Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Pani Jadwiga: Dałam łapówkę, ponieważ lekarz wciąż odwlekał termin operacji

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Pani Jadwiga czeka teraz na operację nogi w Zakopanem. Kości łydki i śródstopia zespoli specjalny pręt, ale noga będzie krótsza.
Pani Jadwiga czeka teraz na operację nogi w Zakopanem. Kości łydki i śródstopia zespoli specjalny pręt, ale noga będzie krótsza. Agnieszka Nigbor-Chmura
Adam P. usłyszał już zarzuty dwukrotnego przyjęcia korzyści majątkowej. W ubiegłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu skierowała do gorlickiego sądu akt oskarżenia w tej sprawie.

Jadwiga Drzymała, 56-latka z Sękowej, mówi wprost: - Dałam lekarzowi łapówkę, bo myślałam, że już nie doczekam się operacji i skończę jako kaleka. Gdy zorientowałam się, że postępów w leczeniu nie ma, postanowiłam zgłosić sprawę na policję - tłumaczy.

Nagrała rozmowę z lekarzem w telefonie komórkowym i wszystko zgłosiła śledczym z Krakowa. Ci sprawą zajęli się błyskawicznie. W tamtym tygodniu sądecka prokuratura wysłała do gorlickiego sądu akt oskarżenia przeciwko Adamowi P., lekarzowi gorlickiego szpitala, zarzucając mu przyjęcie korzyści majątkowej. Gorlicki sąd nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy. Ta odbędzie się najpewniej na początku przyszłego roku.

Potrącił ją dostawca, noga była pogruchotana

Trzy lata temu pani Jadwiga była pełną sił i wigoru kobietą. Wtedy jeszcze pracowała, zajmowała się domem, była zupełnie niezależna. Nie sprawiało jej trudności noszenie drewna do pieca, zrobienie zakupów, pozmywanie podłóg, umycie okien. Dzisiaj bez kuli się nie porusza, a większość domowych zajęć wykonuje na siedząco. - Jestem skazana na pomoc ze strony męża i dzieci - żali się.

To był wrzesień 2014 roku. Jechała do pracy w centrum wsi.

- Byłam wtedy zatrudniona do robót użytecznych społecznie przez gminę - opowiada.

Przed pracą zatrzymała się w miejscowym sklepie, by zrobić zakupy. Rower oparła o ścianę budynku. - Nie trwało to długo. Wyszłam i chciałam odjechać. W tym czasie jeden z dostawców nagle cofnął na parkingu i mnie potrącił. Upadłam - opowiada.

Noga puchła w zastraszającym tempie, palce zsiniały. Właściciel sklepu natychmiast wezwał pogotowie. Trafiła na oddział ortopedii gorlickiego szpitala ze względu na złamanie trójkostkowe, jedno z najbardziej rozległych złamań kości.

To było w środę, a w czwartek leżała już na stole operacyjnym. Pierwszy zabieg wydawał się skuteczny. - Wszystko ładnie się goiło, poruszałam się o kuli. Było dobrze do marca, gdy zespolenie, którym lekarze próbowali mi uratować nogę - rozpadło się. Zgruchotane kości po prostu nie zrosły się. Śruby, pręty i płytki trzeba było usunąć - dopowiada.

Kolejny zabieg i kolejne cierpienie, potem na nogę założono gips, ale po sześciu tygodniach okazało się, że kości nawet nie zaczęły się zrastać.

Za łapówkę Adam P. grzecznie podziękował

W lutym 2016 roku kobieta pierwszy raz trafiła na prywatną wizytę do Adama P. - wówczas jeszcze szefa ortopedii gorlickiego szpitala, dzisiaj już emeryta, który pracuje tam jako asystent.

- Wie pani, jak to jest, człowiek łapał się wszystkiego, by wyzdrowieć. Wydawało mi się, że ordynator może więcej, ale szybko się pomyliłam - opowiada kobieta. - Z wizyty na wizytę lekarz mówił o kolejnej i obiecywał, że wtedy ustali termin następnej operacji, bo teraz nie ma miejsca na oddziale - opowiada.

W tym czasie zgruchotana kość przebiła skórę w okolicach kostki, z nogi lała się ropa z krwią. Ból był już nie do zniesienia. Infekcja szalała, bo i nie bez znaczenia było, że pani Jadwiga od 12 lat leczyła się na cukrzycę.

Potem były kolejne prywatne wizyty, zmiany opatrunków i nic więcej.

- Tak było do sierpnia. W czwartek znów byłam na wizycie prywatnej, ale doktor nic konkretnego mi nie powiedział, tylko polecił przyjść na oddział następnego dnia - opowiada.

Pod drzwiami dyżurki lekarskiej była już o siódmej. W ręce ściskała kopertę, a w niej 1000 złotych.

- Głupia byłam, teraz wiem, ale wtedy wydawało mi się, że tak łatwiej mi będzie wreszcie dostać się na oddział, że kolejna operacja powiedzie się, że wreszcie przestanie mnie boleć - tłumaczy.

Kopertę wsunęła do kieszeni doktorskiego fartucha. Kobieta twierdzi, że nie widziała jakiegoś skrępowania, nie było też odmowy. - Tylko słowo „dziękuję” - relacjonuje.

Za to jeszcze tego samego dnia otrzymała skierowanie na badania i do przyjęcia na oddział - zaledwie za trzy dni.

- Zostałam przyjęta w środę, w czwartek usunięto mi kostkę w stopie. Każda kolejna wizyta kontrolna odbywała się w prywatnym gabinecie doktora - opowiada.

Noga pani Jadwigi znów nie chciała się goić. W listopadzie zapadła decyzja o przeszczepieniu skóry, by zagoić potężną ranę, która powstała w okolicy usuniętego stawu. Kobieta, chcąc znów przyspieszyć termin przyjęcia do szpitala, zabrała ze sobą kolejną już kopertę, a w niej znów 1000 złotych.

Czytaj najnowsze informacje z Gorlic i okolic

Nie mogłem patrzeć, jak mama cierpi

Postawa mamy od początku nie podobała się jej synowi Krzysztofowi.

- Wiem, że pożyczała te pieniądze od babci, ale rozumiem, że bała się o swoje zdrowie - opowiada. Dlatego postanowił zdemaskować łapówkarza.

- Dałem mamie do kieszeni telefon z włączonym dyktafonem, by rozmowa się nagrała - opowiada mężczyzna.

Kobieta weszła do gabinetu - położyła kopertę na biurku i dodała, że jest tam tyle gotówki, ile poprzednio. Lekarz niby się wzbraniał, ale gdy ta dodała, że pieniądze szczęścia nie dają - schował łapówkę. Jeszcze w tym samym miesiącu pani Jadwiga znów była pacjentką oddziału ortopedii, a doktor Adam P. wykonał jej przeszczep skóry.

W tym samym czasie nagranie z dyktafonu trafiło do Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie i śledczy zajęli się sprawą.

Gdy kobieta doszła do siebie, syn uznał, że o procederze poinformuje dyrektora szpitala:

- Opowiedziałem mu, że jeden z lekarzy bierze łapówki za przyspieszenie terminu zabiegu. Czy uwierzył? Nie wiem. Stwierdził tylko, że nic nie zostało mu na razie udowodnione, i że nie może na tym etapie wyciągnąć konsekwencji - dodaje.

To było w grudniu. Pan Krzysztof podejrzewa jednak, że dyrektor z lekarzem rozmawiał, bo ten nagle zadzwonił do jego mamy, by zjawiła się w gabinecie:

- To było dziwne, bo dzwonił w sobotę i w niedzielę. Ponaglał, prosił, byśmy zjawili się w poniedziałek w jego gabinecie. Pojechałem tam z mamą - opowiada mężczyzna.

Pan Krzysztof wszedł do gabinetu z mamą, ale lekarz poprosił ją do zabiegowego i zamknął drzwi. Tam oddał kobiecie kopertę z pieniędzmi i powiedział, że przyda się jej na dalsze leczenie. Mówił o tym, że czasem lepiej, gdy taką kończynę się amputuje, że bóle fantomowe, które przyjdą później, można leczyć. Pani Jadwiga była tak przerażona wizją amputacji kończyny, że ściskając w ręce kopertę, wyszła z zabiegowego i dała ją synowi. Potem wyszła na korytarz.

- Nie chciałem przyjąć z powrotem tych pieniędzy. Powiedziałem, że nie wiem, dlaczego dał je mamie i położyłem kopertę na biurku. Chciałem wyjść, ale lekarz podszedł do mnie i szamocząc się, chciał mi wcisnąć gotówkę za kurtkę. Udałem, że ustąpię, a gdy usiadł za biurkiem, rzuciłem na nie kopertę i wybiegłem z gabinetu - dodaje.

Sprawa znajdzie finał w sądzie

Dzisiaj lekarzowi, który miał przyjąć łapówkę, w zamian za szybkie ustalenie terminu operacji, grozi nawet do 12 lat pozbawienia wolności, bo przestępstwo miało mieć charakter ciągły. Jak podaje nam Leszek Karp, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, lekarzowi zarzucono przyjęcie dwóch łapówek po 1000 zł każda, co miało spowodować przyspieszenie przeprowadzenia operacji. - Choć lekarz do winy się nie przyznaje, niezwłocznie po otrzymaniu pieniędzy, wyznaczył bardzo bliski termin zabiegu - tłumaczy Leszek Karp.

Konsekwencji za wręczenie łapówki nie poniesie natomiast pacjentka ortopedy, ponieważ powiadomiła o tym fakcie policję.

- Z kolei do odrębnego postępowania wyłączono materiały w sprawie ewentualnego błędu w sztuce lekarskiej - dodaje prokurator. Grozi za to od trzech miesięcy do trzech lat pozbawienia wolności.

Osobno Prokuratura Rejonowa w Gorlicach zajmie się też sprawą uzależniania przez Adama P. przeprowadzania operacji u innych pacjentów od otrzymania łapówki.

Gazeta Gorlicka

Posiedzenie Rady Miejskiej na rynku w Gorlicach

Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 1. Dlaczego wychodzimy na pole?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska