, ale również wielkość konkretnych pomieszczeń" - podnosi dyr. Pokrywa. Czy jednak kilka centymetrów robi tak wielką różnicę? Pamiętajmy, że firmy robią przecież meble podobne, biorąc pod uwagę ergonomię i średnie rozmiary człowieka. Czy za kilka lat, jak teraz zakupione meble się zużyją, firma Martela będzie miała w ofercie identyczne?
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
