b]FLESZ - Jesienią zniknie nawet 9 ministerstw[/b]
Do zdarzenia doszło w małej miejscowości pod Krakowem w maju 2018 r. do której przyjechała pokrzywdzona 30-latka. Poznała wtedy obu panów i zgodziła się na wizytę w domu Marcina K. Gdy mężczyzna zaczął się do niej dobierać wyszła do pobliskiej altanki, by się przespać. Tam mężczyźni ją zaatakowali, a Dariusz S. przystawił jej nóż do szyi. Została zmuszona do rozebrania się i uległa gwałcicielom, bo grozili jej śmiercią i poderżnięciem gardła. Jej krzyki usłyszała sąsiadka i spłoszyła sprawców. 30-latka zdołała jeszcze uderzyć taboretem w głowę Marcina K. Policja zatrzymała obu mężczyzn i postawiono im zarzut dokonania gwałtu zbiorowego.
Oskarżeni wzajemnie obciążali się winą. Dariusz S. mówił, że przestępstwo to był pomysł Marcina K., ten z kolei wskazywał, że wspólnik jedynie używał noża, a nie on. Był już wczśniej karany i odpowiadał za swój czyn w warunkach recydywy, dlatego dostał wyższą karę.
Zaprzeczał zarzutom w sądzie i tłumaczył, że ma obrażenia twarzy, bo podrzucał butelkę i przypadkowo spadła mu na głowę. Ślad jego DNA odkryto jednak na taborecie, którym kobieta się broniła. To potwierdzało jej wersję zdarzeń, że nie godziła się na seks. Na ubraniu ofiary też były kolejne ślady sprawców gwałtu. Prokurator chciał dla Marcina K 12 lat więzienia, dla Dariusza S. 9 lat odsiadki. Sąd Apelacyjny w Krakowie wymierzył oskarżonym niższe kary.
- Atlas grzybów trujących i jadalnych. Kluczowe różnice na przykładowych zdjęciach
- Demoniczne nazwy wsi w Małopolsce i ich "boskie" przeciwieństwa
- Oni nie skończyli studiów, a mają miliony. Jak to możliwe?!
- Tak wygląda budowana zakopianka [NOWE ZDJĘCIA]
- Zmiany w sklepach. Nowy obowiązek przy sprzedaży mięsa
- Te dzikie zwierzęta żyją w Krakowie [ZDJĘCIA]
