https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gehenna rodziców chłopca z sepsą. A zaczęło się od ospy

Małgorzata Zagrodzka
Kiedy Filip całkowicie stracił świadomość, pogotowie zdecydowało się przyjechać!
Kiedy Filip całkowicie stracił świadomość, pogotowie zdecydowało się przyjechać! Fot. Monika Gola
Gehenna rodziców siedmioletniego chłopca, u którego stwierdzono sepsę, była jak nierzeczywisty koszmar. Walka o jego życie zaczęła się od ospy!

Jaki strach przechodzi matka, kiedy słyszy słowo „sepsa” w odniesieniu do swojego dziecka? O takiej diagnozie dowiedziała się ostatnio mieszkanka Zawidowa (powiat zgorzelecki). Jej siedmioletni syn Filip miał sepsę.

Wszystko zaczęło się dość niewinnie. Filip zachorował na ospę, ale po dwóch dniach od pojawienia wysypki zaczął się bardzo źle czuć, miał wysoką gorączkę, której w żaden sposób rodzice nie mogli zbić, syn leżał i płakał, bolała go głowa.

- Rano w poniedziałek mąż pojechał z synem na pogotowie, gdzie kolejka była ogromna i pomimo złego stanu dziecka kazali mu czekać. Stwierdziliśmy, że wróci do domu i zadzwonimy po karetkę. Niestety, dyspozytorka nie widziała potrzeby i nie zgodziła się na przyjazd ambulansu. Pojechaliśmy do Lubania. Gdy weszłam do lekarza od razu poprosiłam o przyjęcie bez kolejki, udało się za zgodą oczekujących. Lekarz obejrzał Filipa i stwierdził, że radzi pozostać na oddziale, ale odesłał nas jeszcze do pediatry. Filip już nie mógł ruszać szyją, miał problem z chodzeniem i mową, bardzo płakał. Mówiłam pediatrze, że jego stan ciągle się pogarsza, a on nawet nie umieścił tego w adnotacji. Napisał tylko, że jest gorączka i stan zapalny. Syn dostał maść i antybiotyk w płynie, po czym kazali wracać do domu i obserwować. O godz 22 stan Filipa strasznie się pogorszył, nie wiedział jak się nazywa i gdzie jest. Natychmiast wezwałam karetkę i znów musiałam błagać, aby przyjechali i się udało. Lekarze od razu zabrali go na SOR do Zgorzelca, gdzie przeleżał całą noc. Nad ranem przewieziono nas do Legnicy - opowiada Monika Gola, matka Filipka.

Pobyt w legnickim szpitalu był jak nierzeczywisty koszmar. Ciągłe badania, kucia, aparatury i w tym wszystkim mały cierpiący chłopiec, a obok niego zrozpaczona matka.

- W nocy stan Filipa pogorszył się dramatycznie, całkowicie przestał ruszać szyją, miał bóle głowy, okropne czerwone plamy na szyi oraz plecach, na nogach miał wybroczyny. Wezwałam lekarkę, za chwile przyniesiono mi do podpisu zgodę na prześwietlenie mózgu i pobranie płynów mózgowo-rdzeniowych, wtedy pobiegłam do ordynatora i zapytałam: co się dzieje? Usłyszałam: „Z wyników krwi jakie otrzymaliśmy, stwierdziliśmy iż to posocznica”. Kiedy zrozumiałam, że to sepsa, zamarłam ze strachu. Pamiętam, że usiadłam i płakałam, nie wierzyłam w to co słyszę, pobiegłam do Filipa i mocno go przytulałam, za chwile został zabrany, podjęto szybką antybiotykoterapię - dodaje matka dziecka.

Na szczęście dziecko przeżyło. Sepsa była widoczna we krwi, ale nie było jej w rdzeniu kręgowym. Mogłoby do tego nie dojść, gdyby lekarze wcześniej zareagowali, przyjęli do szpitala, zaopiekowali się. Ospa to śmiertelnie niebezpieczny wirus, nikt nie powinien bagatelizować powikłań.

- Gdyby nie szybka reakcja ordynatora w Legnicy, nasz syn prawdopodobnie już by nie żył. Mąż pojechał do Lubania, ale nie chciano nim rozmawiać, nikt nie chciał spojrzeć nam w oczy. W sanepidzie w Zgorzelcu panie stwierdziły, iż dziecko miało wszystkie objawy sepsy. Nikt nigdy nie odda nam strat psychicznych jakich doznaliśmy przez te dwa tygodnie. Gdyby nie pomoc i wsparcie rodziny, której również chcemy podziękować, chyba nie dali byśmy rady. Nasza historia zakończyła się dobrze. Filip jest w domu, ale co by było gdyby inne dziecko nie miało tyle szczęścia? Tego można się tylko domyślać - akcentuje pani Monika.

Sepsa to dynamiczna choroba. W momencie wizyty w szpitalu, nie musiała być jeszcze w organizmie. Kierownik do spraw medycznych w Lubaniu na nasz telefon odpowiedział, że dzieci nie są przyjmowane do szpitala, kiedy nie ma ku temu wskazań...

Komentarze 21

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
oi
Gdyby lekarze nie żałowali antybiotyku byłoby cacy, a tak minął dzień czy dwa i powinni zapłacić za to lekarze i ministerstwo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
M
Mama siedmiolatki
U nas wydarzyła się podobna historia, ale postępowanie lekarzy było zupełnie inne. Córka również w wieku 7 lat zachorowała na ospę. Po trzech dniach pojawiła się gorączka 40 stopni, której nie można było zbić, ból głowy, zaburzenia równowagi. Wzywaliśmy karetkę, ale odmówili przyjazdu, kazali się jednak skontaktować z dyżurującym w szpitalu pediatrą (był to wieczór w Boże Narodzenie). Pediatra poprosiła o przywiezienie dziecka. Gdy przyjechaliśmy, przyjęła nas poza kolejką. Po badaniu skierowała nas do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego, do którego wysłała nas karetką. Gdy byliśmy już na miejscu, doszły kolejne objawy. Lekarze szybko zadecydowali o podaniu leków przeciwwirusowych i antybiotyku. Zdążyło dojść do zakażenia ogólnego, na co wskazywały badania krwi, ale dzięki szybkiej reakcji choroba została zatrzymana. Jestem ogromnie wdzięczna lekarzom do których trafiliśmy, dzięki nim nie doszło do ciężkich powikłań.
W
W
Uwielbiam ludzi,którzy nie znają sytuacji i wypowiadają się jakby rozumy pozjadali! Gorączka,która osiągnęła 40 stopni jest powodem do wezwanie karetki u dziecka. A zamknelabym Pana/Panią za wpisywanie takich głupot!
j
ja
Czekalismy kilka godzin,mowilismy jaka jest sytuacja,ze syna stan sie pogarsza,a ona kazali czekac.Tylko dlatego pojechalam do domu,bylam pewna,ze jak zadzwonie beda musieli przyjechac,mylilam sie!
M
Mama
Dziecko nie mogło chodzić,mówić,a gorączka gorączka. Dzwoniłam i mimo tego nikt nie prYjechal! Mimo błagam! Nie jestem wariatka,która wzywa karetkę do dziecka z gorączką! Pozdrawiam
M
Mama
Syn posiada wszystkie szczepienia tak dla jasności! Gdyby w porę udzielono mu pomocy nie było by tego.
M
Mama
W kolejce stało kilkadziesiąt osób,stwierdziliśmy,że tak będzie szybciej...człowieku zostanie się co mówisz!!! karetkę wzywaliamy już wcześniej,odmówiono nam pomocy! Na własną rękę wozilismy na pół ptzytomne dziecko...Nie chciano nam pomóc! Zamilcz!
Z
Zdrowaja1

Zdarza się e ludzie na ostrym dyzurze umierają w kolejce bo na czas nie ma kto im udzielic pomocy taka prawda

m
marek

Dobrze że tak się skończyło, bo wszystkie te piguły i konowały w szpitalach mają już totalną znieczulicę i ze święcą szukać tam kogoś normalnego. 5 lat temu córka (wiek: 6 miesięcy) przechodziła lekkie przeziębienie, w domu - po 3 dniach się pogorszyło, przyjechał lekarz prywatnie, stwierdził że już jest ostre zapalenie oskrzeli i lepiej jechać do szpitala, bo w domu tego nie ogarniemy. Pojechaliśmy, zacząłem grzecznie, ale skończyło się na awanturze, bo niby "do spa przyjechaliśmy". Następnego dnia diagnoza lekarza na oddziale była już że wdało się zapalenie płuc. 2 tygodnie w szpitalu, użeranie się z totalnie odczłowieczonymi pigułami. Z moich obserwacji - młodzi lekarze przeważnie są ok, okazują współczucie i chcą pomóc,  ale starsza kadra to jest totalna patologia.

G
Gość

co zrobili lekarze i szpital?

M
Monika
Zgadzam się z kometarzem i decyzja rodziców gdy byłam w takiej sytuacji zrobiła bym tak samo
m
medyk
Dziwię się lekarzom , którzy badali dziecko , że nie byli dość czujni - przecież wiatrówka zawsze może być przyczynkiem do tego rodzaju powikłań i skoro rodzice zgłaszali ,że dziecko się " POGARSZA " to jest to zawsze alarm .
m
medyk
Sepsa to zespół objawów . Nie powinno się pisać , że "nie było jej jeszcze w organizmie " .
W organizmie był wirus ospy wietrznej , obniżona odporność i wystąpiło nadkażenie bakteryjne stąd wzięły się objawy posocznicy - sepsy - na szczęście nie było neuroinfekcji . tak mniej więcej można opisać tą sytuację w uproszczeniu .
t
tak tak
Jeden na 1000 przypadków u dzieci może być poważny, więc nie dziwię się że zignorowali dzieciaka.Gdyby karetka jeździła do każdego na zbicie gorączki ,śmiertelność ludzi podskoczylaby dwukrotnie, nie mialby kto przyjechać do wypadków, zawałów itp.Niech rodzice dalej nie szczepia dzieci, pozamykać btakich albo odbierać prawa rodzicielskie
M
M.
A ja za tego typu uwage, bedac ojcem tego dziecka tak dal bym Ci w dziob, zeby Ci go musieli tydzien operowac !!! Co mieli zrobic ??? Kleczec i laske zrobic lekarzowi, zeby przyjal im dziecko. Czekac? O co Ci chodzi? O tok zdania? Zupelnie ludzka rzecz - dzialali. A nie czekali jak nasza sluzba zdrowia chciala ich dziecka pozbawic.

Wybrane dla Ciebie

Mariusz Jop: Nie ma żadnej kalkulacji, bo to jest pułapka

Mariusz Jop: Nie ma żadnej kalkulacji, bo to jest pułapka

Sprawa Zorro z wiecu Rafała Trzaskowskiego. Tarnowska policja wydała komunikat

Sprawa Zorro z wiecu Rafała Trzaskowskiego. Tarnowska policja wydała komunikat

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska