Ornitologiczną rzadkość wypatrzyłem przypadkiem na skraju lasu z usychającymi świerkami. Można go spotkać tylko tam, gdzie masowo żerują korniki. Po prostu jest uzależniony od diety bogatej akurat tylko w te gatunki owadów.
Dzięcioł zdradził swoją obecność sypiąc na śnieg drewniane resztki. Nie wykuwał w drewnie otworów, lecz zgrabnie, w skupieniu odrywał kawałki kory. Miałem go zaledwie dziesięć metrów nad głową i nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Wcale się nie dziwię, gdyż pod korą tkwiły larwy i poczwarki korników, których jest smakoszem.
Każdego dnia jeden ptak może pochłonąć ze trzy tysiące owadów. Zimą pewnie więcej. Tyle tylko, iż dla lasu zysk z tej czynności jest niewielki. Dzięcioł trójpalczasty wbrew utartym poglądom drzew nie leczy. Interesują go głownie martwe lub umierające okazy opadnięte przez owady. Proszę mi wybaczyć, iż podważałem czy może nawet zniszczyłem miły naszym wyobrażeniom mit, ale dzięcioły tak już mają.
W każdym razie, spotkanie z trójpalczastą rzadkością wykorzystałem do syta. Napatrzyłem się, naoglądałem, zdjęć napstrykałem.
