https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fiakrzy dręczą konie na drodze do Morskiego Oka?

Łukasz Razowski
To zdjęcie zrobione przez turystę, który twierdzi, że fiakrzy urządzają sobie wyścigi na drodze do Morskiego Oka
To zdjęcie zrobione przez turystę, który twierdzi, że fiakrzy urządzają sobie wyścigi na drodze do Morskiego Oka zdjęcie przesłane do TONZ
Znów zamieszanie związane z konnymi zaprzęgami kursującymi na trasie do Morskiego Oka. Podczas upalnego weekendu do Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zgłosił się turysta oburzony urządzanymi przez fiakrów wyścigami.

Według niego, górale, by więcej zarobić, na stromej drodze wyprzedzają swoich konkurentów, przez co męczą konie. Fiakrzy twierdzą jednak, że to wierutna bzdura. Na drodze do Morskiego Oka jeszcze na dobre nie rozpoczął się letni sezon turystyczny, a zapobiegliwi turyści już dmuchają na zimne. Wysyłają do Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami listy z oburzeniem.

W jednym z nich nadawca opisuje, jak fasiągi ścigają się w upalny dzień. Na dowód przesłał do TTOZ w Zakopanem zdjęcia. - Wyrażamy sprzeciw wobec maltretowania koni na trasie do Morskiego Oka - komentuje Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Zakopanem. - Ściganie nie jest zabawą. Umożliwia "wepchanie się" do kolejki przed innymi i daje większy zarobek.
Pismo zostało przekazane do Tatrzańskiego Parku Narodowego.

To ta instytucja wydaje woźnicom licencje na przewóz turystów. - Otrzymaliśmy zgłoszenie o takim zdarzeniu - mówi Szymon Ziobrowski, prawnik TPN. - Skierujemy do stowarzyszenia fiakrów prośbę o ustosunkowanie się do tego. Prezes stowarzyszenia Stanisław Chowaniec zapewnia, że o ściganiu się fiakrów na drodze do Morskiego Oka nie ma mowy. - To zbyt "życzliwi" turyści wysyłają takie listy dla sensacji - stwierdza gazda. - W stowarzyszeniu fiakrów mamy regulamin, że nie zajmujemy sobie kolejki. I przy tym każdy pilnuje każdego.

Jednak zdjęcia nadesłane przez TTOZ do naszej redakcji pokazują, że fiakrzy się wyprzedzają. - Różnie bywa, jeden koń idzie szybciej, drugi wolniej - wyjaśnia Chowaniec. - Czasem coś się w wozie popsuje i trzeba stanąć albo koń zgubi podkowę. Trudno, żeby inni czekali zanim woźnica go podkuje. Jak dodaje, konie pracują jedynie przez 10 dni w miesiącu i są wymieniane. Każdy fiakier ma dwie pary koni, więc o męczeniu nie ma mowy.

Turyści mają podobne zdanie na ten temat. - Taki koń chyba sporo kosztuje - mówi Tomasz Szafraniec z Zatora. - Chyba im nie zależy na tym, by padały. A jak ktoś nie chce ich męczyć, niech wyjedzie kolejką na Kasprowy Wierch albo idzie piechotą do schroniska.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Przerażona
Nie miałam pojęcia że woźnica może sam zakuć konia i to jeszcze na trasie. Oni w ogóle potrafią dobrze podkuwać?? po za tym jak można zmuszać konia do pracy w luźnej podkowie??
Fiakrzy się ścigają i nie ma tłumaczenia gonią konie bo maja taki kaprys, a urzędnicy nic nie robia bo tak jest wygodniej pewnie biorą w łapę żeby nie robić afery. A turyści jak jadą w góry to powinni spacerować a nie wozić grube du.y, chudniecie nie boli... a i dla zdrowia lepiej.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska