Nie pomyliłem się, bo jak inaczej można nazwać głośny ni to rżenie, ni to chichot, który często słychać wiosną. Zwie się dzięciołem zielonym, ale ja przezwałem go wesołkiem.
Prócz dziwacznych głosów dzięcioł zielony zostawia po sobie rozgrzebane mrowiska. Mrówki to jego dieta, przysmak i miłość życia. Z największą przyjemnością pakuje swój lepki język w mrówcze korytarze i wyciąga zlepione śliną robotnice, larwy i poczwarki. Nawet zima go nie powstrzyma. Jak każdy dzięcioł ma solidne pazury. Pokona warstwę śniegu, dopaść śpiące mrówki. Od czasu do czasu przekąsi dżdżowniczką, ślimaczkiem czy uzupełni zapas witamin jakąś jagódką.
Teraz, gdy słyszę jego chichot przepatruję korony drzew. Wiosną wesołek zmieni dietę. Upatrzy sobie gałązki grubości palca, z których zgrabnie ściągnie pierścionek kory. Gdy rośliny zaczną tłoczyć soki, to dzięcioł będzie przesiadywał w koronach drzew zlizując apetyczny sok.
Nic dziwnego, że leśnicy zielonego dzięcioła specjalnie nie lubią. Drzew nie leczy tylko kaleczy i na dodatek rabuje mrowiska. Dopiero co usłyszałem i zobaczyłem zielonego wesołka w środku miasta. I to nie w żadnym parku tylko na samotnym drzewie w środku osiedla. Chichotał skacząc po parkowych drzewach. Widać wiosna uderzyła mu do głowy.
- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia! Najlepsze memy o wędkarzach
- Zrujnowany Kazimierz, szare Stare Miasto. Pamiętacie jeszcze taki Kraków?
- Góralskie królestwo Marty i Dawida Kubackich. W Szaflarach zbudowali piękny dom
- Te ZNAKI ZODIAKU będą obrzydliwie BOGATE
- Jakie linie tramwajowe planowane są w Krakowie w najbliższych latach? LISTA
