https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Handlarze wina składali przysięgę, że zacnego trunku chrzcić nie będą

Andrzej Ćmiech
Już w XIV wieku król Kazimierz Wielki zezwolił bieckim kupcom handlować winem. Za 400 litrów małmazyny - wina pochodzącego z Bałkanów - trzeba było zapłacić 300 złotych.

Z jakością przechowywanego w Bieczu i Gorlicach wina bywało różnie, mimo że staropolscy handlarze tego trunku przysięgali, iż niczym go przetwarzać nie będą. Nie mogli wina dosładzać, by było łagodniejsze, a przy tym cieszyło się większym zainteresowaniem smakoszy. Ceny wina nie można było też podnosić ponad tę ustaloną. Niestety, częściej było tak, jak pisał Wacław Potocki, że „na Węgrzech się wino rodzi, a w Polszcze umiera”.

Król zezwolił na dwie piwnice z trunkiem

Pierwsze wzmianki o handlu winem w naszym regionie pochodzą z dokumentu lokacyjnego Biecza, wydanego przez Kazimierza Wielkiego w 1363 r., w którym król zezwalał miastu zbudować dwie piwnice na wino dla miejscowego handlu detalicznego. Przywilej był zwiastunem rodzącego się handlu tym trunkiem na ziemi bieckiej. Rozwinięciem tego przywileju było prawo składu wina, ustanowione w 1580 r. Głosiło ono, że kupcy nie mogli wozić wina w głąb Rzeczypospolitej, tylko musieli go złożyć na składzie w Bieczu. Prawo to przynosiło miastu duże dochody, gdyż jak stanowiła uchwała Sejmu Wielkiego z 1616 r. „od każdej beczki wina kupiec obcy, tak i ten, który na skład przywozi, jak i ten, który stamtąd wywozi, każdy płacił po 2 gr. urzędowi”. A trzeba wiedzieć, że większość składowanego wina w bieckich piwnicach należała do kupców węgierskich. I tak przykładowo - jak podają wykazy składowanego wina węgierskiego w bieckich księgach radzieckich - w 1621 r. u Zientkowicza - Jan Barthoniczki z Preszowa przechowywał 10 beczek wina, u Kurzawiny - Jan Soëresz również z Preszowa przechowywał 16 beczek, a Daniel Czeff z tego samego miasta przechowywał u Jakuba Kasprowicza 31 beczek.

Najwięcej w piwnicach bieckich było składowanych beczek wina węgierskiego w 1631 r., bo 617 beczek. Nie gorszy był rok 1618, kiedy to w Bieczu składowano 610 beczek. Najmniej było w 1649 r., kiedy to podczas niepokojów w Rzeczypospolitej w Bieczu przechowywano zaledwie 9 beczek. Beczki magazynowano w piwnicach, które znajdowały się pod kamienicami wokół rynku. Wejścia do nich były od zewnątrz zazwyczaj od strony podcieni. Piwnice te w XVI i XVII w. tworzyły podziemne miasto składów. Zachowane do dziś piwnice pod kamienicą Barianów-Rokickich, ratuszem czy też pod kamienicą „Becza” dają wyobrażenie tego podziemnego miasta.

W szesnastu winiarniach leżakował głównie tokaj

Handel winem w Bieczu trwał zapewne od XIV w., a może i wcześniej, ale pewne dane sporządzone dla celów podatkowych zachowały się z lat 1618-1619. Wynika z nich, że w Bieczu było w tym czasie czynnych 16 winiarni. Posiadali je głównie mieszczanie. Należeli do nich między innymi Wojciech Rusek i Czechowicz, przechowywali w piwnicy ratuszowej 47 beczek wina.

Wino węgierskie trafiało do Biecza głównie z tokajskiego okręgu winiarskiego. Handlowano też drogim winem pochodzącym z Bałkanów, zwanym „małmazją”.Przodował w tym handlu bogaty kupiec biecki Andrzej Konrad. W hurtowy handel winem zaangażowani byli przede wszystkim bogaci kupcy bieccy, tacy jak Kasper Krzywiański, któremu król Zygmunt August w 1551 r. dał glejt, by ten pojechał na Morawy, do Węgier i do Austrii i kupił wino na stół królewski. „Napojem bogów” handlował też bogaty kupiec biecki Jerzy Chodor, którego żona Magdalena w 1589 r. zakupiła w Nowym Sączu 30 beczek wina na pogrzeb królewski.

Znanym kupcem związanym z Bieczem poprzez małżeństwo z córką mieszczanina bieckiego Stanisława Mączki był Jerzy Tymowski. Prowadził on diariusz kupiecki, dzięki czemu znana jest jego działalność handlowa. W 1609 r. od Kajdasza Istwana z Koszyc zakupił dla Marcina Lisowskiego z Szalowej cztery beczki wina po 42 zł, a dla siebie 30 beczek po 33 talary od Derepiego Janusza. Od tegoż w 1610 r. zakupił 24 beczki wina po 27 talarów węgierskich. Wina te przetransportowano Popradem, następnie do Kazimierza Wisłą, a stamtąd furmankami do Lublina. Operacja ta przyniosła kupcowi 69 zł zysku.

Trunki ze składu winnego w Bieczu były transportowane głównie do Krakowa, Piotrkowa Trybunalskiego i Lublina. Obrót winem w Bieczu z końcem XVI w. utrzymywał się na poziomie 2500 beczek rocznie, co dawało 150 000 zł zysku.

Garniec starego wina był droższy od wódki alembikowej

Ceny wina były bardzo zróżnicowane i zależne były od gatunku oraz od wieku wina. I tak w latach 1593-1599 w Bieczu za kwartę (1,125 l) wina węgierskiego starego płacono 5 gr., za kwartę gorszego 4 gr., za kwartę młodego 3 gr. W 1630 r. za beczkę, w której mieściło się 300 kwart (337,5 l) młodego wina, płacono w Bieczu 85 zł, a za beczkę starego 95 zł.

Najdroższe było wino pochodzące znad Morza Śródziemnego, za którego kufę (beczkę ok. 400 l.) płacono 300 zł. Zakupu wina dokonywano po uprzednim skosztowaniu go. W 1630 r. bogaty kupiec biecki Jakub Lubczyć z 40 beczek wina przywiezionych do grodu przez Janusza Rejnera, mieszczanina preszowskiego, z Węgier, wybrał sobie „10 beczek pokosztowawszy wszystkich win”. Płacono zazwyczaj gotówką. Chociaż stosowano handel zamienny. I tak przykładowo w 1599 r. spisano umowę przed władzami miasta Biecz, w myśl której mieszczanin bardejowski Krzysztof Łado pobrał od Benedykta Kuśnierza, mieszczanina bieckiego, futra o wartości 50 zł, które zobowiązał się spłacić w ciągu 5 tygodni winem.

Bardzo szeroko rozwinięty był zwyczaj kredytowania zakupów wina przez rajców bieckich. I tak w 1636 r. rajcy kredytowali Adamowi Manieckiemu mieszczaninowi bieckiemu stare wina na 1390 zł, którą miał zwrócić do 1639 r.

Dla handlu detalicznego ceny wina kształtowały się według ustalonej taksy dla powiatu bieckiego. I tak przykładowo w 1703 r. płacono „za wino węgierskie dobre, dwuletnie po 4 zł za garniec, roczne po 3 zł 10 gr za garniec, natomiast za garniec starego wina 8 zł”. W porównaniu z innymi trunkami wino było napojem ekskluzywnym i drogim, i tak przykładowo w tym czasie garniec miodu dobrego kosztował 1 zł, garniec piwa 4 gr., a wódki dobrej alembikowej 5 gr., zaś podlejszej 4 gr.

Za Jana Kazimierza w Gorlicach powstał nawet skład winny

Oprócz Biecza ważnym ośrodkiem handlu winem były Gorlice. Handlem winem zajmował się współwłaściciel Gorlic Stanisław Rylski. Z dokumentów historycznych powszechnie znane są spory Gorlic z Preszowem, jak i indywidualny spór z Węgrem Kiekiedym o wino z 1627 r., co odnotowały księgi grodzkie bieckie.

Również mieszczanie gorliccy ostro rywalizowali ze szlachtą przy kupnie wina na Węgrzech, w wyniku czego często dochodziło do procesów.

W 1659 r. Jan Odrowąż Pieniążek uzyskał od króla Jana Kazimierza dla Gorlic prawo składu winnego. Niestety nie zachowały się do naszych czasów dane, ile beczek win leżakowało w gorlickich piwnicach. Liczba ta musiała być pokaźna, skoro z Gorlic w 1697 r. płacono 12 248 zł podatku winnego.

W XVIII wieku w Gorlicach istniała komora celna dla przywożonego wina z Węgier. Z tego okresu zachował się wykaz opłat pobranych przez tę instytucję.

Rekordowym pod względem pobranych podatków był I kwartał 1732 r., kiedy to pobrano 8472 zł za przywiezionych do Rzeczypospolitej 706 beczek wina węgierskiego.

Handel winem w Gorlicach trwał zapewne do końca XIX w., gdyż jeszcze w 1880 r. „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” podaje pod hasłem Gorlice: „Występuje tu ożywiony handel zbożem z pobliskich Węgier, niemniej winem, którego wielkie zapasy w licznych piwnicach się mieszczą”.

Gazeta Gorlicka

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska