Dwa dni temu nowohucki klub poinformował m.in. o zawieszeniu w prawach zawodnika I drużyny Kamila Wengera i Dawida Kubowicza oraz o tym, że zwrócił się z prośbą do Rzecznika Dyscyplinarnego przy PZPN, by ten zbadał, czy w dwóch ostatnich meczach Hutnika nie doszło do match-fixingu.
Zainteresowani piłkarze (ale nie tylko oni) odebrali komunikat jako posądzający ich o ustawianie meczów, zaregowali w mediach społecznościowych. Wenger jeszcze we wtorek zapowiedział, że podejmie kroki prawne, ze względu na zniesławienie go.
Nowohucki klub już we wtorek wieczorem, w nowym komunikacie prezesa Artura Trębacza, wyraźnie oddzielił sprawy zawieszenia zawodników i możliwego match-fixingu. A ogłaszając w czwartek 9 listopada informację o rozwiązaniu - za porozumieniem stron - kontraktu z Kamilem Wengerem, Hutnik już zdecydowanie zmienił ton komunikacji.
Czytamy:
"W odniesieniu do komunikatu Zarządu Klubu z dnia 7 listopada br. wskazującego m.in. na rozwiązanie kontraktu z Kamilem Wengerem za porozumieniem stron chcemy podkreślić, że nigdy nie było intencją Hutnika Kraków i nigdy nie uważaliśmy, że Kamil Wenger, ani żaden inny zawodnik i członek sztabu naszego klubu, jest w jakikolwiek sposób powiązany z procederem match-fixingu.
Wszystkie podejrzenia, które spadły publicznie, bez udziału klubu, na Kamila Wengera w związku z komunikatami i informacjami podanymi przez klub, nie mają nic wspólnego z prawdą.
Celem podjętych przez Klub kroków zawsze była i jest ochrona dobrego imienia Klubu, w tym również naszych zawodników i członków sztabu, na różne insynuacje, które pojawiły się w przestrzeni publicznej po dwóch ostatnich przegranych meczach".
Hutnik przegrał oba te spotkania - z Lechem II Poznań i Kotwicą Kołobrzeg - mimo że po godzinie gry prowadził 3:0.
