Paweł został skatowany w nocy z 1 na 2 sierpnia. Wtedy w remizie OSP w Białym Dunajcu odbywało się spotkanie, w trakcie którego strażacy myli wozy strażackie przed odpustem w miejscowej parafii. W nocy zadzwonili po Pawła, by dowiózł im burgery. Ten pojechał ok. godz. 22. O godz. 2 nocy jego matka i siostra znalazły go z roztrzaskaną głową w krzakach przy remizie. Wcześniej Paweł pojawił się pod domem – z zakrwawionym nosem. Mówił, że go pobili. Miał wrócić tylko po telefon i kluczyki do auta.
Gdy tylko trafił do szpitala, od początku lekarze mówili, że jego stan jest bardzo poważny. Zmarł w nocy z 11 na 12 sierpnia w szpitalu. Śledztwo ws. śmiertelnego pobicia Pawła prowadzi zakopiańska prokuratura. Jak dotąd nikt nie został zatrzymany w tej sprawie, nikt też nie usłyszał zarzutów. Rodzice Pawła, jak i mieszkańcy Białego Dunajcu mówią, że w spotkaniu w remizie brało udział 4-5 strażaków, pili alkohol. Wskazują nazwiska uczestników. Wywiązała się bójka Pawła z innym strażakiem. Gdy mężczyźni się bili, inni się przyglądali. Gdy Paweł został pobity, żaden z uczestników spotkania mu nie pomógł. Zostawili go samego w krzakach.
We wtorek w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie odbyła się sekcja zwłok mężczyzny. - Ze wstępnych wyników sekcji wynika, że przyczyną zgonu mężczyzny był krwiak podtwardówkowy. Natomiast w chwili obecnej nie jest możliwe określenie mechanizmu powstania tego krwiaka. Tutaj biegli potrzebują więcej czasu, żeby przeprowadzić dodatkowe badania – mówi Justyna Rataj-Mykietyn, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Dodaje ona, że Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła śledztwo w sprawie spowodowania obrażeń ciała i nieumyślnego spowodowania śmierci tego mężczyzny. Na ten moment śledztwo nadal toczy się w sprawie, a to oznacza, że nikt nie usłyszał zarzutów. Nikt też nie został zatrzymany.
Ponad tydzień od zdarzenia w remizie głos zabrał w końcu zarząd OSP Biały Dunajec. - W związku z tragiczną śmiercią jednego z członków naszej jednostki OSP składamy szczere kondolencje rodzinie zmarłego – czytamy w oświadczenia strażaków. Dalej zaznaczają oni, że na prośbę policji, dla dobra postępowania nie będą podawać żadnych informacji na temat zdarzenia. Zapewniają, że współpracują z organami ścigania w celu wyjaśnienia zdarzenia. I apelują, by powstrzymać się od krzywdzących komentarzy i osądów.
Tymczasem w najbliższy piątek 16 sierpnia odbędzie się pogrzeb zmarłego strażaka. O godz. 11 odprawiona zostanie msza święta w miejscowym kościele parafialnym, a następnie ciało zmarłego zostanie odprowadzone na miejscowy cmentarz. Rodzina Pawła zapowiedziała, że nie życzy sobie, by strażacy wieźli trumnę z Pawłem na wozie strażackim. - Mój syn kochał straż, a ta straż mi go zabrała – tłumaczy matka 25-latka. Trumna powieziona zostanie w landzie ciągniętym przez parę siwych koni.
Śmierć strażaka w Białym Dunajcu. "Nasz syn nie żyje, a spra...
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
