Tegoroczna edycja festiwalu rozpoczęła się 5 lipca. W jego ramach odbyło się już 12 koncertów. Mieliśmy okazję wysłuchać wielu utworów solowych i kameralnych Krzysztofa Pendereckiego w znakomitych interpretacjach, od pierwszej w katalogu dzieł Sonaty na skrzypce i fortepian po IV Kwartet smyczkowy, którego powstanie przerwała śmierć artysty.
Koncert finałowy 30 sierpnia zapowiada się niezwykle imponująco i refleksyjnie. W sali koncertowej Europejskiego Centrum Muzyki w Lusławicach zabrzmią dzieła intymne, najbardziej osobiste, pełne kontemplacyjnego zamyślenia – swoista „musica domestica” Pendereckiego: Preludium na klarnet solo (1987), Kwartet na klarnet i trio smyczkowe (1993) oraz Sekstet na klarnet, róg, trio smyczkowe i fortepian (2000). Wystąpią: Andrzej Ciepliński – klarnet, Tomasz Bińkowski – róg, Janusz Wawrowski – skrzypce, Katarzyna Budnik – altówka, Marcin Zdunik – wiolonczela i Szymon Nehring – fortepian.
Kwartet na klarnet i trio smyczkowe, który usłyszymy podczas niedzielnego koncertu, to jeden z najbardziej subtelnych i osobistych utworów Krzysztofa Pendereckiego, stanowiący punkt zwrotny w jego karierze. Sekstet natomiast zrodził się z tradycji muzyki kameralnej i wpisuje się w zapoczątkowany przez Kwartet na klarnet i trio smyczkowe nurt „klarowności”. Należy on do najbardziej rozbudowanych dzieł kameralnych Pendereckiego.
Warto przypomnieć, że twórczość kameralna zajęła w latach 90. ważne miejsce w twórczości kompozytora. Określana przez krytyków „ścieżką obok głównej drogi”, była w rzeczywistości ważnym nurtem działań, o czym świadczą słowa samego artysty: „Pomimo, że muzyka kameralna jest dla mnie najważniejsza, to zawsze pisałem ją po drodze. Teraz staje się coraz ważniejsza. Początkowo pewne motywy, niewykorzystane fragmenty większych utworów stawały się zalążkiem utworów kameralnych. Obecnie muzyka ta ma swoje własne życie”.
Kompozycje, które zostaną zaprezentowane podczas ostatniego koncertu festiwalowego, cechuje liryzm naznaczony pięknem. O istocie tej muzyki świadczą słowa jej twórcy: „Uprawiam różne formy muzyczne. Szukam w nich odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i wątpliwości (…) Krążę, błądzę – wchodzę w mój symboliczny labirynt. Tylko droga okrężna prowadzi do spełnienia. Labirynt zbudowałem też w moim lusławickim ogrodzie. W nim czuję się bezpiecznie, cofam się, odnajduję inne drogi. Wychodzę z niego niechętnie. Tu też w Lusławicach powstaje najbliższa mi muzyka: pisane latami symfonie oraz kameralistyka – moja ‘musica domestica’. Uciekam tutaj w intymność, w świat bliski ciszy – i wydaje mi się, że zbliżam się do istoty muzyki”.
