Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Godny pochówek dla bohaterów

Rozmawiała Małgorzata Iskra
Piotr Krzyżanowski
- Poza Warszawą najwięcej zakopanych ofiar jest na Białostocczyźnie, Lubelszczyźnie, Rzeszowszczyźnie oraz w Krakowskiem, gdzie w więzieniu na Montelupich i w siedzibie UB zginęło wiele osób - mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk, badacz komunistycznych struktur aparatu represji w Polsce.

Kierował Pan ekshumacją na Powązkach osób straconych po wojnie przez bezpiekę. Czy wydana w 1990 roku w Londynie, a obecnie ukazująca się w kraju książka Małgorzaty Szejnert "Śród żywych duchów", była w tych działaniach pomocna?
Książka odegrała ogromną rolę w odnalezieniu ofiar. Chociaż od poszukiwań prowadzonych przez reporterkę minęło ponad 20 lat i pojawiło się nieco nowych informacji, to nadal jest aktualna. Jej szczególną wartość stanowi to, że autorka precyzyjnie dokumentuje starania swoje i rodzin ofiar, by zlokalizować miejsca pochówku osób straconych po wojnie w mokotowskim więzieniu. Wiele z tych tropów znalazło potwierdzenie, stąd prace ekshumacyjne na Powązkach.

A co nowego udało się ustalić już po wydaniu tej książki?
Autorka miała ograniczony dostęp do dokumentów, gdyż przed 1989 rokiem brak było uregulowań prawnych i wiele zależało od dobrej woli osób, które miały nad nimi nadzór. Po 23 latach mamy inny czas. W 2000 roku powstał IPN i udało się zgromadzić w jednym miejscu akta śledcze, sądownicze, prokuratorskie i więzienne. W oparciu o nie mogła powstać kompletna lista osób straconych i zmarłych w okresie powojennym w polskich więzieniach. Wcześniejsza lista, z początków lat 90. minionego wieku, była pełna błędów. Rzecz zresztą nie tylko w tym, że lista ofiar się wydłużyła, ale i w jej jakości. Precyzyjnie zostały ustalone imiona i nazwiska osób, daty ich śmierci i miejsca egzekucji. Wcześniej, z powodu różnych wersji nazwisk, dochodziło też do wielokrotnego wymieniania tej samej ofiary.

A ile ofiar było?
Za sprawą materiałów zgromadzonych w IPN przed dziesięciu laty stwierdzono, że w całej Polsce na podstawie wyroków wojskowych sądów rejonowych, utworzonych specjalnie do likwidowania przeciwników politycznych, karę śmierci otrzymało 3 tysiące osób. Udało mi się jednak ustalić, że w latach 1944-1956 wyroków śmierci wydanych przez różne sądy zapadło ponad 8 tysięcy, z czego połowa została wykonana.

Czy to wszystko byli więźniowie polityczni?
Również kryminalni oraz zbrodniarze hitlerowscy. Określenie liczby osób straconych z powodów politycznych jest trudne, gdyż do więzień trafiali ludzie za świadomą działalność, ale także udzielający im schronienia oraz ci, którym przypisywano działalność polityczną. Liczbę ofiar politycznych można byłoby ustalić tylko w oparciu o analizę poszczególnych przypadków. Przecież generał "Nil" Fieldorf został powieszony niczym pospolity przestępca, a to nie było zdarzenie jednostkowe. W taki sposób traktowano więźniów politycznych.

Czy wszystkich chowano w bezimiennych grobach?
Większość spoczęła w nieznanych miejscach. Okres po 1989 roku, gdy temat przestał być tabu, nie został niestety dobrze wykorzystany. Zaniedbania w poszukiwaniu tych miejsc są ogromne - przed powstaniem IPN żadna jednostka akademicka nie podjęła się badań. Teraz nadrabiamy stracony czas: IPN wspólnie z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Ministerstwem Sprawiedliwości szuka w całym kraju mogił powojennych ofiar systemu. A trzeba sobie uzmysłowić, że w latach 40. i 50. XX wieku również w wyniku akcji pacyfikacyjnych i partyzanckich w miejscach nieoznaczonych spoczęło około 10 tysięcy ludzi.

Czy są już jakieś efekty tych poszukiwań?
Wszystkie oddziały IPN prowadzą na swym terenie takie prace. Znalezione zostały już szczątki ofiar na wrocławskim cmentarzu Osobowickim i ostatnio na powązkowskiej Łączce. Udało się tam odkopać kompletne szczątki 109 osób. Do pozostałych docierać będziemy w drugim etapie prac na Powązkach.

A w jakich miejscach, poza Warszawą, mogło być najwięcej zakopanych ofiar?
Na Białostocczyźnie, Lubelszczyźnie, Rzeszowszczyźnie oraz w Krakowskiem, gdzie w więzieniu na Montelupich oraz w siedzibie UB zginęło wiele osób. Ciągle nieznane jest na przykład miejsce pochówku Józefa Kurasia "Ognia". Edward Cieśla stracony jako wróg powojennego systemu spoczął niedawno na cmentarzu Rakowickim. Miejsce pochówku jego brata Tadeusza, emisariusza rządu emigracyjnego, nadal nie jest znane, ale wierzę, że kiedyś spocznie on obok brata.

Dlaczego prace ekshumacyjne zostały w pierwszej kolejności podjęte na Powązkach?
Dla nas, historyków, to oczywiste, że na przeszłość, na poprzedni system, nie można spoglądać z perspektywy darmowych kolonii dla dzieci i rajstop otrzymywanych z okazji Dnia Kobiet. Łączka na Powązkach uczciwie obrazuje, czym ten funkcjonujący w latach 1944-1989 system był. Łączka to kwadrat 18 na 18 metrów, na którym oprócz czterech symbolicznych grobów znajdowały się zakopane w latach 1948-1956 zwłoki "reakcjonistów". Ekshumację tę poprzedziły badania georadarowe, które potwierdziły przypuszczenia o prowadzonych tam tajnych pochówkach. Natomiast prace na Służewie, gdzie leżą inne ofiary systemu, podejmiemy później, gdyż znajdują się one na miejscu pochówków z lat późniejszych. To przedsięwzięcie wymagać będzie specjalnej delikatności, by zaoszczędzić rodzinom osób później grzebanych niepotrzebnych emocji. Dziś rozpoczęcie prac ekshumacyjnych na Służewie wywoływałoby opór.

Czy ekshumowane szczątki uda się zidentyfikować?
Mam taką nadzieję, choć znam skalę trudności. Badania genetyczne już są prowadzone i za kilka tygodni można spodziewać się pierwszych wyników. Materiał porównawczy pobierany jest od najbliższych krewnych ofiar.

Gdzie zdaniem Pana powinny one zostać pochowane?
Decyzje podejmą rodziny. Osobiście uważam, że w przypadku osób ekshumowanych na Powązkach szczątki powinny wrócić na Łączkę i spocząć tam pod nazwiskiem. Łączka jest już naszym panteonem narodowym - to tam od lat warszawiacy palili znicze bezimiennym bohaterom. Źle by się stało, gdyby pochowani zostali w różnych miastach - to byłby triumf zbrodniczego systemu. A na Łączce groby zaświadczałaby i przypominały, że mordy były.

Fundacja Paradis Judaeorum czyni starania, by szczątki rotmistrza Pileckiego zostały pochowane na Wawelu.
A co z innymi ofiarami? Rotmistrz Pilecki pozostanie wielką postacią, bez względu na to, gdzie zostanie pochowany. Apelowałbym o większą wrażliwość. Nie chciałbym, żeby identyfikacja ofiar stała się polem do inicjatyw tego rodzaju. Na Łączce zakopanych zostało kilku więźniów Auschwitz, 14 kawalerów Virtuti Militari i kilku oficerów Komendy Głównej AK. Czy ich ofiara była mniejsza?

A gdzie grzebać szczątki, które zostaną znalezione na cmentarzu na Służewie i w innych miejscach?
Jest na to tylko jedna odpowiedź: w miejscu godnym. Wierzę, że w każdym zakątku kraju, w porozumieniu z władzami lokalnymi, zostanie ono znalezione.

Rozmawiała Małgorzata Iskra

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Pogryzł kontrolera MPK, nie wiedział, że ma HIV

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska