Tajemnicze znalezisko na południu kraju
Wycieczka do parku lub lasu może skończyć się znalezieniem prawdziwych przyrodniczych perełek. Niektórym zdarzy się podejrzeć wilka lub niedźwiedzia, niektórzy uzbierają kosz pełen pachnących grzybów, część uwieczni na zdjęciach zjawisko jak z kosmosu. Galareta mieniąca się w gąszczu traw? Na taką substancję trafili pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego.

Od lat twór budzi zainteresowanie nie tylko oglądających, ale też naukowców. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to kolejny z dziwnych grzybów lub wydzielina pozostawiona przez leśne ssaki. Nic bardziej mylnego.
To nie galaretka, a skrzek
- Nie są to grzyby ani żadne inne znane organizmy. W 2015 roku duńska badaczka Marie Roland opisała, że jest to żabi lub ropuszy skrzek, który został wydalony przez drapieżniki, np. ptaki, po upolowaniu i zjedzeniu płazów. Niezłożony jeszcze skrzek napęczniał w żołądkach drapieżników, które go zwróciły – czytamy w mediach społecznościowych KPN.
Spożycie żabiego skrzeku nie jest zdrowe dla zwierząt, pęcznieje i powoduje problemy trawienne, dlatego szybko zostaje zwrócony. Pozostałość przybiera formę białej nieregularnej galarety. Pochodzenie zjawiska nie jest jednak w 100 proc. udokumentowane.
- Są też hipotezy, że to jakieś wydzieliny ślimaków. Trudno uznać sprawę za wyjaśnioną – dodają eksperci.
Źródło: KPN
