Gdy na konto Fundacji Psystań dla Zwierząt wpłynęło ponad cztery tysiące złotych, jako cegiełki budowlane na nowy dom dla kotów, wydawało się, że teraz już będzie z górki. Trzeba tylko znaleźć miejsce, żeby ów dom postawić. Wszyscy się starali, a wyszło… jak zawsze.
- Napisaliśmy do władz miasta petycję z prośbą o udostępnienie takiego miejsca - mówi Zofia Wantuch, prezeska fundacji. Zaproponowała, by był to kawałek ziemi na terenie oczyszczalni ścieków. - Teren jest ogrodzony, całą dobę są tam pracownicy - mówi prezeska. - Dla nas to ważne, bo nie stać nas na wynajęcie ochrony, a z doświadczenia innych fundacji wiemy, że takie miejsca nie mogą być na odludziu - mówi dalej.
Fundacja ma teraz pod opieką 18 kociaków. Zgarnięte z ulicy, z piwnic, czasem garaży. Wyleczone, wysterylizowane czekają na nowych właścicieli. Ich obecny „dom” można by nazwać artystyczną instalacją, gdyby chodziło o sztukę - prowizoryczne ściany z palet przykryte folią jako dachem. Zawali go pierwszy śnieg, dlatego pojawiła się inicjatywa Kociej Cegiełki Budowlanej. - Próbujemy tłumaczyć, że przecież dzięki takim miejscom, jak nasza kociarnia, miasto jest zwyczajnie bezpieczniejsze - powoli reguluje się niekontrolowane rozmnażanie zwierząt - argumentuje prezeska.
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
W minionym tygodniu spotkała się z przedstawicielami miasta, którzy pokazali jej ewentualne miejsce na siedzibę. Okazało się, że jest ich nawet kilka. - Tyle tylko, że to tereny poza wszelkim dozorem, o którym mówiłam wcześniej - opisuje prezeska.
Dodaje - nawet ogrodzenie nie zapewni zwierzętom pełnego zabezpieczenia przed wandalami lub osobami lubiącymi krzywdzić zwierzęta.
Pyta jeszcze: czy naprawdę nie znajdzie się kawałek miejsca na terenie należącym do miasta, gdzie przez całą dobę jest ktoś obecny? Czy miasto nie mogłoby nam pomóc stworzyć malutkiego przytuliska, nawet tylko dla kotów, miejsca, które będzie pod formalną „ochroną” miasta, ale które my, jako fundacja, będziemy prowadzić?
Nie jest też tak, że koty będą tam przetrzymywane stale, bo wolontariusze szukają dla nich domów. - Może inna firma, prywatny przedsiębiorca albo po prostu osoba z dużym ogrodem, mogłaby nam pomóc i użyczyć miejsca na niewielką altankę - zastanawia się. - Jesteśmy otwarci na wszystkie propozycje. Zapewniam, że ani my, ani nasi futrzani podopieczni nie jesteśmy konfliktowi - podkreśla.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 20
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto