Gdy w Moszczonowie niedaleko Warszawy planowano budowę delfinarium, miało ono kosztować prawie 40 milionów złotych. Co najmniej taką kwotę musiałyby wydać Gorlice, żeby chętni do pływania z delfinami i oglądania ich pokazów mieli swoją rozrywkę. Chyba że znalazłby się chętny, żeby sfinansować ten projekt.
- Ja zgłaszając swój pomysł, skupiłam się na elemencie terapeutyczny - mówi radna Małgorzata Miękisz-Müller. - Zabawa, pokazy to tylko dodatek do tego. Widziałam delfiny w kilku zamkniętych obiektach i nie wyglądały na nieszczęśliwe. Były radosne i skore do zabawy - mówi.
Nie wszyscy radni miejscy w Gorlicach podzielają optymizm koleżanki.
- Ciężko mi skomentować taki pomysł - mówi Alicja Nowak. - Jednego jestem pewna. To nie byłoby dobre dla delfinów. Polecam każdemu koty. Też są wspaniałe i mają silne działanie terapeutyczne - podkreśla.
Dla Lucyny Jamro idea wydaje się nierealna: - Jest ciekawa, ale nie dla Gorlic - mówi z przekonaniem. - Może w dużych aglomeracjach, gdzie jest sporo kapitału to tak. Nas chyba po prostu na coś takiego nie stać - zaznacza.
Radny Michał Diduch, po chwili zastanowienia, mówi wprost. - To wspaniały pomysł, oczywiście pod warunkiem, że udałoby się znaleźć zewnętrznego inwestora. Sami na pewno nie podołamy takiej inwestycji.
- Proszę tego nie traktować w kategoriach głupich czy też całkowicie oderwanych od rzeczywistości idei - mówi Małgorzata Miękisz-Müller, radna miejska. - Ja to bardzo dokładnie przemyślałam i uważam, że wato, by w Gorlicach powstało delfinarium - dodaje.
Pomysł na początku wydaje się zupełnie abstrakcyjny i naprawdę oderwany od realiów. Z Gorlic do morskiego brzegu jest kilkaset kilometrów. Gdzie więc nam do delfinów.
- Ta odległość od brzegu nie stanowi chyba problemu - przekonuje radna. - Najbliżej nas taki ośrodek istnieje w ukraińskim Truskawcu, a to przecież też miejscowość, którą ciężko byłoby nazwać nadmorską, to prawie 900 kilometrów od morza - dodaje.
Pomysł radnej na delfinarium w Gorlicach zrodził się z jej osobistych doświadczeń. Jej 16-letni syn Michał zmaga się z niepełnosprawnością.
- Jeździliśmy na Krym, oczywiście przed anektowaniem go przez Rosję - opowiada. - Michał bardzo chętnie uczestniczył w zajęciach z tymi wspaniałymi ssakami. Po każdej wizycie widziałam u niego poprawę - dopowiada.
Dla radnej Małgorzaty Miękisz-Müller delfinarium to nie tylko sposób na terapię osób niepełnosprawnych.
- Jeśli nie znajdziemy u nas czegoś, co przyciągnie dzieci, choćby w takiej formie jak znane parki rozrywki czy to w Rabce, czy choćby w Inwałdzie, to ciężko będzie nam przyciągnąć tu dorosłych - opowiada. - Mam oczywiście świadomość, że to mogą być znaczące koszty, ale moim zdaniem warto się nad tym choćby poważnie zastanowić - dodaje.
W Polsce nie ma takiego obiektu. Znajdują się jednak po sąsiedzku, na południu właśnie w Truskawcu, a na północy w Kłajpedzie na Litwie. W 2015 roku miało być zbudowane w Mszczonowie, 60 kilometrów od Warszawy.
- Budowa delfinarium oznaczała dla nas nowe miejsca pracy - mówi Józef Kurek, burmistrz Mszczonowa. - To miał być obiekt, który cieszy, a jednocześnie edukuje. Ludzie są głodni takiej rozrywki. Jeżdżą za granicę, żeby oglądać delfiny, była szansa, by mieli je w Polsce - dodaje.
Budowę miał prowadzić prywatny inwestor.
- Obiekt miał powstać w pobliżu naszych basenów termalnych. Byłby ich dopełnieniem i stanowiłby kolejny element przyciągający ludzi do nas - dopowiada burmistrz.
Inwestor, który zgłosił się do Mszczonowa, planował, że budowa będzie kosztować od 30 do 40 milionów złotych. - Wszystko było w zasadzie gotowe, wydane były wszystkie pozwolenia, ale wtedy do akcji wkroczyli obrońcy zwierząt - podkreśla burmistrz.
Ich akcja doprowadziła do wydania przez Ministerstwo Środowiska negatywnej decyzji dotyczącej transportu delfinów do Polski. - Projekt upadł - kontynuuje burmistrz Mszczonowa. - Teraz budujemy tam basen treningowy dla płetwonurków, będzie miał 40 metrów głębokości i już teraz mogę wszystkich zaprosić - dodaje z uśmiechem.
Delfiny pod Warszawę miały przyjechać z litewskiej Kłajpedy, gdzie się urodziły. - Gdyby w Gorlicach chciano budować delfinarium, to miałbym dla was jedną dobrą radę - mówi Józef Kurek. - Gdy zaczniecie rozmowy i uzgodnienia, to pilnujcie, żeby wszystko było na piśmie. Ja może tego zaniedbałem i ministerstwo zrobiło mi psikusa w ostatniej chwili - podkreśla.
Zapytaliśmy o ewentualne plany budowy delfinarium w Gorlicach Łukasza Bałajewicza, zastępcę burmistrza Gorlic.
- To się wydaje bardzo szczytny i zacny cel, jeśli miałoby ono pełnić funkcje rehabilitacyjne - mówi z przekonaniem. - Są jednak dwa problemy. W tej chwili nas na to jednak nie stać. Drugi problem to brak odpowiedniej lokalizacji na miejskich gruntach - dodaje.
Te argumenty rozumie pomysłodawczyni. - Są racjonalne - mówi. - Uważam jednak, że warto się nad tym zastanowić. Jest jeszcze przecież argument finansowy. 10 minut pływania z delfinami w Truskawcu kosztuje teraz prawie 210 złotych. To nie jest astronomiczna kwota - dodaje.
Krowoderska.pl - zabudowa Krowodrzy - odc. 1
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska