MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Górale z Pienin boją się piromana

Józef Słowik
Sąsiedzi budynku na Stajkowej Górze przekonują, że pożar był wynikiem podpalenia
Sąsiedzi budynku na Stajkowej Górze przekonują, że pożar był wynikiem podpalenia Stanisław Zachwieja
Mieszkańcy gminy Krościenko są przekonani, że na ich terenie działa seryjny podpalacz lub podpalacze. Od czerwca co kilka-kilkanaście dni w tej gminie płoną budynki gospodarcze i małe domki letniskowe.

Ogień najczęściej wybucha w budynkach położonych z dala od ludzkich siedzib i błyskawicznie się rozprzestrzenia. Mieszkańcy boją się, że piroman w końcu podpali zamieszkany dom.

Tajemnicze pożary w Krościenku zaczęły się 19 czerwca, kiedy spłonął budynek gospodarczy przy ul. św. Kingi. 25 czerwca ogień pojawił się w stodole na Luboniu. Kolejny wysyp dziwnych pożarów zaczął się 1 sierpnia, gdy w ogniu stanął budynek gospodarczy na Kozłeczyźnie. 22 sierpnia ogień pojawił się po południu w starej cegielni przy ul. Potoczki należącej do Bronisława Bublika, mieszkańca Krościenka.
- Pożar wybuchł między godz. 13 a 14 w niedzielę. Spaliła się konstrukcja dachowa. Według mnie, było to podpalenie - mówi Bublik. - Nie wykluczam, że robi to garstka małolatów. Muszą znać teren, bo wiedzą, gdzie szybko uciekać.

Według innych mieszkańców okolicy pożary wznieca piroman. - Nie ma co nawet o tym pisać - mówi do naszego reportera jedna z mieszkanek Krościenka. Chce pozostać anonimowa. - Może nawet się okazać, że będzie on zadowolony, że gazeta sie nim interesuje. Inni mieszkańcy uważają, że policja jeszcze mocniej musi się wziąć do pracy, gdyż któryś pożar może się skończyć tragedią.

Na Stajkowej Górze, w górnej części stoku narciarskiego, spłonął niewielki budynek, własność Czesława Ćwiertniewicza. Właściciel rzadko tam nocuje, bo mieszka i pracuje w Szczecinie. Wszyscy przypuszczają, że domek mógł zostać podpalony.

- W budynku nie było prądu ani innych urządzeń i materiałów łatwopalnych, od których mógłby się on zapalić - mówi właściciel Stacji Narciarskiej "Stajkowa" Rafał Nowobilski.

- Ważne, że nikt nie ucierpiał i nie było ofiar w ludziach. Czy to było podpalenie, czy nieszczęśliwy zbieg okoliczności, a może zamierzone działanie - nie wiem. Ktokolwiek by to zrobił, młodzież, której się nudzi, czy też zawistni lub chorzy ludzie, wykazał brak poszanowania cudzego mienia i szacunku dla drugiego - mówi Maria Ćwiertniewicz, siostra pana Czesława.

Policjanci z komisariatu w Krościenku na temat pożarów nie chcą udzielać żadnych szczegółowych informacji. Wersja podpaleń brana jest przez nich pod uwagę. - Cały czas czynności w tych sprawach trwają i nie mogę ujawnić nic więcej na ten temat - mówi Roman Wolski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu. - Nie chcemy uprzedzać faktów.

Seria dziwnych pożarów w Krościenku daje też do myślenia strażakom. Poważnym problemem przy ich gaszeniu był często brak dostępu do wody. W jednym wypadku linię gaśniczą trzeba było ciągnąć przez prawie 800 metrów.

Podpalacze trafiają się wszędzie

Co jakiś czas na terenie Podhala i sąsiedniego powiatu suskiego dochodzi do podpaleń. We wrześniu minie rok od chwili, gdy policjanci złapali piromana, który podpalił pięć zabudowań gospodarczych w Skawie. Schwytali go na gorącym uczynku. Okazał się nim 21-letni Tomasz N., od trzech lat... strażak ochotnik w Skawie. W 2009 roku strażacy-piromani na przełomie marca i czerwca podpalili w sumie dziewięć budynków gospodarczych na terenie powiatu suskiego. Suma szkód wyniosła 289 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska