- W pierwszych meczach coś nam nie wychodziło, ale cieszymy się, że wróciliśmy w tym turnieju do gry i mamy jeszcze matematyczne szanse na awans. Będziemy chcieli zakończyć te mistrzostwa zwycięstwem, by wygraną pożegnać się z katowicką publicznością - powiedział Marcin Kolusz, kapitan kadry.
Co zatem musi się stać w ostatnim dniu MŚ, by biało-czerwoni mogli cieszyć się z awansu i obiecanej za niego przez prezesa PZHL Dawida Chwałkę 500-tysięcznej premii? Możliwości są dwie, ale w każdej Polacy muszą wygrać ze zdegradowaną już o klasę niżej Japonią.
Los naszego awansu zależy jednak także od wyników innych spotkań. Biało-czerwoni zajmą drugie miejsce jeśli Włochy wygrają z Koreą po dogrywce lub rzutach karnych, a Słowenia wygra z Austrią. Drugi premiujący nas układ piątkowych wyników to zwycięstwo Włochów i wygrana Austriaków (oba w normalnym czasie gry).
- Nie wszystko jest w naszych rękach, ale na pewno chcemy na zakończenie MŚ pokonać Japonię - stwierdził trener Jacek Płachta.
Więcej optymizmu wykazuje Przemysław Odrobny: - Wierzę, że zajmiemy to drugie miejsce i po 15 latach przerwy znów zagramy w elicie - powiedział bramkarz reprezentacji Polski.
Tyle tylko, że nawet zajęcie drugiej lokaty w Katowicach nie gwarantuje automatycznego awansu. Druga drużyna z turnieju w Spodku wywalczy przepustkę do grona najlepszych tylko wówczas, gdy podczas majowego turnieju elity w Rosji jej szeregów nie opuszczą Niemcy lub Francja. Oba kraje są bowiem gospodarzem przyszłorocznych MŚ i mają w nich zagwarantowany udział.
Piątkowe mecze MŚ Dywizji 1A
Włochy - Korea Płd. (godz. 13.00),
Austria - Słowenia (godz. 16.30)
POLSKA - Japonia (godz. 20.00)
1. Słowenia 4 9 16-67
2. Austria 4 8 10-6
3. Korea Płd. 4 7 10-9
4. Włochy 4 6 9-9
5. Polska 4 6 7-8
6. Japonia 4 0 3-16
Miejsca 1, ewentualnie 2 - awans; 6 - spadek.