Na finiszu fazy zasadniczej, a do jej zakończenia po przerwie dla reprezentacji Polski pozostały dwie kolejki, oświęcimscy działacze są oburzeni niektórymi decyzjami sędziowskimi, na różny sposób interpretującymi identyczne faule.
Chodzi o mecz z GKS Tychy we własnej hali (4:3), w którym oświęcimski obrońca Mirosław Zatko ostro potraktował Filipa Komorskiego. Sędziowie w trakcie meczu nie dopatrzyli się przewinienia, ale tyscy działacze poskarżyli się komisarzowi PHL, Marcie Zawadzkiej, która – po przejrzeniu zapisu filmowego – i konsultacji z innymi arbitrami, odsunęła Zatkę od trzech spotkań.
[Sporna sytuacja pomiędzy 4 - 4.06 minutą]
- Sytuacja była dla nas podwójnie krzywdząca, bo - gdyby na lodzie nasz zawodnik został ukarany karą meczu - automatycznie zostałby odsunięty od następnego spotkania. Tymczasem ligowy komisarz nałożył dyskwalifikację w trzech meczach, czyli zastosował najwyższy z możliwych wymiar kary – zwraca uwagę Waldemar Klisiak, dyrektor sportowy oświęcimskiego klubu.
Przeczytajcie wywiad z Darkiem Wanatem o tym, jaką rolę pełni w szatni drużyny
Kilka kolejek później, w Nowym Targu, oświęcimski obrońca Miłosz Noworyta został ostro potraktowany przez nowotarskiego obrońcę Emila Sveca. W tym przypadku sędziowie na lodzie także nie dopatrzyli się przewinienia, choć był to atak na okolice głowy i szyi, co jest szczególnie napiętnowane przez władze światowego hokeja.
Oświęcimianie poskarżyli się komisarzowi ligi, który uznał, że faul, owszem był, ale kwalifikował się na karę 2 plus 10 minut, ale bez kary meczu. Taki werdykt zbulwersował oświęcimskich działaczy. - Nowotarżanin nie był zainteresowany krążkiem, tylko atakiem naszego obrońcy. Szczęście w nieszczęściu, że najechał na niego nieco z boku, ale gdyby rzucił go na bandę, skutki ataku mogłyby być tragiczne – piekli się Klisiak. - Konsultowaliśmy nowotarski przypadek ze znanymi byłymi arbitrami międzynarodowymi, którzy orzekli, że nowotarski obrońca faktycznie był zainteresowany tylko zniszczeniem naszego zawodnika. Takie przejawy brutalności powinny być szczególnie napiętnowane.
[Sporna sytuacja 1.20 - 1.26 minutą filmu]
Obecni sędziowie tłumaczą, że w przypadku orzeczenia karny meczu decydujący wpływ ma uraz zawodnika. Poszkodowany przez Mirosława Zatkę Filip Komorski miał ponoć złamany nos. Tymczasem w przypadku Miłosza Noworyty o żadnym urazie nie było mowy. - Proszę mi zatem powiedzieć, jak sędzia na lodowisku może ocenić kontuzję zawodnika? Na oko – pyta retorycznie Klisiak. - To znaczy, że gdyby naszemu obrońcy nieco otarł się naskórek na szyi czy twarzy albo ukruszył się ząb i pojawiło się trochę krwi, to byłaby podstawa do kary meczu? Cenne uwagi w perspektywie play-off – ironizuje dyrektor sportowy Unii.
I dodaje: - Chamskie zachowania będą tolerowane? A powinno być zupełnie odwrotnie. Poza tym, skoro komisarz ligi ocenił, że w obu przypadkach były naruszenia przepisów, czego nie zauważyli sędziowie prowadzący mecze, będący blisko całej sytuacji, to jakie oni poniosą konsekwencje?
Uwagi odnośnie sędziowskich niedoskonałości tradycyjnie nasilają się wraz ze zbliżającym się play-off, w którym gra idzie o wysoką stawkę. Na pewno postępem jest orzekanie spornych sytuacji przez komisarza ligi, czego jeszcze kilka lat temu nie było. Trzeba być jednak konsekwentnym w podejmowaniu decyzji, a - skoro liga wkrótce wkroczy w decydującą fazę - może wypada przeprowadzić weryfikację arbitrów i najsłabszym dać odpocząć.
Kibice. Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice [ZDJĘCIA]
Kibice. Re-Plast Unia Oświęcim – JKH GKS Jastrzębie [ZDJĘCIA]
- Były piłkarz Wisły wyrasta na gwiazdę ligi [ZDJĘCIA]
- Siłownia „The Legend” w hali Wisły już otwarta! [ZDJĘCIA]
- Zobacz, jak wyglądają programy z wyjazdowych meczów Wisły
- Najpiękniejsze polskie narciarki z Instagrama
- Wiślacka Smoczyca odwiedziła Zakopane [ZDJĘCIA]
- Wisła Kraków. Kadra na wiosnę 2020. Piłkarze "Białej Gwiazdy" w ekstraklasie [luty 2020]
