Na nic zdały się zapewnienia przedstawicieli PKP PLK, że budowa masztu do łączności przy torach obok stacji w Biegonicach nie będzie szkodliwa dla mieszkańców. Klub Sportowy Biegoniczanka, który sąsiaduje z planowaną inwestycją, złożył już odwołanie od wydanego przez wojewodę pozwolenia na budowę. Podpisy sprzeciwu zbierają także mieszkańcy Biegonic, którym nie odpowiada lokalizacja masztu.
- Wiemy już, że w maju przywrócony będzie Karpacki Oddział Straży Granicznej i do Biegonic wróci helikopter - mówi Michał Kądziołka, radny miejski, który popiera protest mieszkańców Biegonic. - Trzeba sprawdzić, czy maszt nie znajduje się w strefie lądowania.
Nie badali, czy helikopter bezpiecznie wyląduje
Okazuje się, że lokalizacja masztu nie była konsultowana do tej pory z pogranicznikami.
- Inwestor powinien z nami uzgodnić położenie masztu, bo możliwe, że lokalizują go w ścieżce podejścia do lądowania naszego helikoptera oraz w strefie bocznej lądowiska, która nie powinna być zabudowana wysokimi obiektami - podkreśla Bartłomiej Kaliński, naczelnik Wydziału Operacji Lotniczych Zarządu Granicznego Komendy Głównej Straży Granicznej. - Nim powstanie ten maszt kolejowy, musimy wykonać rozpoznanie terenu i obliczyć, czy będzie ograniczał możliwość lądowania śmigłowca - dodaje.
Niech odsuną ten maszt od naszego boiska!
PKP PLK zamierza przeprowadzić cyfrową rewolucję na kolei. W całej Polsce tworzy sieć 1100 masztów radiotelekomunikacyjnych, z czego 46 powstanie wzdłuż linii kolejowej nr 96 z Tarnowa do Leluchowa.
- Cyfrowa łączność kolejowa zwiększy poziom bezpieczeństwa - stwierdza Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP PLK.
Dodaje, że w tej nowej technice rozmowy będą adresowane do konkretnych pracowników i pociągów, można będzie też przesyłać m.in. informacje tekstowe. Nie będzie można ich podsłuchać, jak w przypadku łączności radiowej. Taki system wprowadzany jest w kolejach europejskich.
Mimo wyjaśnień przedstawicieli PKP PLK, biegoniczanie bronią się przed masztem. - Przecież mogą sobie postawić ten obiekt kilkaset metrów dalej, gdzie nikomu nie będzie wadził - podpowiada Paweł Poręba, prezes Biegoniczanki.
Władysław Sroka, mieszkaniec osiedla obawia się, że po pięcioletnim okresie trwałości projektu, kiedy to (zgodnie z wymogami UE) nie można będzie na nim zarabiać, na maszcie pojawią się anteny sieci komórkowych. A one nie są już obojętne dla zdrowia mieszkańców. - Dlatego trzeba już teraz zastopować tę inwestycję - uważa Sroka.
Grzegorz Łysejko, którego firma przygotowuje projekt sieci kolejowych masztów, zapewnia, że są one bezpieczne dla osób przebywających w ich bezpośrednim otoczeniu. - To nie maszty telefonii cyfrowej, pole magnetyczne nie będzie oddziaływać na boisko - stwierdza Łysejko. - Ta inwestycja jest dotowana ze środków unijnych i nie ma mowy o tym, żeby była komercyjna - przekonuje.
