Co ciekawe, Polacy mieli ogromne kłopoty by dotrzeć na tę imprezę. Wprost z samolotu i autokaru (podróż z Krakowa przez Wiedeń i Niceę) wyszli na wspomniany mecz z Ukrainą i choć przegrywali 0:3, zdołali wygrać 4:3. Z gospodarzami imprezy poszło im jeszcze lepiej. Od początku panowali nad wydarzeniami na tafli i odnieśli przekonujące zwycięstwo.
Dwie bramki Polacy zdobyli grając w przewadze. Wystąpili trzej przedstawiciele Comarch Cracovii i Re-Plast Unii Oświęcim. W spotkaniu z Ukrainą zagrał David Zabolotny, z Francuzami już nie bronił, za to w ataku wystąpili Mateusz Michalski z "Pasów" i Jan Sołtys z Oświęcimia.
Polska pokonała Francję 7:4 (2:1, 3:2, 2:1) po golach Wałęgi 3, Górnego 20, Fraszki 26, Zygmunta 29, Starzyńskiego 36 i 38 oraz Jaśkiewicza 56. Polacy zagrali w składzie: Murray - Ciura, Kostek, Fraszko, Wałega, Zymunt - Jaśkiewicz, Wajda, Jeziorski, Komorski, Urbanowicz - Górny, Kamieniew, Paś, Starzyński, Michalski - Biłas, Zieliński, Sołtys, Tyczyński.
Z Ukrainą było 4:3 (0:1, 1:2, 3:0), a gole dla Biało-czerwonych strzelili: Paś 38, Kamieniew 45, Michalski 48, Zygmunt 49. W tym spotkaniu bronił Zabolotny. Zagrali też: Wajda, Łyszczarczyk.
- Mimo kłopotów jestem pełen uznania dla naszych reprezentantów, że wyszli na lód - komentował prezes PZHL Mirosław Minkina.
I choć początek mieli fatalny - stracony gol już w 66. sekundzie to w miarę upływu czasu odrabiali straty. A z Francją zagrali jeszcze lepiej.
Turniej ten był formą przygotowania reprezentacji Polski do mistrzostw świata Dywizji I A, które odbędą się w przyszłym roku.
