Czytaj też: Wielka przegrana Wisły Kraków [ZDJĘCIA]
Po tym, jak sędzia podyktował rzut karny dla Ruchu, powstało spore zamieszanie. Może Pan powiedzieć, jak tłumaczył swoją decyzję arbiter?
Tłumaczył, że nasz piłkarz przytrzymywał zawodnika Ruchu Chorzów. Natomiast prawda jest taka, że przy stałych fragmentach piłkarze zawsze się przytrzymują. Jeśli pójść zatem tokiem rozumowania sędziego, to praktycznie każde dośrodkowanie w szesnastkę powinno kończyć się gwizdkiem i rzutem karnym.
Nie tak dawno zagraliście w Chorzowie znacznie słabszy mecz, ale teraz wynik jest gorszy niż wtedy. Jak wytłumaczy Pan ten paradoks?
Tak czasami bywa, choć zgadzam się, że zagraliśmy tutaj lepiej niż w lidze. Szczególnie pierwszą połowę, w której zabrakło nam tylko bramki. Tak jednak jest w futbolu, że liczą się gole. Ruch grał skuteczniej od nas i wygrał. Nic jednak jeszcze nie jest stracone. Mamy rewanż w Krakowie i na pewno jesteśmy w stanie to odrobić.
A jak procentowo określiłby Pan wasze szanse na awans do finału?
Trudno to tak określić. Ważne jednak jest to, że w pucharach są dwa mecze, więc jeszcze wszystko może się odwrócić.
Co mówił wam trener w przerwie?
Żebyśmy się postarali jak najszybciej wyrównać. To zrobiliśmy, i mieliśmy później kontrolować grę. Mieliśmy nie dopuszczać do sytuacji pod naszą bramką. Niestety, w pierwszym meczu za łatwo pozwalamy rywalom dochodzić do strzałów. Trzeba to koniecznie poprawić.
W drugiej połowie trener Probierz coś głośno do Pana krzyczał. O co chodziło?
Trener prosił mnie, żebym zmobilizował jeszcze kolegów do walki, co starałem się zrobić.
Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!