https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Grzegorza Tabasza. Zielony dzięcioł

Grzegorz Tabasz
To dzięcioł, którego można bez trudu usłyszeć. I to nie wtedy, gdy bębni dziobem w pnie drzew, ale gdy się śmieje.

Nie pomyliłem się, bo jak inaczej można nazwać głośny ni to rżenie, ni to chichot, który często słychać wiosną. Zwie się dzięciołem zielonym, ale ja przezwałem go wesołkiem.

Prócz dziwacznych głosów dzięcioł zielony zostawia po sobie rozgrzebane mrowiska. Mrówki to jego dieta, przysmak i miłość życia. Z największą przyjemnością pakuje swój lepki język w mrówcze korytarze i wyciąga zlepione śliną robotnice, larwy i poczwarki. Nawet zima go nie powstrzyma. Jak każdy dzięcioł ma solidne pazury. Pokona warstwę śniegu, dopaść śpiące mrówki. Od czasu do czasu przekąsi dżdżowniczką, ślimaczkiem czy uzupełni zapas witamin jakąś jagódką.

Teraz, gdy słyszę jego chichot przepatruję korony drzew. Wiosną wesołek zmieni dietę. Upatrzy sobie gałązki grubości palca, z których zgrabnie ściągnie pierścionek kory. Gdy rośliny zaczną tłoczyć soki, to dzięcioł będzie przesiadywał w koronach drzew zlizując apetyczny sok.

Nic dziwnego, że leśnicy zielonego dzięcioła specjalnie nie lubią. Drzew nie leczy tylko kaleczy i na dodatek rabuje mrowiska. Dopiero co usłyszałem i zobaczyłem zielonego wesołka w środku miasta. I to nie w żadnym parku tylko na samotnym drzewie w środku osiedla. Chichotał skacząc po parkowych drzewach. Widać wiosna uderzyła mu do głowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska