MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć strażaka w Białym Dunajcu. "Nasz syn nie żyje, a sprawca dalej chodzi wolny"

Łukasz Bobek
Paweł Ziętkowicz zmarł po spotkaniu w remizie OSP w Białym Dunajcu
Paweł Ziętkowicz zmarł po spotkaniu w remizie OSP w Białym Dunajcu Łukasz Bobek
- Syn kochał straż pożarną, bardzo się angażował, zawsze gdy słyszał syrenę, leciał od razu do remizy. I ta straż odebrała nam naszego ukochanego Pawełka – mówi płacząc Anna Ziętkowicz, mama 25-letniego strażaka ochotnika z Białego Dunajca na Podhalu, który został dotkliwie pobity w czasie spotkania w miejscowej remizie. Urazy głowy były tak poważne, że Paweł zmarł po kilku dniach od bójki. Teraz rodzice mają żal do służb, że uczestnicy tego zdarzenia nadal chodzą na wolności.

Rodzina Ziętkowiczów jest zdruzgotana. Stracili syna, brata, kuzyna, siostrzeńca. Człowieka - jak mówią - do rany przyłóż.

- Paweł nigdy nikogo nie skrzywdził, zawsze był chętnym wszystkim do pomocy. Był zakochany w straży. Angażował się w pracę miejscowej jednostki OSP co najmniej od 10 lat Gdy tylko wyła syrena, od razu leciał na remizie. Nie raz było, że zostawił mnie w sklepie z zakupami, bo akurat alarm był – wspomina jego matka. I dodaje, że Paweł miał mnóstwo planów życiowych. Chciał m.in. w przyszłości otworzyć własną pizzerię.

Rodzina Pawła ma żal do strażaków, bo to właśnie w trakcie spotkania w remizie doszło do brutalnego pobicia Pawła, które skutkowało jego śmiercią. Doszło do niego w nocy z 1 na 2 sierpnia. Wtedy kilku strażaków spotkało się w remizie, by umyć wozy, które następnego dnia miały wziąć udział w odpuście w miejscowej parafii. Paweł początkowo miał nie pojawić się w remizie. Wieczorem jednak koledzy strażacy zaczęli do niego wydzwaniać, by przywiózł im burgery. Pojechał ok. godz. 22.

Mężczyzna został znaleziony przez matkę i siostrę o godz. 2 w nocy. Leżał w krzakach, kilka metrów od remizy. - Krwawił, miał bardzo mocny uraz głowy. Zadzwoniłyśmy od razu po pogotowie. Został zabrany do szpitala w Nowym Targu – mówi matka.

Od początku lekarze nie dawali dużych szans na uratowanie Pawła. Urazy głowy były bardzo poważne. Rodzina usłyszała od lekarzy, że Paweł musiał został uderzony czymś ciężkim, metalowym. Chłopak zmarł w nocy z soboty 10 sierpnia na niedzielę 11 sierpnia.

Śmierć strażaka w Białym Dunajcu. Kto pobił Pawła?

Rodzice zmarłego 25-latka mają żal do służb, że nikt do tej pory nie został zatrzymany ws. śmiertelnego pobicia ich syna. Choć właściwie we wsi Biały Dunajec od początku głośno mówi się, kto brał udział w nocnym spotkaniu na remizie, kto przyglądał się bójce i kto najprawdopodobniej bił Pawła. O co poszło strażakom? O co się pokłócili - też na razie nie wiadomo.

- Ok. drugiej w nocy usłyszałam krzyki. Jeden ze strażaków przyprowadził Pawła do domu. Wtedy syn miał jedynie zakrwawiony nos, mówił, że bo pobili. Chciałam żeby wszedł do domu, ale on powiedział, że wraca bo zostawił telefon – mówi matka. 15 minut później wraz z córką znalazła go przy remizie, leżącego w krzakach, z roztrzaskaną głową.

Co się stało, gdy Paweł wrócił pod remizę? Tego na razie nie wiadomo. Rodzina ma podejrzenia, że został pobity czymś ciężkim – kluczem francuskim, albo łomem. Przez kogo? Również podejrzewają. - Co robi policja i prokuratura w tej sprawie? Minęło ponad 10 dni i nikt do tej pory, kto był wtedy w remizie nie został zatrzymany. Chodzą sobie spokojnie po ulicach, a mój syn nie żyje. Przecież ci ludzi mogą teraz uzgadniać wersję zeznać, sprawca może zacierać ślady, namawiać innych świadków do zeznawania na jego korzyść - mówi zdenerwowany pan Władysław, ojciec Pawła.

- Strażacy mają ratować życie, a tymczasem przyglądali się jak mój syn był katowany. Co to za straż – mówi płacząc matka 25-latka. I dodaje, że jeszcze gdy Paweł żył podłączony w szpitalu do aparatury, ktoś z zarządu straży zadzwonił do niej i miał pretensje, dlaczego oni tak oczerniają miejscową jednostkę.

Jest śledztwo ws. śmierci strażaka po bójce w remizie

Śledztwo w sprawie śmierci 25-latka prowadzi prokuratura rejonowa w Zakopanem. - Aktualnie trwa ustalanie okoliczności zdarzenia. Natomiast z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie możemy udzielać bliższych informacji o śledztwie i podejmowanych czynnościach – mówi Justyna Rataj-Mykietyn, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Dodaje, że postępowanie prowadzone jest w sprawie, a to oznacza, że nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. Nikt nie został zatrzymany w tej sprawie.

We wtorek 13 sierpnia w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie odbyć się ma sekcja zwłok 25-latka, która potwierdzi, co było przyczyną śmierci chłopaka.

Po sekcji zwłok odbędzie się pogrzeb Pawła. Rodzina poinformowała miejscowa straż, że nie życzy sobie, by trumna z ciałem ich syna była wieziona przez wóz strażacki. Powiezie go lando zaprzęgnięte w siwe konie. - Paweł tak kochał straż, a ta straż mi go zabrała – podsumowuje matka.

Akcja ratunkowa TOPR

Wypadek w Tatrach. Doszło do upadku z dużej wysokości. Ranny...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska