Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Po pełnym rozmachu żaglowcu Victory, na modelarski warsztat wziął polską Błyskawicę. Wodowanie zapowiada na wiosnę [ZDJĘCIA]

Halina Gajda
Halina Gajda
Krzysztofowi Hollendrowi znowu marzy się wielka woda. W garażu, pod ścianą drzemie HMS Victory admirała Horatio Nelsona, jeden z piękniejszych żaglowców na świecie. Tymczasem, na środku w podobnym wyczekiwaniu stoi ORP Błyskawica. Ponoć wielki dzień wodowania już blisko, bo w maju, najpóźniej czerwcu.

Garażowy stół modelarski przypomina wielki kocioł, w którym każdy znajdzie, co sobie tylko zamarzy. W zasadzie łatwiej powiedzieć, czego tam nie ma, niż wyliczyć co jest. Najtrudniej doszukać się porządku.

- Wiem, wiem – przyznaje szczerze. - To powinno inaczej wyglądać. Czasem, gdy czegoś szukam, to kończy się na przewalaniu całego stołu, o reszcie garażu nie wspominając, ale wcześniej, czy później znajduję, więc nie ma strachu. Tu nic nie ginie – dodaje równie otwarcie.

Po gigantycznej pracy, którą poświęcił na wspomniany żaglowiec – przypomnijmy, że budowa Victory trwała cztery lata – teraz, na modelarski warsztat wziął polskie okręty wojenne. Na razie Błyskawicę. Choć po Victory mówił, że musi trochę odpocząć, to długo w bezczynności nie wytrzymał. Po cichu przyznaje się, że namówiła go żona.
- To ona podsunęła mi pomysł z Błyskawicą – opowiada.

Źródła technicznych rozwiązań bywają zaskakujące

Zanim zabrał się za pracę, poczytał: polski niszczyciel, działał od Atlantyku po Morzu Północnym i Śródziemnym. Najbardziej znany w Polsce okręt-muzeum, odznaczony Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari. Krzysztofowi Hollendrowi polska historia jest szczególnie bliska, więc pomysł małżonki przyjął od razu. Pierwsze kroki skierował do komputera, by zamówić plany okrętu.
- Żadne zdjęcia ani robienie czegoś „na oko” nie wchodziło w grę. Jak robić makietę, to w konkretnej skali, ze wszystkimi szczegółami – podkreśla.

Na dowód pokazuje wielkie papierowe płachty, na nich rysunki techniczne każdego szczegółu okrętu. Rozrysowany co do milimetra plan działania. Nie ma tylko informacji jak, co i z czego wykonać. Tutaj liczy się inwencja modelarz. Źródła rozwiązań bywają różne. Czasem jest to drogeria, innym razem spożywczak, a bywa i tak, że market budowlany. Hollender przykładów ma bez liku. Przy Victory potrzebował kul armatnich. Drobniutkich. Wypatrzył, że idealne są w pewnym typie łożysk. Tyle tylko, że rozbrojenie takiego, by wyciągnąć interesujące go drobne detale, było praktycznie niewykonalne.

- Zadzwoniłem więc do producenta – przypomina. - Grzecznie poprosiłem, żeby kulek nie wsadzali w te wszystkie bieżnie i pierścienie, tylko wysłali mi parę garści – wspomina.

Rozmówca po drugiej stronie telefonicznego drutu został na tyle zaskoczony, że nie trzasną słuchawką, tylko zaczął szczegółowo dopytywać, o co dziwnemu klientowi chodzi. Gdy gorliczanin opowiedział mu o swoim modelarskim problemie, bez wahania ani zbędnej dyskusji polecił swoim pracownikom zapakować „amunicję” i wysłać pod wskazany w Gorlicach adres.

- W Błyskawicy miałem spory kłopot, jak zamontować działa, tak by były obrotowe – opowiada. Kombinował na wszelkie sposoby. Niczym koń z wozem pod górkę. Nic się nie sprawdzało. Rozwiązanie podsunęła małżonka.

- Rura PCV, jak do montażu wody w zlewie – mówi odkrywczo. - Idealnie się sprawdziło. Takie proste. Że też mi to do głowy od razu nie wpadło – łapie się za czoło.

Pojechał od sklepu. Od słowa do słowa zgadał się ze sprzedawcą, po co mu owe rurki potrzebne. Ku zaskoczeniu, okazało się, że handlowiec jest na temat Błyskawicy doskonale zorientowany i pokazał zdjęcia z rodzinnej wycieczki do Gdańska, gdzie okręt cumuje. Na to Hollender wyjął telefon z fotograficzną dokumentację z postępu prac nad modelem.

- Miło było usłyszeć, że mój model jest idealnym odzwierciedleniem oryginału – chwali się.

Matematyka królową prawdziwego modelarstwa

Hollenderowa Błyskawica ma prawie 2,4 metra długości. Skala – 1:50. Może nie wszystko jest do tysięcznej części milimetra, ale najlepsze modelarskie standardy zostały zachowane. Każdy, kto, choć w minimalnym stopniu posługuje się matematyka, na podstawie modelu potrafi sobie obliczyć oryginalną wielkość. Ktoś powie, że okręt nie jest tak okazały, jak żaglowiec.
- Błyskawica miała walczyć, a nie dobrze wyglądać – komentuje Hollender.

Z historii przecież wiemy, że Artyleria okrętu zestrzeliła kilka nieprzyjacielskich samolotów, wraz z innymi okrętami brała udział w zatopieniu dwóch niszczycieli, z sukcesami walczyła z okrętami podwodnymi. Podczas działań bojowych okręt trzykrotnie został poważnie uszkodzony.

- Choćby ze względu na jego historię, nie można niczego pominąć niczego z wyposażenia, ani dodawać czegoś, czego nie było – przywołuje.

Cała robota zaczęła się od stępki, czyli osi konstrukcyjnej szkieletu. Potem przyszła kolej na wręgi, czyli wszystkie poprzeczne elementy. Dopiero później czas na kadłub. Do niego idealna jest sklejka, taka dobra przyjaciółka każdego modelarza. Najlepiej kształtuje się ją strumieniem pary. Czasem wystarczy chmura z czajnika, choć bywa, że potrzebny jest niemal kocioł wrzątku. Przydało się doświadczenie z pracy przy żaglowcu.

- Obkładanie sklejką poszło stosunkowo szybko – chwali się. - Więcej czasu pochłonęło lutowanie stalowej blachy na kadłubie. Każdy ruch był ważny, bo przecież w założeniu ma pływać, więc trzeba było bardzo dużej precyzji przy łączeniu – tłumaczy.
Stara się, by model był jak najwierniejszym odzwierciedleniem oryginału. Nawet takie detale, jak bulaje, posadowienie dział, liczba bomb i rozmieszczenie na pokładzie mają być z nim zgodne. O dowolności nie ma mowy. Zwłaszcza gdy chce się model pokazać szerokiej publiczności.

- Trzeba umieć odpowiedzieć na podchwytliwe czasem pytania – śmieje się. - Inna sprawa, że zawsze można trafić na kogoś, kto temat zna i nie odmówi sobie wytknięcia ewentualnych błędów w modelu. Jak się już za coś brać, to tak, by miało ręce i nogi – dodaje.

Jedna różnica, na którą sobie pozwolił, jest taka, że pokład pokrył drewnem, a nie jak na prawdziwej Błyskawicy stalą.
- Chodziło mi o efekt estetyczny – przyznaje.

Wielkie wodowanie za kilka miesięcy

Prace przy Błyskawicy są na finiszu. Została w zasadzie tylko kosmetyka, czyli obstalowanie wszystkich dział i bomb głębinowych i zamontowanie napędu. Prawdziwy okręt poruszały zespoły turbin parowych. W modelu raczej nie do powielenia. Hollender postawił więc na akumulatory. Są sprytnie ukryte pod pokładem, niewielkie gabarytowo, ale o sporej mocy sprawczej. Dymiących kotłów nie będzie, za to na pewno będzie dwie śruby. Już zostały sprawdzone, działają bez zarzutu. Dziewicze, ale jednocześnie popisowe wodowanie planuje na maj, najpóźniej czerwiec. Później planuje wrócić do garażu, żeby zająć się bliźniaczymi okrętami – Burza oraz Orzeł. Chce je zrobić równocześnie. A HMS Victory? Na razie czeka na… transport.

- Muszę wymyślić, jak go przewieźć nad wodę – przyznaje. - Jest ciężki, więc o przeniesieniu go w rękach nie ma mowy. Musi to być jakaś platforma, z której można będzie go zwodować, a potem na powrót wciągnąć – wyjaśnia.

Potrzebne będą też kajaki do asekuracji, bo przy tej powierzchni żagli i wielkości modelu jest spore niebezpieczeństwo, że byle podmuch sprawi, że będzie pruł wodę, zanim się kto obejrzy.

- Błyskawica nie będzie wymagała aż tyle zachodu – zapewnia budowniczy.

Trochę zaczepnie pytamy go, czy planów nie pokrzyżują mu zbliżające się wybory prezydenckie. Wszak gorliczanom znany jest ze swojej działalności na niwie politycznej. Tym bardziej, że czasem bywała to bardzo szeroka i angażująca działalność.

- Na razie nie mam niczego w planach, poza skończeniem pracy przy okręcie – mówi zdecydowanie. - Z drugiej strony, wszystko się może zawsze zmienić – dodaje tajemniczo.

WIDEO: Barometr Bartusia. Doradcy podatkowi przeciw zawiłemu prawu i deptaniu tajemnic

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska