Przygotowania do premiery są pewnie bardzo intensywne...
W zasadzie wszystko jest już dopięte na ostatni guzik - scenografia, światła, kostiumy. Suflerzy mają przygotowany tekst, tak na wszelki wypadek, bo każdy swoją kwestię szlifował już tyle razy, że powtórzy ją w środku nocy wyrwany z najgłębszego snu. Spektakl nosi tytuł „Pastorałka” i jest teatralną interpretacją tekstów „Betlejem Polskie” Lucjana Rydla i „Pastorałki” Leona Schillera.
O czym jest spektakl?
Aktorzy wcielając się w poszczególne postaci, w groteskowy sposób odtwarzają znaną wszystkim historię przyjścia na świat Bożego Syna. Jest więc Matka Boża, Józef, pastuszkowie, aniołowie. Nie są jednak tacy, jakich znamy ze świątecznych kartek czy malowanek wręczanych dzieciom podczas rorat. Są bardziej podobni do rzeźb w kapliczkach, świątków z ludowych obrazów, orszaków kolędniczych, są barwne, gwarne. Chodziło nam o to, by połączyć najbardziej tradycyjne elementy kultury małopolski ze współczesnym widowiskiem teatralnym.
Na przykład?
Na przykład Matka Boża ubrana w strój krakowski z pięknym kwietnym wiankiem na głowie. Nie przypomina zwiewnej postaci z błękitnym welonem. Bardziej kobietę z krwi i kości, zaprawioną w ciężkiej pracy. Z kolei św. Józef jest postacią, której najważniejszym atrybutem jest kwiat lilii, jako symbol niewinności. Przedstawienie rozpisane zostało na pięć aktów, w finale do melodii kolędy Bóg się Rodzi, Pogórzanie zatańczą chodzonego, który przechodzi w mazura.
Wyobrażam sobie scenografię z rozmachem.
Absolutnie! Stroje aktorów są barwne, niektóre ich atrybuty - sporych rozmiarów. Na przykład gwiazda, z którą przychodzą kolędnicy, ma około dwóch metrów. W tej sytuacji uznałem, że rozbudowana scenografia sprawiłaby, że umknęłoby to, co najważniejsze.
NASZE NAJLEPSZE MATERIAŁY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Koniec świata jest blisko?