Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hokej. Szybkie wkupne Jakuba Saura do Unii Oświęcim

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Jakub Saur pokazał, że potrafi uderzyć  linii niebieskiej.
Jakub Saur pokazał, że potrafi uderzyć linii niebieskiej. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 25-letnim JAKUBEM SAUREM, czeskim obrońcą w barwach hokejowej Unii Oświęcim.

- Od stycznia reprezentuje Pan barwy Unii. Jak trafił Pan do Oświęcimia?
- Poprzez menedżera Jano Klicha. Wiedział, że w Oświęcimiu szukają obrońcy, więc postanowiłem podjąć wyzwanie. W Polsce jeszcze nie występowałem. Musiałem jednak przejść testy. W grudniu przez ponad tydzień trener Josef Dobosz uważnie mi się przyglądał. Widocznie przekonałem go do siebie.

- W jakim klubie rozpoczynał Pan sezon?
- Przed przyjściem do Oświęcimia nigdzie nie grałem. Trenowałem w Brnie. Liczyłem, że uda mi się załapać w jakimś drugoligowym niemieckim klubie, ale tam preferowani są głównie zawodnicy zza oceanu. Cóż, w Polsce też ich nie brakuje, więc tutejsi działacze myślą podobnie do niemieckich.

- Mimo, że ma Pan za sobą zaledwie kilka spotkań, wkupne do Unii udało się już zaliczyć.
- Zdobyłem bramkę w meczu przeciwko SMS Sosnowiec. Może rywal nie był zbytnio wymagający, ale w drugim meczu przed własną publicznością to zawsze może zejść na drugi plan. W tym meczu zaliczyłem także dwie asysty. W debiucie przed własną widownią, czyli przeciwko torunianom, miałem asystę, więc chyba moje wprowadzenie do zespołu przebiegało prawidłowo.

- Zdobyty gol był przedniej marki. Wypalił Pan niczym z armaty, trafiając w „okienko”.
- Obrońca powinien dysponować mocnym uderzeniem.

- Na początku swojej przygody z Unią ma Pan już niezłe statystyki w klasyfikacji kanadyjskiej.
- Oczywiście, że dla obrońcy priorytetem są zadania defensywne, ale nie boję się podjąć ryzyka ofensywnej gry. Oczywiście moje pójście do przodu musi być odpowiednio skoordynowane. Nie można być tzw. jeźdźcem bez głowy. W razie zapuszczenia się przed bramkę rywala, ktoś musi mnie w tyle zastąpić. Jednak nie zamierzam tego nadużywać. Dopiero wkomponowuję się do zespołu. Jeśli chodzi o wkupne z innej strony, czyli rozliczenie się z kolegami, to muszę się dowiedzieć, jakie w drużynie panują zwyczaje (śmiech).

- Skąd u Pana takie ofensywne zacięcie?
- U progu przygody z hokejem byłem napastnikiem. Potem zostałem cofnięty i tak już zostało.

- W swojej przygodzie z hokejem grał Pan na razie w niższych ligach.
- Mam już jednak mały sukces, którym bez wątpienia był awans Trebicia do drugiej ligi czeskiej. Miałem wtedy 20 lat, a więc byłem u progu seniorskiej kariery. To było dla nie wielkie wydarzenie. Tam miałem swój najlepszy sezon.

- Jak postrzega Pan polską ligę?
- Pierwsze odczucie mam takie, że gra się w niej ostrzej niż tam, gdzie do tej pory występowałem. Wiadomo, że hokej jest męską grą, ale w pierwszych meczach polskiej ligi spotkałem się z grą na pograniczu faulu, czy wręcz polowania na zawodników. Muszą zatem pracować nie tylko nogi, ale i głowa, żeby nie paść ofiarą złośliwości.

- Sam przyjechał Pan do Polski?
Tak. W ogóle jestem singlem, więc czas wolny spędzam z kolegami albo na oglądaniu telewizji lub grach zręcznościowych. Może w Oświęcimiu znajdę kogoś interesującego (śmiech).

- Na jak długo związał się Pan z Unią?
- Do końca sezonu. Jeśli trener wraz z działaczami będą zadowoleni z moich usług, chętnie zostanę. Mam tu przyjaciół, Lubomira Vosatkę, czy Radima Haasa.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska