Faworyta w tegorocznym finale Copa America powinny wskazać nawet osoby, które piłką nożną na co dzień się nie interesują. Pięciokrotni mistrzowie świata Brazylijczycy są o krok od dziewiątego triumfu w mistrzostwach kontynentu. Mają nie tylko genialnych piłkarzy, ale też fanatycznych kibiców, którzy wypełnią w niedzielę słynną Maracanę w Rio de Janeiro. Ich rywale z Peru poskromili już faworyzowanych Ekwadorczyków (w ćwierćfinale po karnych) i zwycięzców dwóch ostatnich edycji turnieju, Chile (3:0 w półfinale). Z Canarinhos spotkali się już w fazie grupowej. Skończyło się na srogim łomocie 0:5.
- Jeśli Brazylijczycy chcą nazywać się faworytami, to proszę bardzo. Na murawie nikt z nas nie będzie o tym myślał. To samo mówili o Chile, a spokojnie sobie z nimi poradziliśmy. Zasługujemy na większy szacunek. Ta drużyna pisze historię. Spodziewam się trudnego finału, ale zasłużyliśmy na to, by się w nim znaleźć. Zrobimy wszystko, by wygrać - zapowiada Paolo Guerrero, kapitan Peru, które może wygrać Copa America po raz trzeci w historii, a pierwszy od 1975 roku.
Przeciw Brazylii będą musieli sobie radzić bez doświadczonego Jeffersona Farfana, który opuścił już dwa poprzednie mecze z powodu kontuzji. U rywali uraz wykluczył z gry Williana (on notabene zastąpił przed turniejem kontuzjowanego Neymara), powrócić powinien za to Filipe Luis. Każdy wynik poza pewnym zwycięstwem Brazylii, która w całym turnieju nie straciła jeszcze bramki, będzie wielką sensacją. Mecz w niedzielę o 22. Dzień wcześniej o 21. o trzecie miejsce zagra Argentyna z Chile (obie transmisje na antenie Polsatu Sport).
ZOBACZ TEŻ:
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:>> NAJPIĘKNIEJSZE ZAWODNICZKI MISTRZOSTW ŚWIATA KOBIET W PIŁCE NOŻNEJ [TOP 25, ZDJĘCIA] <<
Robert Lewandowski: Możemy po tym meczu wyciągnąć wnioski
