Gorlice. Ruszyły przygotowania do 26. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Jaki będzie ten Pana pierwszy finał?

Wspaniały (śmiech). Ale zanim coś więcej powiem, to małe sprostowanie. 25. finał to w naszym mieście nie 84 tysiące, ale dokładnie 94 232,71 złotych. Liczę, że w styczniu przebijemy w Gorlicach setkę. A wracając do pytania, to chciałbym, żeby finał był radosny i bardzo młodzieńczy.

Czy ma Pan już jakąś wizję tego, co będzie się działo?

Ciągle nad tym pracuję. Liczę na to, że to wszystko, co wydarzy się na scenie, którą zaplanowaliśmy na Rynku, będzie lokalne. Chciałbym zaprosić do udziału nasze zespoły. Jest ich w okolicy sporo i jestem pewien, że ich różnorodność zapewni dobrą zabawę dla wszystkich.

A kto będzie gwiazdą finału?

Nie chcę jeszcze niczego deklarować. Ale najprawdopodobniej skorzystamy z tak zwanego banku zespołów. To znacząco zmniejszy koszty.

Czy wszystko będzie się odbywać w ścisłym centrum miasta?

Niekoniecznie. Choć chcemy właśnie tu skoncentrować nasze działania. Jak zawsze poza sceną będą też inne atrakcje i oczywiście gorące posiłki. A wieczorem światełko do nieba. Mam też nadzieję, że wzorem poprzednich lat, uda się w okolicy stadionu zorganizować kręciołek, To zawsze była dla gorliczan atrakcja. Będzie oczywiście również działać orkiestrowe lodowisko.

Sztab to nie jednoosobowe podejmowanie decyzji …

Oczywiście. Ja mogę zadeklarować, że bardzo będę się wsłuchiwał w podpowiedzi tych członków sztabu, którzy mają znacznie większe doświadczenie niż ja. Ich wiedza i pomysły to tak naprawdę będzie podstawa naszego działania.

Powiedział Pan, że finał ma być młodzieńczy, co to znaczy?

WOŚP to zawsze byli młodzi ludzie. Chciałbym poprosić moich rówieśników, ale też tych młodszych o pomoc. Nie chodzi tylko o wolontariuszy, którzy będą zbierać datki do puszek. Liczę na ich otwarte głowy i pomysły. Zapraszam wszystkich na spotkanie 23 listopada w ratuszu. Będę czekał w sali 207 o godzinie 15.30.

Rozmawiał Lech Klimek