Najczęściej wołają nań opieńka lub całkiem fachowo, opieńka miodna. W rzeczywistości to trzy różne gatunki, zwykle przez zbieraczy nierozróżniane. To żaden problem, gdyż grzyb to łatwy w rozpoznaniu i trzeba sporo wysiłku, by pomylić je z trującą maślanką wiązkową. Jeśli nie nadejdą mrozy, będzie owocować do końca listopada, gdyż praktycznie jest to ostatni grzyb sezonu. Najczęściej rośnie w dużych kępach, rzadziej wytwarza pojedyncze owocniki.
To grzyb dla leniwych. Człowiek zasiada przy obrośniętym pniaku z nożykiem w dłoni i ścina kapelusze. Praca warta wysiłku, gdyż grzyb to smaczny w postaci duszonej czy marynowanej. Przy okazji: opieńka to wyjątkowo paskudny zabójca drzew. Najchętniej morduje świerki i jodły osłabione suszą i podgryzione przez korniki. Jeśli zabraknie pokarmu, to wypuści pod ziemią grube i długie sznury grzybni, którymi dopadnie kolejną ofiarę. Dlaczego było nudno?
Co krok stary pniak obrośnięty gęstymi łanami opieniek. Nic tylko ścinać kapelusze jeden po drugim. Żadnych emocji, żadnego napięcia. Wszystkie owocniki prawie jednakowej wielkości. A teraz trzeba zbiory zapakować w słoiki co zajmie noc i kolejny dzień. Sam tego chciałem.
