Po pierwszej tercji zapowiadało się na gładkie zwycięstwo „Szarotek”, które nie wysilając się zbytnio prowadziły już 2:0.
Wynik meczu już w jego 16 sekundzie otworzył Damian Tomasik, który zaraz po wygranym w tercji gości „buliku” przez Krzysztofa Zapałę, wypalił jak z armaty i krążek wylądował w samym „okienku” bramki opolan, w której debiutował Rosjanin Aleksandr Trianiczew.
W 11 min sprytem pod bramką Orlika wykazał się z kolei Michał Pichanarcik, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Podhala.
Wydawało się – patrząc z perspektywy tych pierwszych 20 minut - że w dalszych fragmentach tego spotkania Podhalanie będą kontrolować wydarzenia na tafli i jedyną niewiadomą będą rozmiary ich zwycięstwa.
Tymczasem w drugiej tercji to do gości należała inicjatywa, efektem której był gol kontaktowy, zdobyty przez Karola Kisielewskiego w momencie gry przyjezdnych w liczebnej przewadze.
W tercji trzeciej dalej to goście lepiej wyglądali i zdecydowanie częściej zagrażali bramce Podhala. I tylko dobrej dyspozycji Martinsa Raitumsa, a także sporej dozie szczęścia (m.in. strzał Miroslawa Zatko zatrzymał się na poprzeczce) nowotarżanie zawdzięczają że wynik meczu już się nie zmienił.
- _Chyba zbyt szybko uwierzyliśmy, że jest już po meczu. Przyszło rozluźnienie, zaczęliśmy łapać zbyteczne kary, przeciwnik zwęszył szansę i zaczęły się problemy. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy. Czasem lepiej wygrać po ciężkim meczu niż lekko, łatwo i przyjemniej _– przyznał po meczu gracz Podhala, Jarosław Różański.
- Na pewno nie mogę być zadowolony, bo przegraliśmy, a przyjechaliśmy do Nowego Targu po zwycięstwo i byliśmy tego bliscy. Po raz kolejny byliśmy jednak nieskuteczni i to w kluczowych momentach. Po słabej pierwszej tercji, potem mieliśmy wystarczając okazji by przechylić szalę zwycięstwa. Od drugiej tercji zdominowaliśmy Podhale. Z jednym golem ciężko jest myśleć o zwycięstwie, w dodatku szczęście omija nas jak na razie szerokim łukiem – przyznał trener Orlika, Jacek Szopiński.
- _Spodziewaliśmy się, że Orlik wysoko zawiesi nam poprzeczkę. W dodatku te dwa tygodnie przerwy wybiło nas z rytmu. Zaczęliśmy dobrze. Potem jednak zupełnie niepotrzebnie daliśmy się zdominować przeciwnikowi, na co wpływ miały seryjnie łapane przez nas kary. W 3 tercji próbowaliśmy się odgryź rywalom. W końcówce znów jednak było gorąco pod naszą bramką, ale koniec końców wygraliśmy i to się tylko liczy _– podsumował Marek Rączka, który pod nieobecność Marka Ziętary (poważne sprawy osobiste) pełnił w tym spotkaniu rolę pierwszego szkoleniowca Podhala.
TatrySki Podhale Nowy Targ – Orlik Opole 2:1 (2:0, 0:1, 0:0)
Bramki: 1:0 Tomasik (Zapała) 1, 2:0 Pichnarcik (Ogorodnikow) 11, 2:1 Kisielewski (Demianiuk) 30,. Sędziował Włodzimierz Marczuk z Torunia. Kary: 12 – 4 min. Widzów: 800
Podhale: Raitums – Jaśkiewicz, Tomasik, Kolusz, Zapała, Dalidowicz – Wojdyła, Samarin, M. Michalski, Ogorodnikow, Biezais – Sulka, Pichnarcik, Podlipni, Neupauer, Różański – K. Kapica, Mrugała, P. Michalski, Siuty, Svitac.
Orlik: Trianiczew – Bychawski, Sordon, Przygodzki, Szydło, Lorek – Kostek, Zatko, R. Meidl, F. Stopiński, Baranyk – Sznotala, Gawlik, Gorzycki, V. Meidl, Kisielewski oraz Wąsiński, Latal, Sikora, Deminiuk