La Liga. Getafe - FC Barcelona 0:0
Trzy czerwone kartki, dziesięć żółtych, a to wszystko poprzedzone łokciami, kopniakami i utarczkami słownymi. Taki był mecz dla 13 tys. kibiców zgromadzonych na Coliseum Alfonso Perez.
Z powodu nowych wytycznych w przepisach mecz trwał aż 116 minut. To najdłuższe widowisko w historii La Liga.
- Getafe gra w inną dyscyplinę sportu. To nie jest piłka nożna. Mam wrażenie, że to sporty walki. Barcelona znowu na inaugurację trafiła na rywala, który powoduje grymas, uwiera jak kamień w bucie - komentował po kolejnym faulu Mateusz Święcicki z Eleven Sports.
Barcelona bardzo nie lubi grać z Getafe ani wybierać się na jego stadion, na którym nie wygrała od 2019 roku. Tym razem próbowała z różnych pozycji, nawet z dystansu, ale piłka jak na złość nie wpadła do siatki.
Problemy Barcelony nadeszły szybko. Prowokacje ze strony Getafe, szczególnie w wykonaniu Damiana Suareza, trafiły na podatny grunt. W 42 minucie z czerwoną kartką wyleciał Raphinha za uderzenie łokciem w twarz. Siły wyrównały się w 57 minucie, kiedy w konsekwencji dwóch żółtych kartek murawę opuścił Jaime Mat. Ale wynik nie drgnął.
Barcelona bez karnego w 104 minucie
Ciężko grało się zwłaszcza Lewandowskiemu. Polak przed przerwą nie stworzył praktycznie żadnego zagrożenia. Najbliżej szczęścia był Raphinha. Po jego próbie futbolówka obiła lewy słupek.
W drugiej połowie Lewandowski tylko raz stanął przed szansą na bramkę, kiedy wygrał pojedynek w powietrzu, ale jeden z obrońców wybił piłkę jeszcze z dala od linii bramkowej.
Ogromną kontrowersję wywołała decyzja sędziego z 104 minuty. Po długiej analizie VAR rozjemca orzekł, że faul na Ronaldzie Araujo w polu karnym Getafe poprzedziło zagranie ręką u Gaviego.
Barcelona po inauguracji ma dwa punkty straty do Realu Madryt, który wczoraj gładko rozprawił się na wyjeździe z Atletikiem Bilbao (2:0). W poniedziałek z Granadą zagra z kolei trzeci kandydat do tytułu, Atletico Madryt.

LIGA HISZPAŃSKA w GOL24
Stadion w Sosnowcu z meczami Ligi Mistrzów? Raków Częstochow...