Ponad pięć tysięcy mieszkańców gminy Łapanów piło w styczniu ubiegłego roku skażoną wodę. Badania sanepidu wykazały w niej obecność bakterii nazywanej zgorzelą gazową. Może ona powodować groźne dla zdrowia skutki, np. uszkodzenie serca i nerek.
- Odpowiedzialni za tę całą sytuację powinni za to zapłacić - uważa pani Danuta, mieszkanka Łapanowa. Jak wiele innych osób przez jakiś czas nie miała pojęcia, że woda z kranu nie nadaje się do użycia.
Ścieki w potoku
Pierwotnie przypuszczano, że przyczyną wystąpienia bakterii były roztopy i niski poziom wody w rzekach. Teraz okazuje się, że to nie przyroda była odpowiedzialna za skażenie, ale ludzkie zaniedbania.
Ujęcie wody pitnej znajduje się na rzece Stradomka w Chrostowej. Wpływa do niej potok, przy którym jest wylot z gminnej oczyszczalni ścieków. Kontrole wód rzeki przeprowadzone przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wykazały przekroczenie dopuszczalnych wartości we wszystkich wymaganych wskaźnikach. Brano pod uwagę stan fizyczny, warunki tlenowe i zanieczyszczenie organiczne, zasolenie, zakwaszenie i warunki biogenne.
Prokuratura postawiła zarzuty m.in. Krzysztofowi T. i Jackowi T., właścicielom jednej z ubojni w gminie Łapanów.
Ubojnia pod lupą
Śledczy zarzucają im, że w okresie od marca 2015 do stycznia 2017 r. wypuszczali ze swojego zakładu ścieki zawierające zwierzęce szczątki.
- Ustalono, że do oczyszczalni były odprowadzane z tej ubojni ścieki bez tego wstępnego oczyszczania, do tego w ilości nadmiernej, która uniemożliwiała technologiczny przerób - wyjaśnia prok. Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Tymczasem zgodnie z przepisami, ścieki przemysłowe powinny być poddawane wstępnemu oczyszczaniu.
Dodatkowo, część ścieków z ubojni była odprowadzana, także bez oczyszczenia, wprost do potoku łączącego się ze Stradomką.
- Ścieki zawierały znaczne ilości tkanki zwierzęcej i odpadów poubojowych - precyzuje rzecznik. Właścicielom ubojni grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Przymykali oko
Trzecim z podejrzanych jest Sławomir G., który odpowiada za prawidłowe działanie łapanowskiej oczyszczalni. Jemu śledczy zarzucają, że przyjmował do oczyszczalni ścieki przemysłowe w ilościach znacznie przekraczających możliwości ich przerobienia.
Sławomir G. obarczany jest także winą za to, że część surowych ścieków wydostawała się z oczyszczalni przez odpływ awaryjny. Fekalia trafiały najpierw do potoku, a następnie do rzeki, w której jest ujęcie wody pitnej.
- Odpływ awaryjny jest zamontowany po to, by w sytuacji obfitych opadów odprowadzał nadmiar wody. Wówczas ścieki są rozwodnione i nie stanowią takiego zagrożenia - dodaje prokurator Sienicki.
Wobec Krzysztofa T., Jacka T. i Sławomira G. śledczy zastosowali poręczenia majątkowe, zakaz opuszczania kraju oraz dozory policji.
Domniemanie niewinności
Jeden z właścicieli ubojni, gdy odwiedziliśmy go w piątek w zakładzie, nie był skory do rozmowy. Stwierdził, że zarzuty to jego prywatna sprawa. Sławomir G. nadal pracuje na swoim stanowisku, tyle że aktualnie przebywa na zwolnieniu chorobowym.
- Zgodnie z zasadą domniemania niewinności, dopóki sąd nie wyda prawomocnego wyroku, kierownik Gminnego Zakładu Komunalnego jest osobą niewinną - mówi wójt Robert Roj. Jego reakcją na decyzje prokuratury jest... zapowiedź kontroli, które mają wykazać, czy mieszkańcy nie wpuszczają do kanalizacji deszczówki.
Śledztwo trwa i nie są wykluczone zarzuty wobec kolejnych podejrzanych.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
WIDEO: Poważny program - odc. 6: Mieszkańcy walczą o zapomniany park
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto