W pierwszej części nad taflą unosiła się mgła, więc spotkanie toczyło się w trudnych warunkach. Inna sprawa, że opolanie bez problemów rozmontowali oświęcimską defensywę, więc w tym przypadku mgła nie była największym utrapieniem dla Michała Fikrta. Goście mogli podwyższyć tuż przed przerwą, lecz Jelakow z bliska trafił w oświęcimskiego bramkarza.
Gospodarze w tym okresie nie zagrozili specjalnie bramce Tolonena. Celowniki mieli mocno rozregulowane, a z nielicznymi strzałami radził sobie bramkarz, nawet, gdy opolanie grali w liczebnym osłabieniu (kara Bartłomieja Bychawskiego).
Andrej Themar, nowy nabytek oświęcimian, mógł pokusić się o trafienie, ale uderzony przez niego krążek wytoczył się spod parkanów Tolonena i minął bramkę (5 min).
Po zmianie stron oświęcimianie zagrali z większą determinacją, ale ze skutecznością wciąż było u nich na bakier, bo marnowali wyborne okazje bramkowe. Nie potrafili umieścić krążka nawet mając przed sobą pustą bramkę.
Wreszcie miejscowi przez 26 s grali w podwójnej przewadze (kary Gorzyckiego i Bychawskiego). Wydawało się, gol jest kwestią czasu. Postawa oświęcimian przypominała wygłodniałego lwa, starającego się zagonić swoją zwierzynę. Wydawało się, ze uciekła, bo goście trudny okres przetrzymali, ale gra w osłabieniu kosztowała ich sporo sił. Chwilę po wyrównaniu składów, po wygraniu wznowienia przez Patryka Malickiego i przegraniu krążka przez Kamila Paszka, strzał Mateusza Adamusa był tylko formalnością.
Radość oświęcimian trwała jednak tylko 46 s, bo Maxim Walkow zmieniając lot krążka po raz drugi zapalił nad oświęcimską bramką czerwone światełko.
W ostatniej odsłonie wydawało się, że oświęcimianie nie są w stanie już nic zrobić. Jednak na 122 s przed końcem trener Jirzi Szejba wziął czas i wycofał do boksu bramkarza, wprowadzając do gry dodatkowego zawodnika. Już 5 sekund później Jakub Saur doprowadził do dogrywki. - Wszyscy bardzo chcieliśmy dobrze wypaść na inaugurację, a wszystko wychodziło nam na odwrót – powiedział Jakub Saur. - Po strzeleniu wyrównującego gola kamień spadł mi z serca, bo już wiedzieliśmy, że mamy przynajmniej punkt, a o kolejny musimy powalczyć w dogrywce.
Dogrywka trwała zaledwie 49 s, bo po podaniu od Petera Bezuszki z bliska trafił Jan Daneczek, zdobywając tzw. złotego gola, kończącego dogrywkę. - Było to dla nas spotkanie z gatunku tych, które „musieliśmy” wygrać, dlatego sukces przyszedł nam tak ciężko. Wprawdzie straciliśmy punkt z pełnej puli, ale liczy się zwycięstwo – podkreślił Saur.
Unia Oświęcim – PGE Orlik Opole 3:2 po dogrywce (0:1, 1:1, 1:0, dog. 1:0)
Bramki: 0:1 Przygodzki (Trandin, Skordziuk) 13, 1:1 Adamus (Paszek, Malicki) 33, 1:2 Walkow (Jelakow) 34, 2:2 Saur (Haas, S. Kowalówka) 59, 3:2 Daneczek (Bezuszka, S. Kowalówka) 61.
Unia: Fikrt – Bezuszka, Saur; S. Kowalówka, Daneczek, Wojtarowicz – Jachym, Gabryś; Tabaczek, Haas, Themar – A. Kowalówka, Gębczyk; Adamus, Paszek, Malicki – Wanat, Piotrowicz.
PGE Orlik: Tolonen – Obrał, Gawlik; Svitac, Szydło, Gorzycki – Sznotala, Kostek; Skrodziuk, Trandin, Przygodzki – Stepanow, Bychawski; Gołowin, Jelakow, Walkow.
Sędziowali: Paweł Breske (Jastrzębie). Kary: 6 – 10 minut. Widzów: 1500.
Inne mecze:
JKH GKS Jastrzębie – Polonia Bytom 3:0 (awansem); Tauron GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 3:2, TatrySki Podhale Nowy Targ – Nesta Mires Toruń mecz przerwany po 20 minutach przy stanie 1:0 z powodu mgły; Comarch Cracovia – Automatyka Gdańsk 2:1, GKS Tychy – SMS PZHL przełożony na 3 października.
TABELKA:
1. | Tauron GKS Katowice | 3 | 9 | 19-3 |
2. | JKH GKS Jastrzębie | 2 | 6 | 6-2 |
3. | Nesta Mires Toruń | 1 | 3 | 12-1 |
4. | Zagłębie Sosnowiec | 3 | 3 | 10-9 |
5. | MH Automatyka Gdańsk | 2 | 3 | 5-4 |
6. | Comarch Cracovia | 1 | 3 | 2-1 |
7. | Unia Oświęcim | 1 | 2 | 3-2 |
8. | PGE Orlik Opole | 1 | 1 | 2-3 |
9. | TMH Polonia Bytom | 1 | 0 | 0-3 |
10. | SMS PZHL | 5 | 0 | 7-38 |
11. | TatrySki Podhale Nowy Targ | 0 | 0 | 0 |
12. | GKS Tychy | 0 | 0 | 0 |
#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU