Osoby spacerujące w okolicach mostu prowadzącego z Białego Dunajca do Gliczarowa Dolnego od kilku dni obserwują ciekawe zjawisko. Rzeka jest skuta niemal w całości lodem, ale rozmarzła na krótkim odcinku. W tym miejscu nad wodą unosi się para o zapachu siarki.
- Właśnie tam około 7 metrów pod ziemią przebiega nasza główna magistrala ciepłownicza do Zakopanego - mówi Wojciech Ignacok, prezes Geotermii Podhalańskiej. Niestety, rura pękła i jest z niej wyciek. Ignacok uspokaja, że jest tak nieznaczny, że odbiorcy w Białym Dunajcu czy Zakopanem nie odczują awarii i w ich domach będzie ciepło. Geotermia nie obciąży ich kosztami straconej wody.
Prezes tłumaczy, że choć awaria została zauważona już w trakcie świąt Bożego Narodzenia, to dotychczas nie została całkowicie usunięta. By to zrobić, potrzeba na dwa dni zamknąć magistralę. To oznaczałoby duży kłopot dla odbiorców przy panujących obecnie w górach mrozach.
- Awarię naprawimy w możliwie najbliższym czasie, gdy tylko temperatury na zewnątrz trochę wzrosną - mówi Ignacok. Wtedy na pechowym odcinku zostanie założona stalowa rura, czyli taka, jaka obecnie jest tymczasowo używana w tym miejscu. To już druga awaria w tym rejonie w ciągu trzech lat.
- W lecie na tym odcinku położymy nowe rury kwasoodporne, które wytrzymają wiele lat - obiecuje prezes.
Przez najbliższe dni z pękniętej magistrali dalej będzie wpływać do Białego Dunajca woda o temperaturze około 60 stopni Celsjusza. Po dotarciu do rzeki szybko miesza się z zimną wodą i nie zagraża żyjącym rybom. W obrębie ok. 2 metrów od miejsca awarii rzeka jest już skuta taflą lodu.
Przedsiębiorstwo od lat ma pozwolenie na zrzut swojej gorącej wody do Dunajca. Robi to kilkadziesiąt metrów dalej od miejsca awarii.