Co roku od 43 lat, czyli od remontu i poświęcenia kapliczki, u stóp Tuchowskiej Pani stróżowianie modlą się o łaskę bożą, o ratunek od klęsk żywiołowych, o urodzaj. W dni majowe spotykają się przy niej na mszy świętej.
Są wśród nich Jerzy Załęski, Janina Konieczna, Zofia Wojnarska, Olga Kiełtyka, Elżbieta Grzesiak. Wszyscy to wnuczęta fundatora kapliczki - Józefa Załęskiego, ale też jego prawnuczęta i praprawnuczęta.
Jednym słowem modli się tutaj cztery pokolenia mieszkańców wsi, a historia o tym, jak powstała, jest pielęgnowana i przekazywana z pokolenia na pokolenie.
- To wotum wdzięczności za powrót z wojennej tułaczki - mówi Janina Załęska, dzisiaj opiekunka kapliczki.
Czytaj najnowsze informacje z Gorlic i okolic
Wybudował ją Józef Załęski, po tym jak po sześciu latach wrócił z Rosji do żony Marii i jedenaściorga swoich dzieci.
- Już w 1914 roku dostał się do niewoli i został wywieziony w głąb Rosji, do łagru. Cały czas modlił się do Matki Bożej Tuchowskiej o siłę, o łaskę, o przetrwanie, o szczęśliwy powrót do domu. Wtedy też przyrzekł Tuchowskiej Pani, że gdy wróci, w podzięce wybuduje jej kapliczkę - opowiada Janina.
Niestety o jego tułaczce wiadomo niewiele. Gdy wojenna zawierucha dobiegła końca, dwa tygodnie szedł pieszo do pierwszej napotkanej stacji, a kolejne dwa jechał pociągiem do Tarnowa. Stamtąd do rodzinnej Stróżówki szedł pieszo. Pewnie wstąpił po drodze do tamtejszego kościoła, dzisiaj bazyliki, a w podzięce za dar życia, za powrót do domu, obietnicy dotrzymał.
- Kiedy przyszedł obdarty, brudny i zarośnięty, nikt go nie poznał. Tylko pies, który biegał w obejściu, przytulił się do jego nogi - opowiada Janina Załęska.
Radość z powrotu męża i ojca musiała być ogromna. Przecież nie było go sześć lat i przez cały ten czas nie dawał znaku życia. Chyba nikt nie miał już nadziei, że kiedykolwiek wróci do domu.
Mimo że drewniana chata nie miała dachu, bo zerwał ją podmuch wybuchu, gospodarz zakasał rękawy i wziął się do pracy. Odbudował wojenne zniszczenia i postawił drewniany krzyż. Dopiero pod koniec lat 20. minionego wieku w miejscu krzyża stanęła kapliczka. W jej wnętrzu zawisł obraz Matki Bożej Tuchowskiej, bo to było wotum jej właśnie dedykowane.
- Wtedy należeliśmy przecież do diecezji tarnowskiej i kult Mateczki z Tuchowa był tutaj wyjątkowo silny. W Stróżówce trwa on do dzisiaj - dodaje pani Janina.
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
Tego lata tu zjesz najlepsze lody w Gorlicach!
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 16. "Buc"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU