Wiesław Czerwień, kowal z Korczyny: W kuźni kowadło to świętość. Trzeba się z nim wyjątkowo obchodzić

Halina Gajda
Halina Gajda
Z kuźnią u Wieśka Czerwienia ponoć zaczęło się jeszcze dzieciństwie, gdy podglądał kowala przy pracy. Rajcowało go patrzenie, jak metalowy pręt z wolna robi się coraz bardziej czerwony, aż w końcu biały, a kowal szczypcami czy młotem uderza i nadaje mu dowolny kształt. Później, a było to w 1980 roku, w Zespole Szkól Zawodowych w Bieczu jedne z pierwszych zajęć miał w kuźni. Mówi o nich tak: bardzo mi się to spodobało.

Budowa korczyńskiej kuźni zaczęła się w 2019 roku. W połowie kolejnego była zakończona. Królestwo kowala Wiesława nie jest specjalnie okazałe. Z daleka wygląda wręcz niepozornie: otynkowana na biało chałupka, z wysokim kominem. W środku też wiele miejsca nie ma. Wszędzie stojaki, a to z młotkami, a to z obcęgami. Do tego przecinaki, wycinaki, wiertarka na korbę. Pośrodku – kowadło. Dla postronnego to kawał żelastwa, dla kowala zaś – świętość.

- Na kowadle się nie siada – upomina. - Opierać się też nie pasuje – furczy pod nosem.

Dlaczego? Bo kowadło to jak stół w domu. Kładzie się na nim chleb, a kowalka też przecież kiedyś chleb dawała. Gdy się zaś kowalowi syn urodził, to on kielicha wypił, ale i kowadłu nie poskąpił.

Kowalskie sztuczki i szkolna szabla

Dziecięce fascynacje różnymi zawodami i fachami mają to do siebie, że są płynne. I zmienne. Wiesławowi się jednak nie zmieniło. Po podstawówce poszedł do zawodówki. Zajęcia z „kowalki” miał w grafiku. Był rok 80, a więc szkoła zawodowa była, jak mały zakład pracy. Wszystkie maszyny i narzędzia w warsztatach uczniowie mieli. Kuźnia też więc była najprawdziwsza. Nic, tylko się uczyć.

- Pamiętam, powitał nas mistrz kowalski Jan Bajorek. Pochodził z Racławic – opowiada. - Na początek zaproponował, żebyśmy napluli na kowadło, a później walnęli w to młotem. No i tak my zrobili. Huknęło, że wszystkim w oczach się zaświeciło – wspomina z uśmiechem.

Ów mistrz miał jeszcze kilka innych sztuczek w zanadrzu. Adepci kowalstwa patrzyli więc z otwartymi ustami, jak rzekomo dotyka językiem rozgrzanej blachy.

- I jeszcze ostrzegał nas przy tym, że jeśli koniecznie chcemy sami spróbować, to tylko z kawałkiem, który od temperatury jest już biały. Ponoć miało nie piec. W przeciwieństwie do fragmentów, które już trochę ostygły – opowiada dalej.

Wytrzymałości języka w konfrontacji z tysiącem stopni Celsjusza ostatecznie nie testował. Oparzyć rękę mu się natomiast zdarzyło. I to nie jeden raz. A jedną z pierwszych rzeczy, którą w szkolnej kuźni zrobił, była szabla.
- My akurat na etapie „Czarnych Chmur” i „Pana Wołodyjowskiego” byli. Więc co innego mieli my robić – wzrusza ramionami.
Pamięta też doskonale, że mistrz-nauczyciel, na ten widok, broń zarekwirował. Mimo iż do walki się za specjalnie nie nadawała. Tak samo zresztą, jak do czegokolwiek innego.

Samowystarczalny rekonstruktor

Trzeba wiedzieć i to, że mistrz Bajorek miał z Wiesławem skaranie boskie. Bo kto Wieśka zna, ten wie, że on z bliźniaków. Igor, brat do tej samej szkoły chodził, tylko do klasy o innym profilu. Dwa gagatki z dziką radością, podobieństwo wykorzystywały, jak długo się dało.

- Raz chciał Igora siłą zaciągnąć na lekcje. Myślał, że mi wagary udaremnił – opowiada. - Jak mnie zobaczył w klasie, to oczy miał jak spodki. Patrzył raz na mnie, raz na Igorka. I chyba nie wierzył, co widzi – dodaje.

Z zajęć w szkolnej kuźni, poza szablą, pamięta kilka zaostrzonych i przyniesionych do domu motyk, jakieś siekiery, tak zwane gwoździe do bron. Jeszcze niedawno wpadły mu w oko. Gdzieś w piwnicznych zakamarkach leżą. Bez sentymentu do nich podchodzi, bo teraz wrócił do źródła, czyli do szabli i mieczy. Ponieważ zdarza mu się uczestniczyć w różnych historycznych widowiskach i rekonstrukcjach, takie eksponaty bywają mu przydatne. Nie jeździ więc żadnych po pchlich targach. Do sklepów w militariami też nie zagląda. Idzie do kuźni, co na podwórku stoi.
- Trza się trochę narobić, ale ostatecznie nie jest to znów tak wielkie wyzwanie – wzrusza ramionami.

Szablę ma właśnie na warsztacie, a tak właściwie, to w palenisku. Wielki pręt grzeje się już dobrą chwilę. Znacznej jego części nie widać, bo ginie pod stosem żarzącego się koksu. Wiesiek przegrzebuje go od czasu do czasu. Raz doda „powietrza” z miecha. Za chwilę ujmie.

- Bydzie – kwituje.

Wyciąga rozgrzany materiał. Jedną ręką uzbrojoną w ochronną rękawicę wkłada pod młot, drugą uruchamia silnik. Huk niesie się po Korczynie.
- Dobry młot w kuźni to podstawa. Bo: nie pyskuje, nie pali cygarów co rusz, kac mu się też nie zdarza. Pensji nie chce, a pracuje – wylicza zalety. - Ile mu nie kazać, będzie robił – podkreśla z widocznym zadowoleniem.
Wiosna przyszła, to w kuźni zajęcia więcej. Zajdzie sąsiad, żeby mu lemiesze od pługa naostrzyć, a to sąsiadce motykę by się przydało przyrychtować, czasem jeszcze komu brony potrzebne, to i gwoździe do nich też zrobi.
- Ale i tak miecz czy szabla mi najbardziej pasują – mówi rozmarzonym tonem. - Albo zbroja rycerska, czy rzymska. Grunwaldzkie czy husarskie, też dobre są – wspomina.

Na dzisiaj dosyć. Gruby, skórzany fartuch trafia na kołek. Jutro znów tutaj wróci. Jaką siekierę poprawi, motyczkę naostrzy. I resztę miecza też.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska
Dodaj ogłoszenie