„Pasy” muszą się zrehabilitować po przegranej w Oświęcimiu z Unią. – To był dziwny mecz, mieliśmy mnóstwo sytuacji, ale tyko dwa razy pokonaliśmy brakarza Unii. A gospodarze mieli w pierwszej tercji trzy okazje i wszystkie zamienili na bramki. Chyba po raz pierwszy, od kiedy jestem trenerem Cracovii musiałem zmienić bramkarza Rafała Radziszewskiego, nie miał swojego dnia. Goniliśmy wynik, ale nie zdołaliśmy odrobić start – mówi trener Cracovii Rudolf Rohaczek.
Czy można mówić o kryzysie mistrza Polski? – Kryzys to za duże słowo. Przyznaję niektórzy nasi zawodnicy nie są w optymalnej formie, nie grają na sto procent swoich możliwości. Ale wiedziałem, że przyjdą słabsze dni. Z uwagi na występy w Lidze Mistrzów gramy od lipca, w grudniu przez kilkanaście dni nie miałem dziewięciu kadrowiczów, widać, że po pobycie w Kanadzie nie mogą się wciąż pozbierać. Nie pozostaje nam nic innego jak ciężki trening i praca. Wierzę, że odbudujemy formę i na lutowy play off drużyna gotowa będzie do wyzwań, do obrony tytułu mistrza Polski – dodaje trener Rohaczek.
Krakowski szkoleniowiec zastanawia się czy nie dokonać zmian w poszczególnych formacjach przed wtorkowym meczem z Polonią w Bytomiu. – To jest jeszcze temat otwarty, decyzję podejmę po wtorkowym rozruchu. Jedno jest pewne, do gry wraca po kontuzji Damian Słaboń, który pauzował przez kilka tygodni z powodu urazy twarzy – mówi Rohaczek.
Oświęcimianie zagrają w Jastrzębiu. To kolejny rywal, z którym w tym sezonie nie wygrali. - Skoro przełamujemy bariery, bo nie tylko pokonaliśmy mistrzowską Cracovię, ale jeszcze przed przerwą przełamaliśmy się z Tauronem Katowice, czy zdobyliśmy nowotarską twierdzę, pora ka kolejny krok – analizuje Sebastian Kowalówka, skrzydłowy pierwszego ataku Unii. - Mamy trochę kłopotów kadrowych, co zmusza nas do gry trzema formacjami, ale jeśli w każdym meczu będziemy zostawiać serce na lodzie, jak to było przeciwko Cracovii, to każdego można pokonać.
W Oświęcimiu cieszą się z wysokiej formy bramkarza Michała Fikrta, który swoimi interwencjami wspiera zespół. - To pomaga, ale chcąc myśleć o zdobyczy w Jastrzębiu, musimy równo zagrać całe spotkanie – zwraca uwagę Jirzi Szejba, trener oświęcimian.
TatrySki Podhale zagra drugie spotkanie z rzędu przed własną widownią. Po pokonaniu Naprzodu Janów (5:0) tym razem zmierzy się z Automatyką Gdańsk. - Nie powiedziałbym, że potyczka przeciwko janowianom była dla nas rozgrzewką - zwraca uwagę Marcin Kolusz, kapitan „Szarotek”. - Ślązacy do końca walczyli bardzo ambitnie, ale to bardzo dobrze, bo pomogli nam się przygotować do kolejnej, trudniejszej konfrontacji.
Automatyka po niedzielnej serii straciła miejsce w elicie, spadając na siódmą lokatę. Jednak do górali traci siedem punktów, a do szóstej Unii tylko dwa. Gdańszczanie będą zatem zdeterminowani. Poprzednie dwa mecze kończyły się jednak zwycięstwami górali 7:4 (u siebie) i 8:2 (w Gdańsku). - Każdy mecz jest nowym rozdaniem i nie zamierzamy się oglądać w przeszłość – podkreśla Marcin Kolusz. - Zwłaszcza, że Automatyka lepiej prezentuje się na wyjazdach. Jeśli wygramy, możemy odciąć jej kotwicę, żeby dryfowała w dół tabeli.
Górale przystąpią do walki w optymalnym składzie.
Program wtorkowej kolejki:
GKS Tychy – Anteo Naprzód Janów, Polonia Bytom – Comarch Cracovia, TatrySki Podhale Nowy Targ – MH Automatyka Gdańsk, JKH GKS Jastrzębie – Unia Oświęcim (wszystkie o godz. 18), PGE Orlik Opole – Tauron GKS Katowice (18.30).
Follow https://twitter.com/sportmalopolska