Kiedy przed wyjazdem na turniej Pucharu Świata, Szymon Fus, na co dzień napastnik Unii Oświęcim, deklarował walkę o medale, niewielu wierzyło jego słowom. Zostały potraktowane jako deklaracja nieco na wyrost. Jednak rzeczywistość pokazała, że oświęcimianin miał rację. W meczu otwarcia turnieju, Polacy przegrali z Czechami tylko 3:4, a przecież Czesi to absolutny top światowego hokeja.
W premierze, na pięć minut przed końcem, Polacy prowadzili z Czechami jeszcze 3:2.
- W końcówce pierwszego meczu zabrakło nam chłodnej głowy – uważa Jakub Najsarek, kapitan z Oświęcimia. - Być może zapłaciliśmy frycowe za debiut w imprezie tak dużej rangi. Okazji bramkowych w tym meczu mieliśmy tyle, że powinniśmy zdobyć więcej goli, gwarantujących nam spokojną końcówkę. Tymczasem dwa proste błędy sprawiły, że przegraliśmy ostatecznie 3:4. Pozostał wielki niedosyt.
Mecz otwarcia turnieju zawsze jest ważny, bo to nim pisze się scenariusz na dalszą jego część. W przypadku wygranej nad Czechami, Polacy mieliby realne szanse awansu do półfinału. Porażka i perspektywa kolejnego meczu przeciwko Kanadzie, będącej kolebką światowego hokeja, mocno komplikowała sytuację Polaków.

Polacy mogli się przekonać w Rumunii, że wciąż są postrzegani jako hokejowy „zaścianek” na tle światowych mocarzy. Niedosyt pozostawiło sędziowanie, które – zdaniem polskiej ekipy – w kilku przypadkach było bardzo dla niej krzywdzące. Polacy nie chcieli zrzucać winy za porażkę na sędziów, ale - w meczach przy „ciasnym” wyniku – decydujące są detale. Jeśli decyzje sędziowskie faworyzują przeciwnika, bo jego pierwsza reprezentacja należy do czołówki światowego rankingu, to takie małe elementy, po połączeniu w jedną całość, decydują o końcowym wyniku.
W drugim meczu turnieju fazy grupowej Polacy przegrali z Kanadyjczykami 3:10, ale taką porażkę można było wkalkulować w terminarz. W ostatnim występie Polakom udało się pokonać Rumunów, gospodarzy turnieju 5:4. Wprawdzie nie zmieniło to sytuacji w tabeli, bo Polacy z czwartego miejsca w swojej grupie przystąpili do drugiej fazy rozgrywek.
- Po dwóch porażkach odnieśliśmy historyczne zwycięstwo w Pucharze Świata, co tylko nakręciło nas do walki w następnych spotkaniach. Przyszło nam walczyć „pod kreską”, czyli o miejsca od 5 do 8, ale – jak na debiutantów w imprezie takiej rangi – chcieliśmy powalczyć o jak najwyższą lokatę – Jakub Najsarek wyjawił strategię Polaków na drugą część turnieju.

„Pod kreską” Polacy najpierw ograli Węgrów
W pierwszym meczu drugiej fazy turnieju Polacy pokonali Węgrów 3:2. Jednym z ojców sukcesu był bramkarz rodem z Oświęcimia, Filip Płonka.
- Na początku daliśmy się Węgrom zdominować, ale taki układ sił na tafli trwał najwyżej dziesięć minut. Mieliśmy świadomość, że rywale są od nas lepsi indywidualnie, a my możemy im się przeciwstawić kolektywem – wyjaśnia bramkarz z Oświęcimia. - To, że rywale często mnie zatrudniali akurat nie było problemem. Jeśli bramkarz złapie swój rytm, to potem trudno jest go pokonać. Tak najwyraźniej było w moim przypadku. W żadnym wypadku nie czułem się bohaterem tego pojedynku. Byłem tylko jednym z elementów ważnej układanki, który dobrze wykonał swoją robotę, podobnie jak pozostali koledzy z zespołu.
W ostatnim meczu w mistrzostwach świata, którego stawką było 5. miejsce, Polacy pokonali Szwedów 4:2. To kolejny kraj, w którym hokej stoi na znacznie wyższym poziom niż w Polsce. Jednak Polacy pokazali, że faworytem można być tylko na papierze. Przegrywali już 0:2, ale potrafili odwrócić losy niekorzystnie układającego się dla nich spotkania.

- Pokazaliśmy, że Polacy nie „gęsi” i w hokeja też grać potrafią, a właśnie takimi meczami pisze się historię – uważa Jakub Najsarek. - Każdy z nas po akademickich mistrzostwach świata wrócił przede wszystkim mocniejszy mentalnie. To, że pozostawiliśmy w Rumunii po sobie dobre wrażenie niech świadczy fakt, że najlepszym zawodnikiem turnieju wybrano Jakuba Ślusarczyka. Naprawdę szkoda pierwszego meczu z Czechami, bo ostatecznie zajęli dopiero siódme miejsce w turnieju.
Oświęcim w kadrze Polski reprezentowali: Filip Płonka, Jakub Najsarek, Szymon Fus, Piotr Kot, Wasyl Jerassow, Wojciech Zając.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Oświęcim. Seniorzy znów przetańczyli cały dzień. ZDJĘCIA
- Park Miejski w Brzeszczach oblegany przez mieszkańców. Przyciąga mnóstwem atrakcji
- Tajemnice wzgórza zamkowego w Oświęcimiu. Historia tego miejsca liczy dziesięć wieków
- Elektrownia jądrowa koło Oświęcimia. Wiemy, jak ma wyglądać
- Oświęcim. Trzy dni ze słodkościami na Rynku. WIDEO
- Szokujące zachowanie turystki na tle Bramy Śmierci w KL Auschwitz. Muzeum apeluje!
